Na jednej tylko puszce farby o pojemności 2,5 litra nieuważny klient zabrzańskiego Praktikera tracił przy kasie ponad 30 złotych w stosunku do ceny widniejącej na półce z tym produktem. Dopiero interwencja kupującego powodowała zwrócenie niesłusznie pobranych pieniędzy, ale nikt w sklepie przez dwa tygodnie nie kwapił się, by poprawić błędne dane w systemie kasowym. Farba nie była niestety jedynym produktem o zawyżonej cenie. To ustalenia GŁOSu z dziennikarskiej prowokacji.
Do redakcji docierały informacje świadczące o tym, że za niektóre towary w zabrzańskim Praktikerze płaci się w kasie więcej, niż by to wynikało z ceny widniejącej na sklepowej półce. Postanowiliśmy to sprawdzić wybierając się na zakupy kontrolowane. 19 sierpnia wrzuciliśmy do koszyka puszkę farby do metalu firmy Hammerite, pędzle i inne materiały budowlane. W kasie grzecznie zapłaciliśmy sumę wybitą na paragonie, po czym już na spokojnie zaczęliśmy weryfikować skasowane ceny. I odkryliśmy, że za farbę mającą wedle opisów na półce kosztować 98 złotych, zapłaciliśmy 129 złotych!
Złożyliśmy więc reklamację, nie zdradzając jednak prawdziwego celu naszej wizyty. Kasjerka odesłała nas do punktu reklamacyjnego. Tam nasze zgłoszenie zostało przyjęte i po wypisaniu kilku dokumentów zwrotów towaru i wydania go ponownie, korekty rachunku i paru podpisów otrzymaliśmy zwrot nadpłaconej kwoty. Obsługa sklepu kłopoty z ceną tłumaczyła „błędem oprogramowania” i zaprosiła miłym tonem na kolejne zakupy. Niecały tydzień później z zaproszenia więc skorzystaliśmy i oniemieliśmy, bo powtórzył się dokładnie ten sam schemat nieprawidłowości. Gdyby nie czujność przy kasie znów zapłacilibyśmy za tę samą puszkę farby 129 złotych zamiast zapowiadanych na półce sklepowej 98. Różnica była tylko taka, że tym razem pani kasjerka szybko w porozumieniu z drugim pracownikiem cenę zmieniła i wprowadziła na rachunek już tę prawidłową, niższą.
Korzystając jednak z sytuacji wyraźnie zwróciliśmy uwagę pracownikom sklepu, że historia się powtarza. Już wtedy trudno było nam zrozumieć, dlaczego w ciągu tygodnia nie można było zmienić „błędu oprogramowania”? Zbyto nas wypowiedzianym pod nosem „przepraszamy” i zachęcono mile do kolejnych zakupów. Naiwnie skorzystaliśmy i z tego zaproszenia. Za trzecim razem, dokładnie 2 września, ponownie zawitaliśmy w progi Praktikera. Tym razem oprócz tej samej farby włożyliśmy do koszyka m.in. przeźroczyste faliste płyty. Wybita w kasie cena farby już nawet nas nie zdziwiła (oczywiście ponownie 129 złotych). Dodatkowo okazało się jednak, że również cena płyt jest inna w kasie niż na regałach – o 7 złotych wyższa od sztuki.
Tym razem się już przedstawiliśmy i poprosiliśmy o rozmowę z kimś z szefostwa marketu. Od wezwanego przez kasjerkę zabieganego mężczyzny, który nawet się nie przedstawił, usłyszeliśmy dokładnie to samo co trzynaście dni wcześniej wyjaśnienie, że winny jest – a jakże - system. Kierownik powtarzał też jak nakręcony: „no co ja mam panu jeszcze powiedzieć…”. Podpowiadamy „co powiedzieć”: po prostu „przepraszam” i przyznać się, że to nie wina systemu tylko albo niedbalstwo albo dziwne praktyki sprawiające, że mniej czujny klient płaci więcej niż sądzi. A takich uderzonych po kieszeni klientów przez prawie dwa tygodnie mogło się Praktikerowi nazbierać.
Wydaje się, że dyrekcja zabrzańskiego Praktikera podeszła do naszych ustaleń bardzo poważnie i bynajmniej nie zamierza chować głowy w piasek. - W tej sprawie skumulowały się: błąd systemu oraz czynnik ludzki – mimo reklamacji klienta, pracownicy dwukrotnie nie przekazali informacji o nieprawidłowościach do odpowiednich osób. Sytuacja taka jest niedopuszczalna, w związku z tym rozpoczynamy w sklepie w trybie specjalnym procedurę ścisłej weryfikacji cen z położeniem nacisku na raportowanie – powiedział nam Rafał Kaczmarek, dyrektor Praktikera w Zabrzu. - Dołożymy wszelkich starań, aby nigdy więcej problem się nie powtórzył.
Jednocześnie przepraszając za całe zamieszanie dyrektor Kaczmarek zapowiedział, że jeśli tylko do sklepu zgłoszą się inni klienci, którym w ciągu ostatniego miesiąca błędnie naliczono w kasie cenę 129 złotych za farbę Hammerite oraz 48,99 za płyty PCV, na podstawie okazanego paragonu zostanie zwrócona nadpłacona różnica.
Ernest Makowski z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w Warszawie przypomina, że w kasie bezwzględnie mamy prawo żądać sprzedaży towaru po cenie widniejącej na sklepowej półce przy danym produkcie. - Jeśli klient podejrzewa, że mogło dojść do naruszenia zbiorowych interesów konsumentów, można zgłosić skargę do Urzędu Ochrony konkurencji i Konsumentów. Jeśli skarga jest zasadna może być przyczynkiem do wszczęcia postępowania – dodaje Makowski. |