HISTORIA ZABRZA. Cmentarz żydowski to nie jedyne tak tajemnicze i urokliwe miejsce w mieście. Przypominamy o nieco zapomnianej nekropolii, poświęconej byłym jeńcom sowieckim, przymusowym pracownikom kopalni Makoszowy.
Jedna z częściej przytaczanych żałobnych sentencji mówi, iż człowiek żyje tak długo, jak długo trwa pamięć o nim. Jeszcze piękniej powiedział to Jan Paweł II: Nie umiera ten, kto mieszka w sercach żywych. W Zabrzu jest takie miejsce pamięci, o którym – jak się okazuje – nie ma pojęcia nawet wielu mieszkańców oddalonego zaledwie o kilkaset metrów osiedla Janek. Nie jest ono bynajmniej zaniedbane, a za kilka dni zapłoną na tamtejszych mogiłach światełka pamięci.
- Ja o tym cmentarzu dowiedziałem się zupełnie przypadkowo, choć jestem mieszkańcem tego osiedla od dłuższego czasu – napisał do nas Tomasz Misiewicz, 30-letni fotograf-hobbysta, miłośnik kolei, zabytków i przyrody. – To ciekawe miejsce z historycznego punktu widzenia.
W latach 1943-45 pochowano 161 jeńców sowieckich, zamordowanych i zmarłych na skutek katorżniczej i przymusowej pracy w kopalni Makoszowy, o czym informuje postawiony tuż po wojnie ku ich pamięci obelisk. Istotnie, choć nekropolia leży tuż obok uczęszczanych ścieżek spacerowych, w wybujałym od czasu wojny lesie, z powodu braku tabliczek informacyjnych, pozostaje niezauważona dla większości spacerowiczów. Niestety, dobrze wiedzą o niej okoliczni pijaczkowie, którzy nie zważając na powagę miejsca, urządzają tam sobie libacje, a ich pozostałości w postaci pustych butelek i puszek muszą uprzątać służby porządkowe.
Podobne pomniki i mogiły otaczane troską w czasach PRL-u przez dziatwę z pobliskich szkół, po zmianie ustroju często popadały w niełaskę. Przed zapomnieniem i ekspansją na teren tej nekropolii otaczającego ją lasu od lat ratuje cmentarz referat gospodarki komunalnej Wydziału Infrastruktury Komunalnej. To dzięki jego staraniom przed czterema laty odrestaurowano cmentarną bramę, ułożono kostkę brukową, a na obelisku umieszczono nową tablicę z żywic epoksydowych, która zastąpiła oryginalną, ukradzioną przez cmentarne „hieny”. Dotację na ten cel udało się uzyskać zabrzańskim urzędnikom od Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w Warszawie. Na razie, z powodu braku funduszy i obawy przed powtórną dewastacją, nie odtworzono łączących murowane słupki ogrodzenia, solidnych, kutych łańcuchów.
– Sprawujemy nadzór nad utrzymaniem grobownictwa wojennego i cmentarza komunalnego w mieście – tłumaczy Dariusz Rymaszewski, urzędnik wydziału infrastruktury komunalnej. - Na ten ostatni gmina przeznacza 125 tysięcy złotych brutto rocznie. Utrzymanie pozostałych ośmiu miejsc pamięci – kwota 20 tysięcy złotych - dotuje Urząd Wojewódzki.
To niewiele, zważywszy, że za te pieniądze trzeba utrzymać: mogiły żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego na cmentarzach przy parafiach św. Józefa i Najświętszego Serca Jezusa, mogiły powstańców śląskich na cmentarzach parafialnych św. Andrzeja, Bożego Ciała, św. Jana Chrzciciela, św. Pawła i Najświętszego Seca Jezusa i na zieleńcu przy ul. Gabrieli Zapolskiej i wspomniany cmentarz jeńców radzieckich.
Troska o mogiły jest rzeczą normalną w naszym kręgu kulturowym. Powinniśmy je traktować z takim samym szacunkiem, jak chcielibyśmy, by traktowano polskie mogiły w innych zakątkach świata. O tym powinniśmy pomyśleć, składając kwiaty i zapalając w najbliższych dniach znicze na grobach osób nam bliskich i postawić je także na opuszczonych mogiłach, w pobliżu miejsc, które będziemy odwiedzać. Pamiętajmy też o tych zmarłych w swoich modlitwach.
fot. Tomasz Misiewicz |