Wygląd naszego otoczenia w dużej mierze zależy od postawy samych mieszkańców miasta. Zabrzanie śmiecą znacznie mniej, a tym, którzy własne śmieci podrzucają w lasach, zagajnikach, czy ustronnych zakątkach coraz częściej przeciwstawiają się inni. Jednak ani wzmożone działania służb porządkowych, ani czujność mieszkańców nie są w stanie całkowicie ukrócić tego procederu. Szkoda, bo za pieniądze wydawane rocznie na sprzątanie po „śmieciarzach” można by wybudować np. pięć plenerowych minisiłowni.

Nie raz telefon do straży miejskiej czy policji, zdjęcia wykonane telefonem komórkowym, czy numery samochodu zanotowane przez przypadkowego przechodnia doprowadzały do ujęcia winowajców na gorącym uczynku, naprowadzały na ich trop, bądź stawały się dowodami w sprawie przeciwko nim. Również GŁOS odnotowuje znacznie więcej sygnałów od wrażliwych w tej kwestii Czytelników. Choć część informacji nie potwierdza się, lepiej sprawdzić każdy trop, niż zbagatelizować zgłoszenie.

Niedawno do redakcji zadzwonił mieszkaniec Zaborza, zbulwersowany zasypywaniem stawu, leżącego wśród pół, w pobliżu zakładu Femag (ul. Szyb Jerzy). 
- Jeszcze niedawno pływały tam łabędzie. Wydawało mi się nawet, że niektóre siedziały na gniazdach. A tu ćwierć stawu zasypana gruzem! – denerwował się mężczyzna, nadmieniając, że bezskutecznie próbował zainteresować sprawą straż miejską i Wydział Ekologii UM Zabrze. Na szczęście obawy zabrzanina okazały się nieuzasadnione. Prawda jest taka, że staw, mający kilku prywatnych właścicieli, niejednokrotnie wiosną wylewał, podmywając biegnący obok nasyp linii kolejowej należącej do kop. piasku Kotlarnia. - Dla przywrócenia właściwego odwodnienia stawu jeden z właścicieli na swojej części postanowił go zniwelować. Na częściowe zasypanie zbiornika uzyskał zgodę Wydziału Ekologii Urzędu Miasta w Rudzie Śląskiej, bo w istocie staw leży w granicach tamtego miasta – tłumaczy Grzegorz Kurnik z UM w Zabrzu. – Byliśmy tam wcześniej na wspólnej wizji lokalnej i z całą pewnością nie było tam siedlisk ptaków.
Kolejny sygnał dotyczył wysypywania gruzu i śmieci, w Zabrzu-Maciejowie, na wysokości ul. Wolności 67. - Miasto zabezpiecza w budżecie pieniądze na likwidację dzikich wysypisk. Gdy je lokalizujemy na terenach gminnych, są fotografowane i nanoszone na mapki sytuacyjne, a następnie porządkowane, według kolejności zgłoszeń. Tak będzie i w tym przypadku. Często jednak miejsca już uprzątnięte, są zaśmiecane ponownie. W ubiegłym roku miasto wydało na ten cel blisko ćwierć miliona złotych. Za te pieniądze można by wybudować 4-5 minisiłowni na świeżym powietrzu, takiego typu jak w Parku Poległych Bohaterów – tłumaczy Walenty Biedulski, naczelnik Wydziału Infrastruktury Komunalnej UM w Zabrzu. 

Tekst ukazał się w Głosie Zabrza i Rudy Śląskiej (nr 17, 28 kwietnia 2011) na stronie MY I ŚRODOWISKO, która jest współfinansowana przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach