Jest ciąg dalszy ujawnionej przez GŁOS medyczno-kryminalnej afery korupcyjnej. Chodzi o głośną sprawę tworzenia za łapówki fikcyjnej dokumentacji medycznej przez niektórych zabrzańskich lekarzy dla sądzonych gangsterów. Jak ujawniliśmy przed trzema laty, lekarz Maciej S. – były wicedyrektor Szpitala Specjalistycznego w Zabrzu wystawiał nieprawdziwe zaświadczenia medyczne dla przestępcy Krystiana F. z Zabrza-Rokitnicy potwierdzające fikcyjną chorobę (rak odbytu). Dzięki temu, a także dzięki posługiwaniem się wycinkiem naprawdę chorej, rakowej tkanki (ale od innego pacjenta i bez jego wiedzy) Krystian F. nie tylko miał przerwy w odsiadywaniu wyroku, ale nawet został ułaskawiony przez ówczesnego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Po naszej publikacji policja antykorupcyjna i Prokuratura Okręgowa w Gliwicach zatrzymały lekarza i postawiły przed sądem wraz z uczestnikami tej mistyfikacji. Ten proces jeszcze trwa, ale niedawno zapadł wyrok w niemal bliźniaczej sprawie.
Od września 2011 roku toczył się proces, w którym na ławie oskarżonych zasiadło dwóch lekarzy – ten sam 53-letni Maciej S. oraz jego kolega z tego samego rocznika, znany chirurg Szpitala Specjalistycznego w Zabrzu – Piotr R. Ten ostatni jest także pracownikiem naukowym Śląskiego Uniwersytetu Medycznego.
Jak ustaliła prokuratura, obydwaj medycy preparowali dokumentację medyczną dla Roberta N. - szwagra Krystiana F. Ten pierwszy mocą wyroku tyskiego sądu miał trafić do więzienia na 15 miesięcy. Aby tego uniknąć, nagle zachorował na… raka odbytu. Oczywiście tylko na papierze. „Robert N. zainspirowany przypadkiem nieformalnego odzyskania wolności przez swego szwagra Krystiana F., podjął działania zmierzające do udaremnienia toczącego się w jego sprawie postępowania karnego” – napisał prokurator Wiesław Matyja w przesłanym do sądu akcie oskarżenia. Jak wyglądał cały proceder? Otóż w 2006 roku, po zapadnięciu wyroku wobec Roberta N., ten poprosił szwagra o pomoc w skontaktowaniu go z zaufanymi lekarzami. Krystian F. oczywiście nie odmówił wsparcia i zadzwonił do pracującego wówczas już w Strzelcach Opolskich doktora Macieja S. prosząc o pomoc. Niedługo potem szwagrowie pojawili się w gabinecie lekarza:
- Ile ta sprawa jest dla pana warta? – medyk miał spytać wprost Roberta N. po czym zażyczył sobie tysiąc złotych. „Jednocześnie lekarz zastrzegł, iż cała sprawa będzie kosztowała 10 tysięcy złotych, gdyż jest konieczne pobranie od innego, faktycznie chorego pacjenta wycinka do badań histopatologicznych. Ustalono bowiem, że Robert N. również popadnie w schorzenie nowotworowe odbytu” – ujawniał przed sądem prokurator Matyja.
Wkrótce lekarz Maciej S. zadzwonił do swego dawnego kolegi ze Szpitala Specjalistycznego w Zabrzu – Piotra R. i wprowadzając go w przekręt poprosił o „zaopiekowanie” się jego nowym pacjentem. Chirurg z Zabrza przystał na propozycję i kilka razy faktycznie przyjął przestępcę. Najpierw wypisał mu skierowanie do szpitalnej przychodni chorób jelita grubego, a potem sam go w tej poradni „prowadził”.
„Lekarz ten mając świadomość, iż pacjent jest zupełnie zdrowy, „rozpoznawał” u niego dolegliwości i objawy typowe dla raka odbytu. Każda taka wizyta kosztowała 200-400 złotych oraz flakon perfum Hugo Boss” – twierdzi prokurator w akcie oskarżenia. Ostatecznie jednak do przekazania podstawionego wycinka nie doszło tylko dlatego, że w 2007 roku rozpracowani i aresztowani zostali obydwaj szwagrowie. Cały pieczołowicie realizowany plan legł w gruzach...
W wyroku ogłoszonym 22 czerwca br. sędzia Agnieszka Sierocińska uznała obydwu lekarzy winnych tego, że w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i nadużywając funkcji publicznej lekarza, a w przypadku Macieja S. także funkcji ordynatora, zobowiązali się do przygotowania dokumentacji lekarskiej potwierdzającej nieprawdę - tworząc tzw. podkład pod fikcyjną chorobę nowotworową.
Maciej S. został skazany na 18 miesięcy, zaś Piotr R. na 16 miesięcy więzienia – obydwaj w zawieszeniu. Sąd wymierzył im także dość syboliczne grzywny: 4 tys. zł (dla Macieja S.) oraz 2,5 tys. zł (dla Piotra R.). Wyrok nie jest prawomocny.
|