Marzę o mistrzostwach Europy na Śląsku - rozmowa z BARBARĄ STANISŁAWISZYN, nowym prezesem Polskiego Związku Gimnastycznego Email
Wpisany przez Wojciech Słota napisz do autora    poniedziałek, 01 kwietnia 2013 16:15

stann

WYWIADY. Polski Związek Gimnastyki zrzesza zawodników gimnastyki sportowej (kobiety i mężczyźni) i artystycznej (kobiety). BARBARA STANISŁAWISZYN (na zdjęciu w środku ) została jego prezesem na kadencję 2013-2016, decyzją walnego zjazd sprawozdawczo-wyborczego delegatów PZG, który odbył się w Zabrzu w ubiegły weekend (2-3 marca). W głosowaniu pokonała kandydatkę środowiska gdańskiego - Marię Skwarczyńską (27:15). Ustępujący prezes Zbigniew Pelc nie ubiegał się o reelekcję.

 

 

- Została pani szefem związku gimnastycznego. Łatwo było się zdecydować, by stanąć w wyborcze szranki?

- Ze strony kilku klubów padło pytanie, czy bym się nie zastanowiła nad kandydowaniem, bo związek potrzebuje teraz prezesa na trudne czasu, niby kogoś takiego jak ja. Zastanawiałam się długo, chyba ze dwa miesiące. Bo analizując sytuację, uznałam, że ja już dużo w życiu zrobiłam: przez trzydzieści lat kierowałam szkołą (mowa o dzisiejszym Zespole Szkół Sportowych przy ul. Płaskowickiej 2 – przyp. red), do tego przewodzę gimnastycznemu klubowi Iskra, nie ma też co ukrywać, że dużo zdrowia kosztowały mnie ostatnie zawirowania z naszą halą sportową (została wylicytowana i zawodnikom groziła wyprowadzka, a w konsekwencji zawieszenie działalności klubu; jednak gminie udało się podnająć obiekt na potrzeby sportowców – przyp. red.). Do tej pory byłam członkiem zarządu związku gimnastycznego, pracowałam w jego części zajmującej się gimnastyką sportową kobiet, więc wiedziałam, jakie są problemy związku. I z pełną świadomością wyzwań podjęłam wreszcie decyzję, że stanę do wyborów.

- Te problemy to m.in. trudna sytuacja finansowa związku?

- No, jesteśmy na ciężkim minusie. Temat finansów był żywo dyskutowany na zjeździe, praca niektórych ustępujących członkowie zarządu została oceniona jako słaba. W efekcie wygrało też przeświadczenie, że szefem związku nie powinien być już trener czy sędzia, ale menedżer. Czasy takie, że prezes musi być nie tyle twórcą, co właśnie kierownikiem. Pracy jest wiele, w naszym związku zrzeszonych jest 48 klubów, w których trenuje ok. 1300 zawodników z licencjami.

- Wśród tych klubów jednym z największych jest kierowana przez panią Iskra Zabrze. Może pani (i chce) łączyć kierowanie związkiem i klubem?

- Nie ma formalnych przeszkód – obydwie funkcje są pełnione społecznie – bym nadal była prezesem klubu, więc zamierzam nim pozostać. Mam w Iskrze bardzo dobrą kadrę trenerską, która będzie musiała jednak przejąć część moich obowiązków. Zresztą, konsultowałam swój start wyboru z zarządem klubu. Mówiąc nieskromnie i delikatnie, nie zachęcano mnie do angażowania się w prace centrali, ale klamka zapadła i wiem, że mogę na nich liczyć. Sądzę, że ich energię uda mi się skierować także na działalność w śląskim związku gimnastycznym, który nie funkcjonuje tak jak trzeba - dość powiedzieć, że mogąc wystawić trzech delegatów na walny zjazd, nie wystawiono żadnego. To wstyd. Wracając do mojego rozdarcia między Zabrzem a Warszawą... Funkcja prezesa nie wymaga, abym przeprowadzała się do stolicy, gdzie jest siedziba związku, najwięcej pracy i tak będzie w terenie. Niemniej najbliższe, te początkowe miesiące będą wymagały ode mnie częstych wyjazdów do centrali.

- Będzie pani dążyła do spotkania z minister sportu, Joanną Muchą?

