RECENZJA. Twórcy gier elektronicznych robią wiele, aby jak najdłużej utrzymać zainteresowanie swoją produkcją, stąd dokładane na bieżąco do rozgrywek gratisowe zadania, a przede wszystkim duże i dodatkowo płatne dodatki (dostępne pojedynczo lub w pakiecie tzw. przepustki sezonowej), które są ciągiem dalszym przygód głównej postaci albo rozwijają poboczne wątki czy przybliżają losy drugoplanowych bohaterów. Tym ostatnim tropem poszli producenci Far Cry 5, którzy w trzech kolejnych dodatkach postawili na trzy inne postacie. Pod koniec ubiegłego miesiąca (28 sierpnia) światło dzienne ujrzała część poświęcona reżyserowi Guy`owi Marvelowi, który w podstawowej wersji gry dał się nam poznać – w zadaniu Cisza na planie – jako apologeta tyleż mocnego, co oferującego niewyrafinowaną rozgrywkę kina. Tak, chodzi o zombie. Na szczęście twórcy od pierwszych chwil ustawiając się w roli prześmiewczych epigonów wyeksploatowanej do cna tematyki.
KAMERA, AKCJA! Tym razem nie mamy do czynienia z sekwencją misji do wyboru, lecz siedmioma, następującymi po sobie epizodami, w których nasz narrator nagabuje hollywodzkich producentów filmowych, oferując scenariusze, których zrealizowanie ma dać fortunę. Snute historie są gatunkowo zróżnicowane, od typowego filmu wojennego horrorów po romans, ale łączy je to, że w każdym występują nieumarłe stwory, które należy taśmowo eliminować. Do dyspozycji mamy więc pokaźny arsenał pistoletów, karabinów i strzelb oraz rozsiane w świecie filmu magazyny z amunicją (a także jednym na epizod rodzajem superbroni) i całą galerię nieumarłych, wśród których najliczniejsi są biegający bez ładu i składu – ale jednak zawsze w naszym kierunku – wyłupiacze (tak, to od kształtu oczu), ale także prawdziwi zapaleńcy (to od żarzących się czerepów), a także yeti czy… smok.
CIĘCIA I PRZEBITKI. Bywa więc straszno, ale o wiele częściej śmieszno. Ekranu wcale nie zalewa czerwień krwi, lecz intensywna żółć, bowiem genezą całego zła jest tajemnicza breja, która sącząc się z pojemników zamienia ludzi w potwory. Jest wiele strzelania, tym więcej im więcej zabijamy wrogów, gdyż za każdego położonego trupem trupa otrzymujemy życiodajny zastrzyk amunicji. Słowem nie chodzi w tej grze o nic więcej niż o opróżnianie magazynków i czerpanie radości z masakrowania przeciwników. Całość okraszona jest dowcipem, czasem ciężkim, ale dla podkreślenie, że to wszystko nie jest bynajmniej na serio.
NAPISY KOŃCOWE. Nie każdemu tej rodzaj gry przypadnie do gustu, wielu może nawet szybko znudzi, ale na pewno pasuje do świata Far Cry 5, który okazał się nad wyraz bogaty. Po przygodach w Hope County mieliśmy bowiem najpierw niesamowity powrót na tropikalną wyspę, potem była żołnierska tułaczka w Wietnamie i wypad w kosmos, a skończyło się właśnie na zombie. Komu mało, ten może spróbować tzw. nowej gry+, którą również wprowadzono do Far Cry 5 pod koniec wakacji. Jak w wielu innych produkcjach umożliwia ona ponowne przejście fabuły gry, jednak z zachowaniem osiągniętych do tej pory postępów, a więc umiejętności, broni i wszelkiego rodzaju zasobów. Przy okazji wprowadzono także nowy poziom trudności – infamous (wrogowie zadają więcej obrażeń i sami mają dwa razy więcej zdrowia). Zabawa więc trwa nadal i jeszcze potrwa, póki nie pojawi się kolejna gra spod znaku Far Cry, a więc serii która bawi i ekscytuje graczy już od ponad czternastu lat.
Przepustkę sezonową do gry Far Cry 5, w skład której wchodził także dodatek Zombie atakują udostępniła naszej redakcji firma Ubisoft
|