URATOWALI DESPERATA. Chwile grozy przeżyli wczoraj policjanci z komisariatu przy ulicy Trocera. Krótko po godzinie 13. zostali powiadomieni przez pracownika jednej z firm udzielających pożyczek o mężczyźnie chcącym popełnić samobójstwo, który o swym zamiarze poinformował zawiadamiającego. Prawdopodobną przyczyną planowanego kroku mogły być kłopoty finansowe. Mężczyzny nie było w domu, a rozpytywanie o niego rodziny i sąsiadów nie przyniosło rezultatu. Zabrzanin nie odbierał też telefonu od dyżurnego, który regularnie próbował się z nim skontaktować. W pewnym momencie usłyszeli jednak dźwięk telefonu dobiegający z jednej z piwnic, gdzie -  jak się okazało – zamknął się zabrzanin zamknął. Nie zamierzał jednak otworzyć policjantom, a nawet kazał im odejść, grożąc odebraniem sobie życia.

Po dłuższych negocjacjach udało im się nakłonić niedoszłego samobójcę do otwarcia drzwi. Mężczyzna trzymał w ręce nóż, który szybko mu odebrano. Na miejsce wezwano pogotowie ratunkowe, które zawiozło zabrzanina na obserwację do szpitala psychiatrycznego.