CENNE, BEZCENNE. W ostatnich dniach częściej niż zwykle byliśmy wpatrzeni w ołtarze. Dzięki Dariuszowi Walerjańskiemu, historykowi i pasjonatowi dziejów Zabrza, przewodniczącemu komisji kultury i dziedzictwa Rady Miasta, odkrywamy tajemnice jednego z obrazów zdobiących takie święte miejsce. Okazuje się, że uwieczniona na płótnie babcia Jezusa wskazuje konkretny cytat z Bilbii. To informacja nie tyle cenna, co bezcenna na nadchodzące święta, podobnie zresztą jak informacje o malarzu dzieła, o którym dotąd prawie nic nie było wiadomo.
Zabrzańskie kościoły to przestrzeń, w której są niezwykłe dzieła sztuki: obrazy, rzeźby, płaskorzeźby, mozaiki, witraże czy misternie wykonane naczynia liturgiczne. Wiele z nich zdobi i uświęca swym pięknem wnętrza świątyń. To „skarby” sztuki sakralnej odzwierciedlające prawdy boskie, symbolikę oraz duchowość katolicką. Niestety często schowane są także w kościelnych skarbcach i tylko z rzadka możemy z bliska podziwiać ich piękno podczas tymczasowych ekspozycji w muzeum. Tak na stałe obejrzeć można natomiast obrazy zdobiące główne ołtarze. Nie zawsze jednak możemy podejść blisko... - Od zawsze intrygowało mnie, co dokładnie pokazuje św. Anna na ołtarzu w kościele św. Anny? Miejsce eksponowania obrazu nie jest dobre, ale dzięki cyfrowej technice poradziłem sobie z tym zadaniem. Udało mi się też - wcielając w rolę detektywa – pozyskać ciekawe informacje dotyczące twórcy obrazu – mówi Walerjański. - Olej powstał w 1900 roku, czyli wtedy kiedy budowa neogotyckiej świątyni została zakończona i kiedy skonstruowano piękny drewniany ołtarz z nastawami. Na obrazie widzimy św. Annę czytającą Pismo Święte córce. Maryja klęczy u jej stóp z rękami złożonymi na klatce piersiowej, słuchając w skupieniu matki, która wskazuje przy okazji palcem prawej dłoni czytane wersy. Postacie są powiązane ze sobą układem spojrzeń i gestów, a oglądający zostaje wciągnięty w tę scenę. Historycznie wszystko prawdopodobnie odbywa się w Betlejem, gdzie mała Maria wraz ze swoim rodzicami mieszkała do 14 roku życia. W tle widać góry i miasto - być może to oddaloną o dziesięć kilometrów Jerozolimę. W kompozycji widać fascynację malarza twórczością mistrza pędzla doby renesansu Rafaela. - Tajemnica tekstu ze zwoju z obrazu okazał się piękna zarówno w przenośni jak i dosłownie – mówi Walerjański. - Przy pomocy zdjęcia z aparatu cyfrowego udało mi się odczytać ledwo widoczne na zwoju łacińskie litery. Napis jaki pojawił się po poskładaniu pojedynczych liter to fragment z cytatu ze Starego Testamentu (Biblii Hebrajskie) z księgi Izajasza (rozdział 11.1-3), który na obrazie w wersji łacińskiej brzmi „et egredietur virga de radice Jesse et flos de radice eius ascendet" (i wyrośnie różdżka z korzenia Jessego, wypuści się kwiat z jego pnia). Jest to przepowiednia mesjańska, odnosząca się przede wszystkim do Chrystusa. Piękne porównanie Maryi do kwiatu, który się w odpowiedni czasie przemieni i stanie się symbolem. To zwrócenie uwagi córce na tajemnicę poczęcia z Ducha Świętego oraz porównania jej do różdżki Jessego, na której zakwitnie kwiat, któremu nadadzą imię Chrystus.
Autorem obrazu jest zapomniany artysta Julian Wałdowski z Wrocławia. Namalował go na zlecenie kościoła, gdy miał 46 lat. Był znany ze swojej specjalizacji związanej z malarstwem religijnym, ale zaczynał od tworzenia portretów. Był dobrze wykształcony, nie tylko plastyczne. Znał język niemiecki, francuski, hebrajski, a także łacinę i grekę. Studia malarskie ukończył w Monachium. W roku 1883 zamieszkał w Toruniu, gdzie specjalizował się w malowaniu portretów na podstawie fotografii. To tu zafascynował się malarstwem religijnym, nawiązując do szkoły „Nazareńczyków” zafascynowanych włoskim malarstwem od gotyku po Rafaela Sam uważał się za „malarza historycznego”. W 1893 r. przeprowadził się do Wrocławia. Krytycy zarzucali mu, że ulega aktualnym gustom i modom osób zlecających mu powstanie obrazu. Do dziś jego obrazy zachowały się głównie w kościołach w Toruniu, Gliwicach, Katowicach-Załężu, na Górze Świętej Anny, Michałkowicach, Postolinie czy Serafinowie. Wałdowski zmarł w 1912 roku i jego twórczość uległa zapomnieniu.
PEŁNA TREŚĆ TEKSTU W GŁOSie nr 13 / 2015
|