Nie ma winnych śmierci staruszki z demencją, która opuściła dom opieki społecznej i zamarzła w lesie Email
Wpisany przez Przemysław Jarasz napisz do autora    piątek, 10 lutego 2012 15:33

Wygląda na to, że prawdopodobnie nikt nie odpowie za śmierć sędziwej pensjonariuszki Domu Pomocy Społecznej nr 2 przy ul. Jaskółczej w Zabrzu, która nie zatrzymywana przez nikogo wyszła z placówki na siarczysty mróz ubrana w zwykłe kapcie i fartuszek. W efekcie Elfryda Wojtysiak zamarzła na śmierć zaledwie 150 metrów od DPS-u. Prokuratura Rejonowa w Zabrzu umorzyła niedawno śledztwo w tej sprawie. Nikt z placówki nie poniósł też choćby konsekwencji służbowych. Z takim rozwojem sprawy nie mogą pogodzić się bliscy zmarłej kobiety, którzy złożyli zażalenie na w prokuraturze.

- W efekcie tego zażalenia prowadząca tę sprawę prokurator postanowiła w tzw. trybie międzyinstancyjnym przesłuchać jeszcze kilka osób. Do tego czasu nie będę sprawy komentować – mówi Andrzej Galas, szef zabrzańskiej prokuratury.

Przypomnijmy, iż do tragedii tej doszło 22 lutego 2011 roku. Staruszka wyszła wieczorem na siarczysty mróz w cienkim ubraniu, w którym na co dzień chodziła po domu. Nikt z personelu jej nie zauważył, nikt jej nie zatrzymał. Gdy zorientowano się, że kobieta zniknęła, powiadomiono o sprawie policję, która wszczęła poszukiwania - bez rezultatu. Zwłoki kobiety znalazła dopiero rano zabrzanka mająca swój domek w pobliżu.

W czasie prowadzonego śledztwa ustalono, że stan zdrowia staruszki „pozwalał na samodzielne funkcjonowanie w warunkach DPSu, samoobsługę w zakresie czynności higienicznych i innych. Jednak podczas wyjść poza teren domu wymagała opieki osób trzecich z uwagi na dezorientację wynikającą z otępienia na tle miażdżycowym.”

Dlatego prokurator rozważał czy ze strony personelu nie doszło do popełnienia przestępstwa z artykułu 160 kodeksu karnego, który mówi o nieumyślnym narażeniu na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia osoby, co do której na sprawcy ciążył obowiązek opieki. Prokurator Agata Pawula-Witulska ostatecznie uznała jednak, że żadnych zaniedbań nie było, gdyż zmarła jeszcze za życia – mimo świadomości, iż nie powinna sama wychodzić – nieraz to robiła, by nie sprawiać kłopotu pracownikom DPS-u, zaś sama placówka ma charakter otwarty.

Tymczasem spore zastrzeżenia do umorzenia śledztwa ma Weronika Kacała – dorosła dziś chrześnica zmarłej. – To niepojęte, że nikt z personelu placówki nie przypilnował mojej cioci. A my naiwni oddaliśmy ciocię do DPS-u właśnie dlatego, że mieliśmy nadzieję, iż tam właśnie będzie miała zapewnioną fachową opiekę adekwatną do jej stanu zdrowia – mówi pani Weronika.

Pani Weronika ma ona też żal do śledczych, że w ogóle nie wyjaśnili rozbieżności i dziwnych okoliczności policyjnych poszukiwań. - Rzecznik policji na łamach GŁOSu zapewniał, że zaginięcie cioci zgłoszono dopiero przed godz. 20. Tymczasem pani prokurator nie wiedzieć czemu przyjęła, iż pracownicy zrobili to już o godz. 18.15. Nie wyjaśniono też, dlaczego do poszukiwań nie sprowadzono psa tropiącego oraz ściągnięte aż z Katowic posiłki policji nie przeczesała dokładnie lasku w bezpośredniej okolicy DPSu, gdzie – co się wydaje oczywiste – zabłądziła moja ciocia. Niestety, wyjaśniająca sprawę pani prokurator nie zechciała nawet przyjąć mnie w swoim gabinecie. Zamieniła ze mną kilka zdań na korytarzu i oznajmiła, że jak się z nią nie zgadzam, to zastrzeżenia mam sformułować na piśmie, a ona nie będzie ze mną dyskutować – żali się Kacała.

Tymczasem jak poinformowała nam Czesława Winecka, naczelnik Wydziału Zdrowia i Opieki Społecznej Urzędu Miejskiego, w związku ze śmiercią staruszki nikt nie poniósł także konsekwencji dyscyplinarnych.

- Nasza kontrola nie dopatrzyła się winy u żadnego z pracowników DPSu. Mieliśmy jedynie pewne zastrzeżenia do prowadzenia dokumentacji wyjść, co zostało poprawione. Tamta tragiczna historia spowodowała jednak, że pani dyrektor przy współpracy z urzędem pracy zatrudniła dodatkową osobę do monitorowania ruchu osób przy drzwiach wyjściowych z placówki - powiedziała nam naczelnik Winecka.

 
Zobacz także

» Wystarczy jeden telefon, aby uratować komuś życie.

ZIMOWE NIEBEZPIECZEŃSTWA. Atmosferyczna zimna przyszła w tym roku wcześnie. Opady śniegu i niska temperatura utrzymują się od dobrych kilku dni. To nas świątecznie nastraja, ale nie zapominajmy, że są osoby, które mogą potrzebować z...

» Mógł zamarznąć na ulicy, uratował go pracownik szpitala

ŚRÓDMIEŚCIE. "Zamarznięty na kość" to jedno z lepszych określeń na stan, w jakim znajdował się dzisiejszej nocy pewien bezdomny. Pomoc odnalazł w szpitalu przy ul. 3 Maja, gdzie nie tylko było mu dane się trochę ogrzać, ale i jeden z...

» Poderżnął psu gardło! Za okrutne traktowanie zwierząt w Zabrzu idzie się do więzienia!

Zabrzańskie organy ścigania oraz sędziowie coraz bardziej zdecydowanie traktują osoby, które znęcają się nad zwierzętami, maltretują je lub wręcz zabijają w okrutny sposób. A takich zabrzan niestety nie brakuje. Ci, którzy za nic mają...

» Dwaj zabrzańscy chirurdzy skazani za pomaganie gangsterom

Jest ciąg dalszy ujawnionej przez GŁOS medyczno-kryminalnej afery korupcyjnej. Chodzi o głośną sprawę tworzenia za łapówki fikcyjnej dokumentacji medycznej przez niektórych zabrzańskich lekarzy dla sądzonych gangsterów. Jak ujawniliśmy...

» Ministerstwo zataiło: zabrzanka wróciła z egzotycznych wakacji w trumnie, a jej mąż z licznymi obrażeniami

To miał być w życiu Teresy i Piotra Kożuchów kolejny, piękny wakacyjny wyjazd do kraju nad ciepłym i urokliwym morzem. Niestety, już podczas pierwszego dnia pobytu w egipskim kurorcie doszło do tragedii. Podczas wieczornego spaceru...
 

FACEBOOK

DREWNO opałowe,

pocięte, połupane,

300 zł/ m3.

Tel. 534-933-167 


 

Reklama
REKLAMA
Reklama
REKLAMA
Reklama
REKLAMA
Reklama
REKLAMA