KONTROWERSJE. Jest sądowy przełom w patowej wydawało się sprawie znanej zabrzańskiej lekarki – kardiolog ze Szpitala Specjalistycznego Ewy Szyguły (na zdjęciu z lewej), które swe zaangażowanie związkowe przeciwko rządom dyrektora placówki Tadeusza Urbana (na zdjęciu z prawej) przypłaciła zwolnieniem z pracy. Straciła posadę krótko po tym, gdy zaczęła wykazywać niegospodarności w zarządzaniu placówką, a o sprawie poinformowała osobiście wicemarszałka województwa śląskiego. Tymczasem niedawno Sąd Rejonowy w Zabrzu orzekł o bezprawności zwolnienia Szyguły, nakazał dyrektorowi Urbanowi przywrócenie lekarki do pracy i zwrócenie jej utraconych zarobków. Do pracy musi zostać przyjęta także druga lekarka, szpitalna działaczka związkowa – dr Joanna Grzyb z tego samego oddziału kardiologii.

Jak wynika z treści wyroku przekazanego nam przez rzecznika prasowego Sądu Okręgowego w Gliwicach, obydwie lekarki zostały przywrócone do pracy na tych samych warunkach i ma to nastąpić w ciągu tygodnia od uprawomocnienia się orzeczenia. Dodatkowo szpital musi zwrócić Ewie Szygule prawie 5,2 tysiąca złotych z powodu utraconych zarobków oraz blisko 3,5 tysiąca złotych z racji poniesionych kosztów procesowych. Dodatkowo szpital – jako przegrany w procesie - musi zapłacić na rzecz skarbu państwa ponad 1200 złotych.

Według naszych ustaleń, w ustnym na razie uzasadnieniu sędzia Magdalena Kimel zwracała uwagę na brak przeprowadzenia przez dyrekcję szpitala skutecznych konsultacji związkowych przed rozwiązaniem umów z lekarkami. Sąd wskazał także na pozorność uzasadnienia wypowiedzenia umów o pracę. Podkreślił, że dowody przedstawione przez szpital, zeznania świadków i wyjaśnienia dyrektora wskazują, że sytuacja finansowa placówki nie uzasadniała zwolnienia kobiet. Sędzia zwracała uwagę także na to, że kryteria doboru pracowników do zwolnienia, na które powoływał się pracodawca, całkowicie nie uzasadniały wypowiedzenia umów o pracę tym dwóm konkretnym lekarkom.

Ewa Szyguła w krótkiej rozmowie z GŁOSem przyjęła z nieskrywaną satysfakcją wyrok sądu, choć podkreśliła, że na razie jest on nieprawomocny. – To pierwsze orzeczenie oficjalnego organu państwa potwierdzające, że dyrekcja postępowała niezgodnie z prawem. W moim odczuciu zwolnienie mnie miało być reperkusją za zaangażowanie związkowe i stawianie trudnych pytań nawet w samym Urzędzie Marszałkowskim – powiedziała nam Ewa Szyguła.

W miniony wtorek próbowaliśmy uzyskać komentarz do sprawy również ze strony samego dyrektora Urbana. Najpierw był zajęty podejmowaniem wyjątkowego gościa z kurii biskupiej, ale nawet po jego wyjściu nie był zainteresowany rozmową z nami.

- Przekazałam panu dyrektorowi, iż dzwoniliście i prosiliście państwo o komentarz do sprawy sądowej, ale pan dyrektor w ogóle na to nie zareagował – powiedziała nam sekretarka dyrektora Urbana.

Dodajmy, że to nie jedyne problemy sądowe dyrektora Szpitala Specjalistycznego. W listopadzie ubiegłego roku został on – na wniosek Państwowej Inspekcji Pracy – skazany w trybie nakazowym na grzywnę za sposób zwolnienia z pracy  wiceprzewodniczącej zakładowej komisji Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. Dyrektor odwołał się od tego rozstrzygnięcia i obecnie toczy się normalna rozprawa, w której jest on obwiniony o wykroczenie z zakresu prawa pracy.