
TRZY NA CZY. KRZYSZTOF GRABOWIEC (48 lat) – od 29 lat pracuje w straży pożarnej. Od początku pożarniczej kariery zajmuje się prewencją. Tym samym jest najdłużej zajmującym się tym tematem strażakiem w województwie. W zabrzańskiej komendzie – w randze starszego kapitana - nie tylko kieruje wydziałem kontrolno-rozpoznawczym, ale jest także jej rzecznikiem prasowym. Tym razem poruszamy temat, który nęka całą Polskę od wielu lat – masowe wypalanie łąk i nieużytków, które nie tylko niszczy naturalny ekosystem, ale czasem angażuje pożarników na długie godziny, gdy zastępy jeżdżą od pożaru do pożaru po kilkanaście razy z rzędu (w tym roku już 90). W trakcie zaledwie półgodzinnej rozmowy naszego reportera z Grabowcem zabrzańscy pożarnicy dwukrotnie wyjeżdżali „do traw”.
Czy płonące trawy to efekt celowego działania, czy może jednak przypadek?
Jak wynika z naszej praktyki w zdecydowanej większości pożary łąk i nieużytków są wynikiem podpaleń. Oczywiście zdarza się, że sucha trawa zajmuje się na przykład od nieopatrznie wyrzuconego niedopałka papierosa, ale to tak naprawdę margines. Wiele do myślenia dają chociażby godziny występowania takich zdarzeń. Interweniować zaczynany koło południa, kiedy... kończą się zajęcia w pobliskich szkołach. To właśnie dzieci najczęściej są winowajcami takich zdarzeń. Ale są wśród nich także dorośli. Ostatnie wyjazdy w ciągu dnia notujemy także blisko północy. Trudno też mówić o braku udziału człowieka w tym procederze, skoro ogień pojawia się praktycznie zawsze koło osiedli – czy to przy ul. Budowlanej w Rokitnicy, czy przy ul. Struzika na Zaborzu, czy też okolicach os. Kopernika.
Czy udaje się ujmować sprawców takich podpaleń?
Raz na jakiś czas udaje się ukarać kogoś mandatem. Sprawcy grozi mandat w wysokości nawet 500 złotych. Znane są w Polsce przypadki spraw karnych! Gdy ktoś umyślnie podłoży ogień, który spowoduje śmierć lub uszczerbek na zdrowiu wielu osób jest zagrożony nawet dwunastoletnim wyrokiem więzienia. Wiem, że sporadycznie podpalaczy karzą też policjanci i strażnicy miejscy, z którymi współpracujemy.
Czy pożary nieużytków w Zabrzu są groźne?
W Zabrzu wiele lat temu zdarzyło się, że z powodu pożaru traw zagrożona była nawet stacja paliw przy ul. Lecha! To jednak przypadek ekstremalny. Na co dzień pomijając oczywiste straty dla ekosystemu, z rzadka zdarza się, że od płonących łąk zajmuje się mienie. Często ratujemy ogródki działkowe sąsiadujące z nieużytkami czy też jesteśmy zmuszeni do gaszenia płonących bel słomy lub siana. Na szczęście jak dotąd w Zabrzu nie zanotowaliśmy śmiertelnej ofiary pożaru łąk, choć w rok temu w kwietniu solidnie poparzony został pewien zabrzanin, który zamroczony alkoholem usnął w płonącej trawie przy ul. Lompy. Doznał wtedy poważnej rany nogi. Każda akcja angażuje nas przez co najmniej kilkadziesiąt minut, a bywa, że wyjeżdżaliśmy do traw nawet 40 razy dziennie! Dlatego też musimy wspierać się zabrzańskimi ochotnikami z OSP. No a te koszty... W ubiegłym roku interweniowaliśmy przy łąkach 553 razy. Każdy taki wyjazd to 350-400 złotych, więc cały sezon „traw” w naszym mieście uszczuplił budżet Państwa – czyli nasz, podatników – o około 200 tysięcy złotych... |