Droga przez mękę - czyli jak wdowie po społeczniku utrudnia się życie Email
Wpisany przez Przemysław Jarasz napisz do autora    niedziela, 06 listopada 2011 14:38

Już blisko 1,5 roku minęło od tragicznej śmierci 29-letniego Damiana „Haidiego” Wrońskiego, zabrzańskiego harcerza i społecznika o ogromnym sercu, który pomagał biednym dzieciom w Wyspie w Mieście, a także organizował u nas sztab Wielkiej Orkiestry Świątecznej, przez dwa lata pracując także w warszawskim sztabie WOŚP wspólnie z Jurkiem Owsiakiem. Tymczasem po zgonie wolontariusza jego najbliższa rodzina – 24-letnia dziś wdowa Anna wraz z dwuletnią córeczką Zuzią znajdują się w skrajnie trudnej sytuacji życiowej. Zakład Ubezpieczeń Spolecznych odmówił wypłaty odszkodowania z tytułu śmiertelnego wypadku, wciąż nie rozpatrzył też wniosku o przyznanie renty wypadkowej. Także firma Axa odmówiła wypłaty ubezpieczenia na życie i teraz wdowa toczy z ubezpieczycielem batalię sądową.

Materialna sytuacja rodziny stała się tak zła, że kobieta z dzieckiem musiała opuścić własne mieszkanie i wyprowadzić się do swoich rodziców.

- Mąż całe swoje życie poświęcił pomaganiu ludziom, głównie zabrzanom. A teraz, gdy spotkała nas taka tragedia, tylko rzuca nam się kłody pod nogi. Zarówno w ZUS, jak i w Axa, początkowo słyszałam tylko, że przyznanie nam odszkodowań jest „tylko formalnością” i kwestią czasu. Gdyby nie przyznana nam wcześniej renta rodzinna, to w ogóle nie wiem jak dalibyśmy sobie radę – załamuje ręce Anna Wrońska. – Mąż prowadził legalną działalność gospodarczą, płacił podatki i ubezpieczenia społeczne, dodatkowo ubezpieczył się na życie. A mimo to traktuje się nas jak jakichś naciągaczy, którzy sięgają po nienależne im pieniądze.

Zabójczy komin
Damian zginął w piękny, upalny dzień 30 czerwca 2010 roku w Chorzowie. Pracował na dużej wysokości przy rozbiórce wysokiego komina, gdy zawaliło się pod nim rusztowanie. Zmarł na miejscu wraz z trzema innymi robotnikami. Pracował tam, by zarobić na utrzymanie niedawno poślubionej małżonki i ukochanej córeczki. Zresztą wspinaczka wysokościowa była jedną z jego pasji. Uczył jej wolontariuszy pokojowego patrolu w czasie swej współpracy z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy.

- Zaledwie dzień przed śmiercią poszliśmy wspólnie do Multikina na film, po którym wybraliśmy się na długi spacer. Damian opowiadał mi, że praca społeczna to było to, w czym najlepiej się spełniał, że chciałby to robić całe życie i na tym się skupić. Okazało się, że to była nasza ostatnia, pożegnalna rozmowa – wspomina młodziutka wdowa Anna.

Urzędnicze nonsensy
Od śmierci męża kobieta nieustannie kolęduje po licznych urzędach. – W urzędzie miejskim spotkałam się z ogromnym zrozumieniem i współczuciem, ale wychodząc z ZUS nieraz chciało mi się płakać z bezradności i z powodu złego i obcesowego traktowania. Co prawda w dziale rent spotykałam się ze względnym zrozumieniem, ale rozmowy w dziale odszkodowawczym to prawdziwy koszmar. Panie niemiłe, nieżyczliwe, jakby wyzute z ludzkich uczuć – żali się pani Anna.

