ZANDKA. Minęły już dwa tygodnie, a nadal nie wiadomo co było przyczyną nagłych bólów brzucha i głowy u blisko 40 uczniów Szkoły Podstawowej nr 2 na osiedlu Zandka – czytaj TUTAJ. Jak już informowaliśmy, dzieci po wypiciu szkolnego mleka w kartonikach tak źle się poczuły, że pogotowie zabrało je do szpitali. Objawy jednak szybko ustąpiły i wróciły do swych domów. Tymczasem Sanepid poinformował przed kilkoma dniami, iż badania laboratoryjne owego mleka nie potwierdziły obecności w nich żadnych chorobotwórczych bakterii. Co więc się wydarzyło w szkole? Na to pytanie odpowiedzi szukać będzie teraz zabrzańska prokuratura.

– Nie mam pojęcia, co było przyczyną całego zamieszania, może wyjaśni to policja i prokuratura. Mogę co najwyżej podejrzewać, iż mogło dojść do tzw. błędu dietetycznego, polegającego na tym, że dzieci wypiły na czczo zbyt dużo mleka – mówi Hanna Nabrdalik, zastępca dyrektora gliwickiej stacji Sanepidu Dlaczego jednak akurat ów błąd dietetyczny miałby się przytrafić akurat tego samego dnia, tak dużej liczbie dzieci i to z różnych klas? Nie wiadomo.
Zdumiewa, iż nikt nie przebadał podejrzanego mleka pod kątem obecności w nim substancji chemicznych. Mleko jest przecież fabrycznie pakowane i to do sklejanych kartonów produkowanych przemysłowo. Na skutek błędu technologicznego mogło przecież dojść do zanieczyszczenia produktu spożywczego. - Nie było potrzeby, by szukać w mleku związków chemicznych. Zresztą to nie było nawet zatrucie. Żaden szpital nie postawił takiego rozpoznania, ograniczono się jedynie do opisania bólów brzucha – odpowiada na nasze wątpliwości dyrektor Nabrdalik z Sanepidu.

Więcej na ten temat w aktualnym wydaniu Głosu Zabrza i Rudy Śląskiej