Stan nadzwyczajny w należącym do gminy schronisku dla bezdomnych zwierząt „Psitul mnie”. Prowadzące tę placówkę Towarzystwo Opieki na Zwierzętami w Zabrzu zdecydowało niedawno o czasowym wstrzymaniu przyjmowania czworonogów, za wyjątkiem sytuacji nadzwyczajnych – gdy interwencji wymaga potrącone lub agresywne zwierzę. Powodem takich radykalnych decyzji jest przepełnienie do granic możliwości schroniska. Czy gmina zdoła opracować jakikolwiek plan awaryjny rozwiązania tej patowej sytuacji? Tego nie wiadomo, bo jak na razie urzędnicy miejscy plączą się w wyjaśnieniach.
Informację od jednego z naszych Czytelników potwierdziła nam Danuta Mikusz-Oslislo, szefowa zabrzańskiego TOZ. - Z każdym kolejnym rokiem rośnie w Zabrzu coraz bardziej problem bezdomności zwierząt, co przekłada się bezpośrednio na ich liczbę w schronisku. Kiedyś było ich 200, w tej chwili mamy ich już ponad 300 i sytuacja jest naprawdę tragiczna. Z trudem wstrzymywaliśmy się z tą decyzją do końca zimy i proszę mi wierzyć, że zagospodarowaliśmy już każdy możliwy kąt w naszej placówce. A ustawa o ochronie zwierząt wprost zabrania nam przyjmowania bezdomnych zwierząt, jeśli nie mamy dla nich miejsca – podkreśla Mikusz-Oslislo. – O tej sytuacji i naszej decyzji powiadomiliśmy już pisemnie Urząd Miejski.
Kobieta zwraca też uwagę na to, że schronisko przepełnione jest mimo tego, iż dzięki licznie podejmowanym działaniom, także przez wolontariuszy i przyjaciół „psitula”, odnotowywany jest bardzo duży stopień adopcji bezpańskich czworonogów do nowych domów. - Przez cały ubiegły rok przyjęliśmy do schroniska 583 zwierzęta, z czego 115 wróciło do swych pierwotnych właścicieli, a aż 407 zostało zaadoptowanych. Cóż jednak z tego, skoro część społeczeństwa nadal bezmyślnie rozmnaża zwierzęta albo się ich po prostu pozbywa jak zbędnego przedmiotu – mówi poruszona prezes TOZ.
Pracownicy schroniska dodają z kolei, że absolutnie nie wchodzi w grę uśmiercanie obecnych podopiecznych placówki dla zrobienia miejsca innym. – Tego zabrania polskie prawo. Usypiać można jedynie osobniki ciężko chore oraz tzw. ślepe mioty – zastrzegają. Co na to wszystko służby prezydenta miasta odpowiedzialne za rozwiązywanie zjawiska bezdomności zwierząt?
- Wiemy już o tym problemie i pracujemy nad jego rozwiązaniem. Sprawę traktujemy priorytetowo! – zapewnia Robert Sierla, zastępca naczelnika Wydziału Infrastruktury Komunalnej UM w Zabrzu. Na początek urzędnicy chcą raz jeszcze przyjrzeć się dokładnie wszystkim pomieszczeniom na terenie schroniska, by spróbować znaleźć takie, które po ewentualnym remoncie nadawałyby się dla czworonogów. - Bardzo poważnie przymierzamy się także do wykupienia sąsiedniej działki od Bytomskiej Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Gdyby się to udało, to na tym terenie o powierzchni 1100 metrów sześciennych postawimy nowe, kolejne boxy. To rozwiązanie będzie co prawda wymagało przeorganizowania wejścia do placówki, ale na wszystko już się szykujemy finansowo - zapewnia naczelnik Sierla.
Kolejnym, ostatnim już krokiem podejmowanym przez urzędników jest negocjowanie z ościennymi miastami możliwości odpłatnego przekazywania tamtejszym schroniskom bezdomnych zwierząt z Zabrza. - Prowadzimy już rozmowy telefoniczne na ten temat z Gliwicami i Rudą Śląską, ale pojawił się pewien problem. Schroniska mają bowiem zapisane w umowach, że mogą przyjmować zwierzęta tylko z terenu swej gminy. Ale nie ustajemy w konsultacjach na ten temat i próbach przełamania impasu – zapewnia Sierla.
Tymczasem wskazywane przez Sierlę schroniska zaprzeczają, aby ktokolwiek z Urzędu Miejskiego w Zabrzu się z nimi kontaktował. - Na pewno nikt do nas nie dzwonił w tej sprawie. A poza tym i tak na pewno nie zgodzimy się na przyjmowanie psów z Zabrza, bo sami borykamy się z problemem przepełnienia - powiedziała nam Beata Drzymała, szefowa schroniska w Rudzie Śląskiej. Równie mocno zdziwiona była Barbara Malinowska, kierownik schroniska w Gliwicach: - Nie kojarzę żadnego telefonu w tej sprawie z urzędu w Zabrzu.
Zaś Iwona Kokowicz z Miejskiego Zarządu Usług Komunalnych nadzorującego schronisko w Gliwicach dodaje: - Nie wpłynęło też i do nas żadne pismo z zabrzańskiego urzędu.
Niestety, okazuje się, że urzędnicy Sierli ani on sam nie skontaktowali się nawet z… samym zabrzańskim schroniskiem. To dość dziwne traktowanie tej rzekomo priorytetowej dla urzędników sprawy…
fot. Paweł Franzke |