I daje jeden z przykład nonsensu: dopiero blisko rok po śmierci męża ZUS poinformował ją, że mąż miał zaległość w należnościach – za miesiąc, w którym zginął oraz jeden wcześniejszy. A bez uregulowania zaległości wdowa nie może dostać odszkodowania. Kobieta poprosiła więc o naliczenie zobowiązań i ekspresowo uregulowała dług. I dopiero wtedy się dowiedziała, że odszkodowania i tak nie dostanie, bo przepisy dają tylko pół roku na uregulowanie zaległości.

- A skąd miałam wiedzieć o tych zaległościach, skoro mąż sam prowadził firmę, a ZUS powiadomił mnie o nich dopiero po roku? – pyta zabrzanka.
Innym razem po roku zażądano od niej ponownego okazania oryginału karty statystycznej zgonu męża, choć ksero znajdowało się w dokumentacji. Rzecz w tym, że ten kilkuczęściowy oryginał został już rozdzielony między Urząd Stanu Cywilnego i Główny Urząd Statystyczny w Warszawie. Skąd więc ona miałaby teraz wziąć ponownie oryginał w całości?

- Po odszkodowanie ZUS odesłał mnie do sądu. Na rentę wypadkową wciąż czekam i czekam. A zakład ubezpieczeń Axa sama pozwalam do sądu, gdyż po aż 9-miesięcznej analizie sprawy zarzucili mojemu mężowi zatajenie we wniosku informacji o pracy na wysokości i odmówili wypłaty świadczenia. A on po prostu wtedy jeszcze jej nie wykonywał. Niestety, na proces z ZUS-em nie mam już pieniędzy – mówi bezradna kobieta.
Rzecznik zabrzańskiego ZUS - Maciej Wroński (zbieżność nazwisk przypadkowa), po naszej interwencji zainteresował sprawą dyrektora oddziału. - To była i nadal jest skomplikowana sytuacja, o czym może świadczyć także długotrwałe śledztwo prokuratorskie, mające z kolei niebagatelny wpływ na czas trwania naszego postępowania wyjaśniającego koniecznego do sporządzenia karty wypadku.

Taka karta jest niezbędna do wszczęcia postępowania o świadczenia z ustawy wypadkowej – tłumaczy rzecznik Wroński.

Będzie wreszcie renta!
Jego zdaniem obecnie istotne jest jednak to, że po uregulowaniu wspomnianych zaległości i przeprowadzeniu dodatkowych postępowań wyjaśniających, w ciągu kilku dni zostanie wreszcie wydana decyzja przyznająca rentę rodzinną wypadkową, a jej wypłata wraz wyrównaniem dokona zostanie w listopadzie.

- Ze względu na specyfikę świadczenia krótkoterminowego oraz niespójności w przepisach określających przepływ informacji o ewentualnym zadłużeniu z tytułu składek na ubezpieczenie społeczne zwróciliśmy się do naszej centrali w Warszawie z prośbą o wskazanie  dalszego trybu postępowania w tej konkretnej sprawie, mimo wcześniejszego wydania decyzji odmownej – podsumował Maciej Wroński.

Przekroczyli przepisy
O wiele mniej rozmowna była natomiast rzecznik prasowa Axa – Anna Smółka-Gnauck. Nie odpowiedziała nam na szereg pytań zasłaniając się tajemnicą zawodową. Milczeniem potraktowała także nasze pytanie o to, czy 9 miesięcy to nie za długo na rozpatrywanie wniosku odszkodowawczego? W przesłanym oświadczeniu zaapelowała jedynie do ubezpieczających się o podawanie prawdziwych i pełnych danych o sobie przy zawieraniu umów.

Tymczasem dopytywany przez nas o sprawę Axy Aleksander Daszewski, radca prawny koordynator w Biurze Rzecznika Ubezpieczonych w Warszawie przyznaje, że rozpatrywanie wniosku o wypłatę odszkodowania w związku ze śmiercią Damiana Wrońskiego trwało zdecydowanie za długo.

