- To pan jest tym polecanym nieoficjalnie przez policjantów dziennikarzem opisującym nieprawidłowości wśród zabrzańskich stróżów prawa? – dwóch rosłych i postawnych mężczyzn stanęło niepewnie przy redakcyjnym biurku. – To dobrze się składa, bo chcieliśmy opowiedzieć o tym, jak policjanci z II komisariatu biją skutych kajdankami zatrzymanych. Doświadczyliśmy tego na własnej skórze – mówią, pokazując sińce i krwawe wybroczyny na ciele oraz zgromadzoną na ten temat dokumentację medyczną.
29-letni Paweł Słotwiński i jego 25-letni kolega Tomasz Rut mają żal do naszej redakcji, że w połowie kwietnia na swym portalu internetowym bezkrytycznie zamieściliśmy komunikat prasowy rzecznika zabrzańskiej policji o zatrzymaniu pięciu chuliganów, sprawców awantury w pubie Brama przy ul. Cieszyńskiej: „Policjanci z komisariatu II wyjaśniają okoliczności pobicia 25-letniego zabrzanina, który w miniony weekend został zaatakowany przez kilkuosobową grupę chuliganów. Agresję młodych zabrzan nie ostudziła nawet interwencja mundurowych. Grupa będących pod wpływem alkoholu mężczyzn zaatakowała także policjantów. Pięciu najbardziej krewkich awanturników zatrzymano. Wśród nich są także sprawcy pobicia 25-latka” – to fragment owego komunikatu policji.
Dalej z komunikatu wszyscy dowiedzieli się, że ów 25-letni zabrzanin w gronie przyjaciół spędzał wieczór w jednym z miejscowych lokali. Około godziny 3 nad ranem do pubu weszła kilkuosobowa grupa pijanych mężczyzn, kilku z nich zaczęło zaczepiać naszego bohatera. „Mężczyzna nie chcąc wdawać się w dyskusję z wyraźnie szukającymi zaczepki osobami podszedł do swoich przyjaciół i zaproponował opuszczenie lokalu. Chwilę później okazało się, że nie tylko 25-latek i jego znajomi opuścili lokal, lecz również grupa awanturników. Na nic zdała się próba ucieczki. Przestępcy złapali 25-latka, a następnie bili go i kopali po całym ciele. Kiedy wezwani przez znajomych poszkodowanego policjanci przyjechali na miejsce, agresja przestępców została skierowana w kierunku mundurowych. Sprawcy zaczęli szarpać mundurowych oraz znieważać ich. Chwilę później agresywne zapędy zabrzan został ostudzone przez policjantów z komisariatu II oraz wezwanych do pomocy mundurowych z ościennych komisariatów.”
Zatrzymał ich Rambo? - To jest stek bzdur wymyślony przez rzecznika policji. Owszem, byliśmy tam i piliśmy alkohol, ale nikogo nie atakowaliśmy. Faktycznie, w pubie doszło do jakiejś szarpaniny, ale my w niej nie uczestniczyliśmy. Gdy wszystkich wyproszono z lokalu i zaczęliśmy się oddalać, nagle przybyła policja, która na nas zaczęła wyładowywać swoją agresję. Tomek nawet w czasie tej interwencji dzwonił jeszcze do komendy policji alarmując, że jesteśmy bici przez ich kolegów, że celuje się do nas z broni i że prosimy o przysłanie innego patrolu – opowiada Paweł Słotwiński. Według ich relacji brutalnie i arogancko traktowani byli także na samym komisariacie. – Od znajomego policjanta z komendy wiem, że jeden z tych interweniujących wobec nas funkcjonariuszy ma ksywę „Rambo”, bo ciągle zadaje ciosy zatrzymanym i jest wobec nich agresywny – dodaje Tomasz Rut.
Stan po pobiciu Po wyjściu na wolność (dzień po całym zdarzeniu) Słotwiński czuł się tak źle, że udał się do szpitala miejskiego. Tam – wedle dokumentacji lekarskiej – stwierdzono u niego stłuczenie głowy, klatki piersiowej oraz prawego przedramienia. Tego samego dnia musiał odwiedzić też dyżurnego laryngologa Szpitala Specjalistycznego, który stwierdził „stan po pobiciu, szum w uchu lewym”. Kolejnego dnia inny lekarz laryngolog (z poradni laryngologicznej) opisuje w karcie pacjenta „tkliwość w okolicy wyrostka sutkowatego i okolicy lewej małżowiny usznej z osłabieniem słuchu ucha lewego”. Podobnie po lekarzach szpitalnych „kolędował” Tomasz Rut.
