Melina „u Zimermana” Email
Wpisany przez Elżbieta Skwarczyńska-Adryańska napisz do autora    poniedziałek, 11 kwietnia 2011 10:18

Dom przy ul. Dubiela 1 w Zabrzu, doskonale widoczny od ulicy Wolności. Rudera - z obskurną klatką schodową i podwórzem zaśmieconym puszkami i butelkami po napojach alkoholowych - w niczym nie przypomina eleganckiej kamienicy, w której do latach 70. mieszkał światowej sławy pianista i dyrygent, Krystian Zimerman. Zamiast pamiątkowej tablicy (inna, umieszczona tu przed laty - upamiętniająca patrona ulicy - jest w opłakanym stanie), od kilku lat wizytówką tego miejsca są wystający pod sklepem monopolowym i zaczepiający przechodniów pijaczkowie. Policja i straż miejska dobrze znają ten adres.

Mieszkańcy od sześciu lat bezskutecznie walczą o likwidację sklepu. Ostatnio gmina, za przyzwoleniem zarządcy (ZBM-TBS), przedłużyła na kolejne cztery lata jego właścicielce zezwolenie na sprzedaż alkoholu. Zadecydowała lista, rzekomo podpisana przez mieszkańców. „Prosimy o pomoc w likwidacji sprzedaży alkoholu w sklepie na parterze naszego budynku. Alkohol sprzedawany jest także nieletnim, a kupujący spożywają napoje alkoholowe w pobliżu sklepu i w naszej klatce schodowej, zanieczyszczając pomieszczenie” – piszą w liście do GŁOSu najemcy gminnych lokali w budynku przy ul. Dubiela 1. Pod pismem widnieje dziewięć podpisów głównych najemców lokali (na 11 mieszkań). Wśród nich Haliny Mierzwy i Małgorzaty Richter, które najbardziej zaangażowały się w walkę o spokój swój i sąsiadów. Kobiety zaręczają, że nieraz, przechodząc korytarzem napotykały nawet pijane pary uprawiające seks. Okolicznych mieszkańców denerwuje podejrzana klientela sklepu, wystająca przed nim na długo przed otwarciem i po zamknięciu placówki.

Przeciw, a nawet za
Wiedząc, że wydana cztery lata temu zgoda gminy na sprzedaż alkoholu w sklepie się kończy, w ostatnich miesiącach mieszkańcy wzmożyli zabiegi u zarządcy i w Urzędzie Miejskim o jej nie przedłużanie. Administracja ich zbywała, urzędnicy uspokajali. W lutym napisali więc do prezydent Małgorzaty Mańki-Szulik – obok podpisów większości mieszkańców kamienicy przy ul. Dubiela 1, widnieje pieczęć i podpis zarządu wspólnoty Dubiela 2. W odpowiedzi (22 lutego) na wspomniane pismo i dwa wcześniejsze (z 27 grudnia i 17 stycznia), kierowniczka referatu działalności gospodarczej, Magdalena Wloka, w imieniu prezydenta informuje, że właściciel sklepu, któremu zezwolenie na sprzedaż napojów alkoholowych kończy się 6 marca „nie wystąpił dotychczas z wnioskiem o wydanie zezwolenia.(…) zgodnie z ustawą o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi musi spełnić szereg przesłanek ustawowych, by wniosek o wydanie zezwolenia został uwzględniony.”

Jedną z takich przesłanek, jeżeli sklep zlokalizowany jest w budynku mieszkalnym, jest pisemna zgoda na sprzedaż napojów alkoholowych wydana przez właściciela, zarządcę lub administratora budynku. Budynek przy ul. Dubiela jest wspólnotą, w której obok właścicieli dwóch sklepów (prywatnego i PSS Społem) i jednego z mieszkań, większość udziałów (75 procent) ma gmina. Gminnych najemców reprezentuje ZBM-TBS. Zgodnie z ich wolą, podczas zebrania wspólnoty 4 lutego, zagłosował przeciw przedłużeniu koncesji. – PSS Społem wstrzymał się od głosu. Za koncesją opowiedziało się jedynie dwoje właścicieli i wniosek upadł – mówi Anna Wyleżoł, naczelnik Wydziału Gospodarki Nieruchomościami.

Jednak radość mieszkańców nie trwałą długo. Z kolejnego pisma kierowniczki referatu działalności gospodarczej, dowiedzieli się, że 25 lutego ZBM-TBS… wyraził jednak zgodę na sprzedaż alkoholu „co stanowi przesłankę do wydania zezwolenia”. W uchwale podjętej tego samego dnia wspólnota z ul. Dubiela zobowiązała jedynie właścicielkę do skrócenia godzin otwarcia sklepu (z 6-22 do 6-20).