- Tak. Mamy jako związek duży kłopot, że zmieniły się zasady finansowania sportu i gimnastyka znalazła się w tzw. trzecim koszyku, co oznacza dla nas duże cięcie nakładów. A przecież ostatnie Igrzyska Olimpijskie to był jeden z lepszych startów naszych zawodników. Oczywiście nie mamy teraz zawodnika klasy Leszka Blanika (mistrz olimpijski z Pekinu 2008 w gimnastyce sportowej – przyp. red.), ale w Londynie wystawiliśmy troje zawodników i każdy z nich awansował do finałów swoich konkurencji. Walny zjazd podjął decyzję, że wystosujemy apel do pani minister w obronie naszych dyscyplin.

- W przeszłości niejednokrotnie korzystała pani z autorytetu prezesów Polskiego Związku Gimnastycznego, by lobbowali za zabrzańską gimnastyką, także na naszym lokalnym podwórku. Teraz sama jest pani prezesem, więc...

- ... liczę, że moja nominacja sprawi, że spojrzenie na zabrzańską gimnastykę będzie tylko życzliwsze. W Zabrzu nasza dyscyplina jest trochę na uboczu, ale z kolei biorąc pod uwagę kraj, to jesteśmy czołowym ośrodkiem. Znamienny jest też fakt, że to ostatnie walne zebranie odbyło się właśnie w naszym mieście, po raz pierwszy w historii opuszczając Warszawę. Wcześniej, zanim jeszcze pojawił się temat mojego kandydowania, zostałam decyzją poprzedniego zarządu wydelegowana do jego przygotowania i prowadzenia obrad. To było duże, dwudniowe wydarzenie, wymagające pieczołowitego „przepracowania” od strony formalnej. I to, że kierowałam obradami, nie miało oczywiście żadnego wpływu na to, że wygrałam głosowanie.

- Jaki będzie pani krótko- i długoterminowy plan działania?

- Na najbliższym spotkaniu z zarządem ustalimy, co chcemy zrobić w ciągu najbliższego roku. Natomiast już teraz wiem, że w ciągu kadencji, jaka przede mną, chciałabym doprowadzić do zorganizowania mistrzostw Europy w którejś z gimnastyk w naszym kraju, najlepiej na Śląsku. Póki co, w połowie kwietnia wybieramy się z reprezentacją na taką imprezę do Moskwy. 

Rozmawiał WOJCIECH SŁOTA

 
Zobacz także

» Przywróćmy Zabrze mieszkańcom. Rozmowa z radnym MIROSŁAWEM DYNAKIEM, jednym z zabrzańskich liderów ugrupowania marszałka Kornela Morawieckiego – „Wolni i Solidarni”

OGŁOSZENIE. - Dla wielu obserwatorów życia publicznego Zabrza wielkim zaskoczeniem, ale i rozczarowaniem był fakt, iż tutejsze struktury Kukiz’15 dosłownie w ostatniej chwili nie wystawiły pana jako swego kandydata do wyborów...

» Szpitalne specjały – rozmowa z Joanną Jurkiewicz, dietetyk w zabrzańskim szpitalu

TRZY NA CZY. JOANNA JURKIEWICZ (31 lat) – dietetyk w Szpitalu Miejskim przy ul. Zamkowej w Zabrzu. Urodzona w Zabrzu, absolwentka III Liceum Ogólnokształcącego i Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. Uwielbia turystykę górską i...

» Kolorowa czerń – rozmowa z Romanem Starakiem

TRZY NA CZY. ROMAN STARAK (86 lat) – pochodzi z Tarnopola, ale całe powojenne życie związał z Zabrzem i kilkoma śląskimi uczelniami, na których wykładał sztuki plastyczne. Uprawia przede wszystkim grafikę, ale także rysunek i malarstwo....

» Na tubie każdy umie? - rozmowa z Jakubem Urbańczykiem, znakomitym tubistą

TRZY NA CZY. JAKUB URBAŃCZYK (34 lata) - pochodzi z Bytomia, ukończył Akademię Muzyczną w Katowicach oraz liczne zagraniczne kursy, był stypendystą Ministra Kultury i Sztuki. Od roku 2002 roku jest tubistą Narodowej Orkiestry Symfonicznej...

» Blog jak życie - rozmowa z Justyną Mazur, laureatką konkursu Blog Roku

TRZY NA CZY. JUSTYNA MAZUR (29 lat) – autorka bloga Krótki poradnik jak ogarnąć życie (www.krotkiporadnik.pl), który w tegorocznym konkursie Blog Roku wygrał kategorię Życie i społeczeństwo. Od urodzenia związana z Zabrzem, teraz...
 

FACEBOOK

DREWNO opałowe,

pocięte, połupane,

300 zł/ m3.

Tel. 534-933-167 


 

Reklama
REKLAMA
Reklama
REKLAMA
Reklama
REKLAMA
Reklama
REKLAMA