Co istotne, by uwiarygodnić swoją wersję i by mieć dowody dla prokuratury, obydwaj panowie wybrali się także do lekarza sądowego na obdukcję. Słotwiński pokazuje nam opis oględzin sporządzonych cztery dni po incydencie przez lekarza Jana Dyszaka, biegłego Sądu Okręgowego w Katowicach. Lekarz opisuje liczne siniaki, blizny i otarcia na ciele mężczyzny o średnicy 2-11 centymetrów i kończy wystawiony dokument informacją: „Biegły stwierdza, że opisane wyżej obrażenia mogły powstać w czasie i okolicznościach podanych przez badanego”. Identyczna adnotacja figuruje w zaświadczeniu wydanym Tomaszowi Rutowi.
Policja: mamy odsłuchy nagrań Co na to wszystko policja? Marek Wypych, rzecznik prasowy zabrzańskiej komendy kategorycznie zaprzecza wersji podawanej przez mężczyzn. - Policjanci przybyli na miejsce zdarzenia, niemal w momencie, kiedy ten chłopak był bity, głównie chyba dlatego, że napastnikom nie spodobały się jego dredy. Najważniejsze jednak, że to nie policjanci bili kogokolwiek, lecz sami stali się obiektem ataku. Gros z piątki zatrzymanych usłyszało zarzuty znieważenia policjantów, naruszenia ich nietykalności cielesnej, a nawet stosowania przemocy wobec nich – podkreśla Wypych.
Jak dodaje, kiedy komendant komisariatu zorientował się w zarzutach kierowanych pod adresem policjantów przez zatrzymanych, poinformował o wszystkim prokuratora, a ten osobiście przyjechał rano przedstawić zarzuty awanturnikom. - To nie jest żadna nasza fikcja czy błąd, skoro jeden z zatrzymanych (spoza opisywanej dwójki – przyp. red) w trakcie przesłuchania przyznał się do wszystkiego – podkreśla rzecznik policji.
Rzecznik utrzymuje, że policja ma mocne dowody potwierdzające wersję o agresji wobec policjantów: - To zapis rozmów telefonicznych pomiędzy dzwoniącym na komendę zatrzymywanym człowiekiem, a dyżurnym policji. Słychać na tych nagraniach, jak w tle mężczyźni wygrażają policjantom, straszą, że znają adresy ich zamieszkania, padają nawet groźby pozbawienia życia. A wszystko to nagrało się dlatego, że dzwoniący nie zorientował się w porę, że już nawiązał połączenie telefoniczne z komendą – dodaje Wypych. Przedstawiciel policji zaprzecza, aby wobec interweniujących funkcjonariuszy kiedykolwiek były prowadzone jakieś postępowania o nadużywanie siły czy przekroczenie uprawnień na służbie.
Mundurowy bez obdukcji Ale widać też wyraźnie, że kierownictwo komendy nie zamierza ręczyć głową za swych podwładnych i chce wyjaśnić sprawę do końca. Jak przyznał rzecznik Wypych, nowy komendant miejski policji - Dariusz Wesołowski wszczął służbowe postępowanie wyjaśniające wobec funkcjonariuszy, a także poinformował prokuraturę o podejrzeniu nadużycia przez nich siły fizycznej. Tym bardziej, że jak się okazuje, policjanci w przeciwieństwie do zatrzymanych, nie posiadają obdukcji lekarskiej potwierdzającej uszkodzenie ich ciała…
W tej chwili toczą się więc dwa niezależne postępowania śledczych. Prokuratorzy z Zabrza badają sprawę samych zamieszek w pubie i znieważenia oraz pobicia policjantów, zaś Prokuratura Rejonowa w Gliwicach rozpatruje zawiadomienie złożone na samych stróżów prawa. Ciąg dalszy najpewniej nastąpi…
|