- Artykuł 817 kodeksu cywilnego stanowi, że świadczenie odszkodowawcze z ubezpieczenia powinno zostać bezwzględnie wypłacone najdalej w ciągu 30 dni od zawiadomienia o wypadku. Czasami, co jest odstępstwem od podstawowej reguły, gdyby wyjaśnienie w terminie 30 dni okoliczności koniecznych do ustalenia odpowiedzialności zakładu ubezpieczeń lub wysokości świadczenia okazało się niemożliwe, świadczenie powinno być zrealizowane w ciągu 14 dni od ich wyjaśnienia, przy czym trzeba podkreślić, że zakład ubezpieczeń zobowiązany jest do zachowania należytej staranności w ich wyjaśnieniu (z użyciem swojego całego aparatu tj. zasobów organizacyjnych i kadrowych) – podkreśla Aleksander Daszewski. - W tej pokrótce zarysowanej sprawie, nie znając jej szczegółów, mam poważne wątpliwości, aby istniała potrzeba prowadzenia aż 9-miesięcznych dodatkowych ustaleń.

Informacje o kłopotach rodziny zmarłego Haidiego bardzo poruszyły wolontariuszy warszawskiej centrali Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. To tu przez dwa sezony działał Damian jako tzw. „krasnal” odpowiedzialny za sprawy logistyczne.

- Z tłumu wolontariuszy wybrał go osobiście Jurek Owsiak. Dostrzegł jego ponadprzeciętność i nie pomylił się. Bo Damian poświęcał się bez reszty pracy społecznej jako wolontariusz. Dlatego wielu byłych naszych współpracowników czasem może być nam trudno sobie od razu skojarzyć, ale nie dotyczy to Haidiego. Jego do dziś wszyscy wspominają, a wielu osobiście wybrało się na jego pogrzeb do Zabrza – podsumowuje Radosław Mysłek ze sztabu WOŚP.

 
Zobacz także

» Poderżnął psu gardło! Za okrutne traktowanie zwierząt w Zabrzu idzie się do więzienia!

Zabrzańskie organy ścigania oraz sędziowie coraz bardziej zdecydowanie traktują osoby, które znęcają się nad zwierzętami, maltretują je lub wręcz zabijają w okrutny sposób. A takich zabrzan niestety nie brakuje. Ci, którzy za nic mają...

» Dwaj zabrzańscy chirurdzy skazani za pomaganie gangsterom

Jest ciąg dalszy ujawnionej przez GŁOS medyczno-kryminalnej afery korupcyjnej. Chodzi o głośną sprawę tworzenia za łapówki fikcyjnej dokumentacji medycznej przez niektórych zabrzańskich lekarzy dla sądzonych gangsterów. Jak ujawniliśmy...

» Ministerstwo zataiło: zabrzanka wróciła z egzotycznych wakacji w trumnie, a jej mąż z licznymi obrażeniami

To miał być w życiu Teresy i Piotra Kożuchów kolejny, piękny wakacyjny wyjazd do kraju nad ciepłym i urokliwym morzem. Niestety, już podczas pierwszego dnia pobytu w egipskim kurorcie doszło do tragedii. Podczas wieczornego spaceru...

» Policja informowała, że to mundurowy z narażeniem życia uratował człowieka z płomieni. Prawda okazała się inna

Przez pięć dni młodszy aspirant Andrzej Wojnarowski z komisariatu I w Zabrzu jawił się jako prawdziwy bohater, który wyprowadził z płonącego mieszkania 31-letniego mężczyznę. Wedle informacji policjantów i strażaków, 28-letni stróż...

» Aż dwie prokuratury badają, kto kogo pobił: klienci pubu policjantów, czy jednak odwrotnie?

- To pan jest tym polecanym nieoficjalnie przez policjantów dziennikarzem opisującym nieprawidłowości wśród zabrzańskich stróżów prawa? – dwóch rosłych i postawnych mężczyzn stanęło niepewnie przy redakcyjnym biurku. – To dobrze...
 

FACEBOOK

DREWNO opałowe,

pocięte, połupane,

300 zł/ m3.

Tel. 534-933-167 


 

Reklama
REKLAMA
Reklama
REKLAMA
Reklama
REKLAMA
Reklama
REKLAMA