W STRONĘ NATURY. Rada Miasta w Zabrzu podjęła w miniony poniedziałek kolejną uchwałę, która finalizuje trwający już od pewnego czasu proces włączenie się gminy do ogólnopolskiego programu ekologicznego „Stop Smog”. Dzięki temu przedsięwzięciu, przy wykorzystaniu funduszy pozyskanych za pośrednictwem Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, będzie można sfinansować termomodernizacje budynków jednorodzinnych najbardziej ubogich mieszkańców Zabrza. To kolejne już działania władz miejskich ukierunkowane na obniżenie niskiej emisji pyłów. – Nabór wniosków powinien ruszyć już na początku stycznia, potrwa do końca marca i będzie go zapewne prowadził nasz wydział. To bardzo atrakcyjna forma wsparcia mieszkańców bo można będzie uzyskać nawet pełne sfinansowanie inwestycji – podkreśla w rozmowie z GŁOSem Janusz Famulicki, naczelnik Wydziału Ekologii UM w Zabrzu.
A jest o co walczyć, gdyż według najnowszego rankingu Polskiego Alarmu Smogowego opartego o oficjalne pomiary Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska za 2021 rok, Zabrze wciąż pozostaje jednym z najbardziej zanieczyszczonych miast w Polsce w kontekście jakości powietrza.
- Opublikowany przez nas ranking pokazuje Polskę w pigułce. Zanieczyszczenie powietrza mamy zarówno w większych miastach (Zabrze, Rybnik), średniej wielkości (Nowa Ruda, Nowy Targ) czy wreszcie wsiach: Zabierzów czy Godów, w którym mieszka zaledwie 1900 osób – mówi Piotr Siergiej, rzecznik Polskiego Alarmu Smogowego.
Zabrze znalazło się dokładnie na 6 miejscu w Polsce wśród miast z najwyższym rocznym stężeniem pyłu PM10. Z kolei w rankingu miejscowości z największą liczbą dni smogowych w roku Zabrze uplasowało się na 10 pozycji. Marnym pocieszeniem jest fakt, iż wyżej od nas sklasyfikowane w tych negatywnych rankingach są takie górskie miejscowości jak Nowy Targ czy Żywiec. Zresztą zestawienia Alarmu Smogowego zadają kłam potocznemu przekonaniu, że zanieczyszczone powietrze jest tylko w dużych aglomeracjach. Czasem znacznie gorzej bywa wręcz w wioskach i niewielkich sołectwach.
Mimo tak alarmujących dla Zabrza zestawień, wspomniany naczelnik Famulicki z pewnym dystansem podchodzi do miarodajności owego rankingu Alarmu Smogowego.
- Oczywiście nie twierdzę, że u nas nie ma problemu smogu, bo oczywiście istnieje on i jest odczuwalny na wielu płaszczyznach. Problem tkwi w tym, że ranking ten opiera się wyłącznie o oficjalne odczyty stacji pomiarowych Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska. W Zabrzu jest tylko jedno takie urządzenie – przy ul. Curie – Skłodowskiej i trudno uznać, iż jest ono miarodajne dla innych i odleglejszych dzielnic miasta. Najistotniejsze jest jednak to, iż takich stacji pomiarowych w ogóle nie mają takie okoliczne miasta jak Ruda Śląska, Chorzów, Świętochłowice czy Bytom. To oznacza, że ich nigdy nie znajdziemy na liście miast o najbardziej zanieczyszczonym powietrzu bo po prostu takich pomiarów się w nich nie wykonuje; a nie dlatego, że powietrze jest nieskazitelnie czyste – wyjaśnia Famulicki.
Tymczasem od niedawna w aż 21 zabrzańskich szkołach, zaczęły działać specjalne stacje mierzące stężenie pyłów PM 2,5 oraz PM10 w powietrzu. Urządzenia nie tylko odpowiednim kolorem światła informują o stanie powietrza (zielony – żółty – czerwony), ale także ikoną buźki uśmiechniętej lub zmartwionej. Te rozwiązania podano właśnie podczas ostatniej sesji Rady Miasta jako przykład dobrych wzorców działania w zakresie informowania społeczeństwa o stanie jakości powietrza. Nie jest to jednak inwestycja gminna, lecz efekt starań poszczególnych placówek oświatowych, które nawiązały współpracę z Edukacyjną Siecią Antysmogową. To program informacyjny na rzecz czystego powietrza realizowany przez Państwowy Instytut Badawczy NASK we współpracy z Polskim Alarmem Smogowym. Na bieżąco wyniki odczytów można śledzić na stronie internetowej www.esa.nask.pl Jako pierwsza do sieci tej podłączyła się SP 1 na os. Janek już w 2018 roku. Ostatnio mamy jednak istny wysyp tych czujników w różnych zabrzańskich placówkach. Są one zawieszone na zewnętrznych ścianach budynków w miejscach widocznych dla każdego przechodnia.
- Należy jednak mieć na uwadze, że to nie są urządzenia ze specjalną certyfikacją lecz po prostu przyrządy edukacyjne, mające za zadanie zainteresowanie dzieci i młodzież stanem powietrza w oparciu o przybliżone dane. Trzeba się więc liczyć z tym, iż mogą one podawać błędne odczyty odbiegające od oficjalnych pomiarów – zastrzega naczelnik Famulicki.

Tekst ukazał się w Głosie Zabrza i Rudy Śląskiej (nr 47 z 24 listopada 2022 roku) na kolumnie W STRONĘ NATURY, która jest współfinansowana przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach. Treści zawarte w publikacji nie stanowią oficjalnego stanowiska organów Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach. |