Nieoczekiwana zmiana zdań?
W kamienicy zawrzało. Przypomniano sobie, że tuż po zapadnięciu niekorzystnej dla sklepikarzy uchwały, ci osobiście próbowali nakłonić mieszkańców do zmiany decyzji. - Brali nas „na litość”, byśmy nie odbierali im chleba i nie pozbawiali pracy ekspedientek – wspomina Mierzwa. – A przecież nie wszyscy żyją z handlu wódką! Czy kiedyś pomyśleli o spokoju naszych rodzin? – denerwuje się lokator, dodając, że właścicielka sklepu obietnicami starała się zjednać sobie ludzi, a jej mąż nagabywał o podpisy klientów. – Nawet tych, którzy tu nie mieszkają. Ale mieszkańcy byli przeciw – jako dowód Mierzwa pokazuje listę z 21 marca, podpisaną przez sygnatariuszy wcześniejszego pisma do prezydent miasta.

Nieoczekiwaną zmianę zdania przez ZBM-TBS usiłujemy wyjaśnić u prezesa Stanisława Błaszkiewicza: „14 lutego właściciel lokalu użytkowego pani Janina Siech dostarczyła do tutejszego zarządu pismo wraz z wykazem mieszkańców (…) którzy zmienili swoje poprzednie stanowisko (…) wobec powyższego ZBM TBS podpisał uchwałę z 25.02 „za”.

Usiłujemy dotrzeć do tej listy (mieszkańcy podejrzewają, że została ona sfałszowana, bo podpisane na niej osoby nie są najemcami, a niektórzy nawet mieszkańcami tej kamienicy). Błaszkiewicz stanowczo odmawia okazania dokumentu, argumentując, że nie mamy uprawnień organów ścigania. – Zadecydowaliśmy za najemców, bo mamy takie prawo. Poza tym żadne sygnały o interwencjach policji ani straży miejskiej w związku z działalnością tego sklepu do nas nie docierały. Jeżeli ktoś ma podejrzenia, co do podpisów, niech zawiadomi prokuraturę – ucina rozmowę Błaszkiewicz.

Tymczasem Mirosława Uziel-Kisińska, zastępca komendanta straży miejskiej, potwierdza liczne interwencje, głównie z powodu awantur i spożywania alkoholu w pobliżu sklepu. – ZBM-TBS nigdy nie zwrócił się do nas z pytaniem, czy takie interwencje były podejmowane. Gdyby to zrobił, potwierdzilibyśmy – tłumaczy Uziel-Kisińska. Podobną odpowiedź uzyskujemy od Marka Wypycha, rzecznika zabrzańskiej policji. Interwencje policji dotyczyły głównie spożywania alkoholu na klatkach schodowych (tego i sąsiednich domów) i awantur pod wpływem alkoholu. Policja odnotowała też w ubiegłym roku napad z nożem na sprzedawczynię sklepu monopolowego.

Antywizytówka Zabrza
- To paskudne miejsce – twierdzi mężczyzna z sąsiedztwa. – W tym sklepie nie ma prawie nic, poza alkoholem. A ponieważ ceny tanich trunków są tu niższe niż w pobliskiej Biedronce, a spora część wódek dostępna jest w miniaturowych butelkach, stałymi klientami są najgorsze męty z okolicy. Grupkami wystają pod sklepem. Chwiejąc się na nogach, nagabują przechodniów o pieniądze. Alkoholem w obawie przed kamerami monitoringu raczą się na podwórzu i w bramach, zostawiając butelki i puszki. Załatwiają się na miejscu. Wszystko śmierdzi moczem. Ja tam nie kupuję, ale innych to nie odstrasza. Przyjeżdżają samochodami po tani alkohol, łamią znak zakazu postoju. Choć ostatnio, po skróceniu godzin otwarcia, przynajmniej nocą jest więcej spokoju.

W sukurs zdesperowanym mieszkańcom chce przyjść Anna Wyleżoł, której ostatnie „cuda” z podpisami również wydają się podejrzane. A Jan Szulik, pełnomocnik ds. uzależnień w mieście zapowiada na koniec kwietnia specjalne posiedzenie Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, z udziałem zainteresowanych stron (w tym lokatorów i dziennikarza GŁOSu). – Nie możemy dopuścić, by w domu, w którym kiedyś mieszkał Zimerman, działy się takie rzeczy – stwierdza Szulik. Przyznaje jednak, że cofnąć koncesję jest trudniej niż ją wydać.

ELŻBIETA SKWARCZYŃSKA-ADRYAŃSKA

 
Zobacz także

» Zabrzanka wystawia się w Gliwicach

MALARSTWO. W drugi Gliwickim Przeglądzie Artystycznym zorganizowanym przez gliwickie stowarzyszenie na rzecz rozwoju kultury Melina wyłoniono aż dwie zwyciężczynie. Jedną z nich została zabrzank, Anna Golder. Nagrodą w przeglądzie zostało...

» Telichowski miał podpisać umowę z Górnikiem. To łatanie obrony?

PIŁKA NOŻNA - TRANSFERY. Choc oficjalna strona Górnika Zabrze twierdzi, że Błażej Telichowski pojechał na zgrupowanie w Dzierżonowie w ramach testów, to strona piłkarza (www.telich.net) mówi, że obrońca zostanie w Zabrzu dłużej. Miał...
 

FACEBOOK

DREWNO opałowe,

pocięte, połupane,

300 zł/ m3.

Tel. 534-933-167 


 

Reklama
REKLAMA
Reklama
REKLAMA
Reklama
REKLAMA
Reklama
REKLAMA