Avatar: Frontiers of Pandora. Zielona kontrrewolucja pod niebieskim sztandarem Email
Wpisany przez Wojciech Słota napisz do autora    sobota, 30 grudnia 2023 16:41

 

W oderwaniu od egzystencjalnych rozważań u schyłku roku, kiedy najdzie nas ochota na odrobinę relaksu w samotności, wielu z nas sięgnie – po wyczerpaniu zapasu książek otrzymanych pod choinkę – po przystępniejszą rozrywkę, a więc relaksujący film albo grę. A gdyby połączyć jedno z drugim? Od 7 grudnia miłośnicy kasowych filmów science fiction Jamesa Camerona Avatar (2009 rok) i Avatar: Istota wody (2022), w oczekiwaniu na kolejne części, mogą zapoznawać się z nową historią przedstawioną właśnie w formie interaktywnej - Avatar: Frontiers of Pandora. Tę grę wideo stworzyła francuska korporacja Ubisoft w ścisłej współpracy z wytwórnią 20th Century Studios oraz reżyserem filmów o niebieskich ludziach.

Produkcja jest szczególną gratką dla miłośników wykreowanego przez Camerona świata, ale dla osób – m.in. piszącego te słowa – które nie oglądały filmów, fabuła też jest zrozumiała, wiarygodna i interesująca. Akcja toczy się w XXII wieku na księżycu Pandora, którą zamieszkuje rasa inteligentnych istot Na'vi, które żyją w harmonii z bogatą florą i fauną. Bogactwo tej krainy w surowce przyciąga uwagę ziemskich korporacji, które oczywiście kolonizują satelitę. Na jego powierzchni powstają więc zakłady wydobywcze, a aborygeni podlegają szykanom, a niektóre ich klany nawet wynarodowieniu. I właśnie w jednego z takich - uprowadzonych w dzieciństwie i szkolonych by służyć najeźdźcom – niebieskich postaci przychodzi się nam wcielić. Po wybudzeniu się z kriogenicznego snu, na skutek buntu w zakładzie odosobnienia, odzyskujemy wolność i wracamy do życia we wspólnocie, która jednak jest dla nas siłą rzeczy obca. Od tej pory robimy wszystko, by zyskać jej zaufanie i stać się jej pełnoprawnym członkiem. A najlepiej zrobić to podejmując walkę z drenującymi Pandorę korporacją…

A żeby muc prowadzić skuteczną walkę trzeba korzystać ze wszystkich możliwości, które daje nam świat. Z jednej strony bohater musi czerpać z bogactw natury (m.in. świetne efekty daje nam ziołolecznictwo), ale nie można odrzucać technologii, zdobytych na okupancie i we współpracy z ruchem oporu (ludzie, którzy nie godzą się na bezmyślną eksploatację Pandory). I nie chodzi tu nawet o strzelby i broń maszynową, bo i tak w walce najlepiej sprawdzają się łuki i naturalne pułapki, ale ręczny skaner, który umożliwia naprawdę potrzebnych nam instalacji, jak i unieruchomienia wieżyczek strzelniczych i potężnych mechanicznych robotów. A walki z nimi rozgrywają się przede wszystkim wokół wielkich instalacji wydobywczych, które swoją działalnością zatruwają swą najbliższą okolicę. Po ich wyłączeniu (przeważnie wysadzeniu w powietrze) przyroda znowu bierze we władanie ziemię Pandory, oferując nam bogatą roślinność, z której możemy korzystać do woli. O czystość gleby i wody walczymy w swoim imieniu, ale też często na zlecenie klanów, które proszą nas o przysługę albo dwie. Wykonanie odpowiedniej ilości zleceń powoduje, że nasz wskaźnik zaufania w danej społeczności rośnie do tego stopnia, że możemy liczyć na wsparcie, przeważnie w postaci nowego sprzętu czy ubioru. Ten możemy w zasadzie śledzić tylko na poglądzie, bowiem rozgrywka prowadzona jest z tzw. pierwszej osoby (widzimy tylko ręce naszej postaci), za wyjątkiem chwil, gdy dosiadamy zwierzę – wtedy perspektywa przechodzi w trzecioosobową.

Rozgrywka jest zaskakująco długa, bo i Pandora jest naprawdę olbrzymia. Przemierzanie jej jest żmudne i początkowo – póki graczowi nie uda się właśnie odblokować możliwości szybowania na oswojonym ptaku, czy galopowaniu na koniach – bardzo kłopotliwe, bo teren jest nierówny, wypełniony stromymi górami, a nie zawsze i wszędzie zwisają z nich liny, po których można się wspinać. Kiedy jednak zaczniemy odblokowywać kolejne umiejętności i punkty szybkiej podróży, mamy do czynienia z klasyczną grą z tzw. otwartym światem, a więc taki, w którym w zasadzie dowolnie wybieramy sobie kolejność realizowanych misji i eksploracji. Pomagają nam w tym pierwotne zdolności, które nasz bohater – przypomnijmy, iż wychowany w niewoli u kolonistów – na nowo odkrywa i przyswaja, wracając do korzeni swego ludu.
Dodajmy, iż gra, która wyróżnia się wysokiej jakości oprawą graficzną (zieleń przyrody wręcz oszałamia), otrzyma dwa płatne fabularne dodatki: latem przyszłego roku ukażą się Łamacze niebios (na nieboskłonie majaczy tajemniczy cień, który zagraża klanom Na`vi świętującym wielki festiwal gier), a jesienią poznamy Tajemnice Gór Iglicowych (m.in. czekają nas spektakularne podniebne batalie, a do odkrycia będą tajemnice kanionów w zupełnie nowym regionie). Na Pandorze przyjdzie nam więc spędzić jeszcze wiele czasu!

Grę w wersji na Playstation 5 nieodpłatnie udostępnił nam Ubisoft Polska. W Avatar: Frontiers of Pandora można także grać na Xbox Series X, a także na komputerach osobistych (PC)

 
 

FACEBOOK

DREWNO opałowe,

pocięte, połupane,

300 zł/ m3.

Tel. 534-933-167 


 

Reklama
REKLAMA
Reklama
REKLAMA
Reklama
REKLAMA
Reklama
REKLAMA