KONTROWERSJE. Nie tylko osiedle Curie-Skłodowskiej tonie w posegregowanych śmieciach wysypujących się ze zbyt małych kubłów, ale także skwery przy ulicach Armii Krajowej i Damrota. Tak wynika z sygnałów przekazywanych nam przez Czytelników po naszej ubiegłotygodniowej interwencji w pobliżu Śląskiego Centrum Chorób Serca i Multikina.

- Sytuacja u zbiegu ulic Armii Krajowej oraz Damrota jest katastrofalna. Kubły na plastik są maksymalnie przepełnione. Choć bywały również jeszcze gorsze dni: unoszący się smród, robactwo i - według informacji sąsiadów mających okna bezpośrednio na śmietniki - szczury-olbrzymy grasujące nocną porą – mówi pani Anna, jedna z tamtejszych lokatorek. - Przy tej ilości mieszkańców to kpina ze strony władz, że ustawiają tak małą ilość kubłów, przy tak słabej częstotliwości ich opróżniania.

Zabrzanka twierdzi, że w związku z zagrożeniem epidemiologicznym, zaalarmowała Sanepid. - Tam niestety poinformowano mnie, że sprawa leży w gestii administracji. Z kolei administracja twierdzi, że wszelkie zobowiązania śmieciowe przejęło miasto. Typowa spychologia – załamuje ręce kobieta.

Te informacje natychmiast przekazaliśmy Barbarze Chamidze z Urzędu Miejskiego w Zabrzu, która odpowiada za koordynowanie wdrażania nowego systemu segregacji i wywozu śmieci. Zapewniła nas, że wszędzie tam, gdzie odpady wysypują się na chodniki i ulice, w najbliższych dniach dostawiane są kolejne kubły. O ile oczywiście, sprawa została zgłoszona w urzędzie lub administracji.

- Już zleciliśmy firmie MPGK dostawienie kolejnych kubłów, głównie żółtych na plastik, a także niebieskich na papier, w miejscach sygnalizowanych tak przez redakcję, jak i Zabrzańską Spółdzielnię Mieszkaniową. Dodatkowo postawimy je także przy blokach na ulicy Sobieskiego – zapowiedziała Chamiga. Potwierdziła jednocześnie, że urząd miejski cały czas pozostaje w kontakcie z zarządcami i administracjami, by na bieżąco reagować na zgłaszane problemy. Urzędnicy przypominają też, iż to właśnie na właścicielach nieruchomości ciąży obowiązek postawienia zagród śmietnikowych w miejscach, które nie będą kolidowały z chodnikami i ulicami.

- W najbliższych dniach wspólnie z przedstawicielem ZSM wybierzemy się na wizytację w teren, by przyjrzeć się dokładnie sytuacji i problemom. Zza biurka niewiele widać, wolimy na własne oczy przekonać się, z czym borykają się mieszkańcy – podsumowuje Chamiga.

Nie potrafiła nam jednak racjonalnie wyjaśnić, dlaczego przez dwa miesiące nikt nie reagował na problem stale przepełnionych pojemników na plastik? Z drugiej strony dobrze, że przynajmniej teraz problem jest rozwiązywany. Lepiej późno, niż wcale…