BEZPIECZEŃSTWO I PORZĄDEK. Coś niepokojącego dzieje się ze Strażą Miejską w Zabrzu po nastaniu rządów prezydent Agnieszki Rupniewskiej. Z formacji odchodzą kolejni funkcjonariusze (w tym nawet dotychczasowy i doświadczony wicekomendant Norbert Kujawa), co potęguje problemy z wakatami. Z uwagi bowiem na niezbyt atrakcyjne zarobki i równocześnie spore wymagania, ludzie nie garną się do tej pracy. W efekcie na przełomie roku nowy komendant Arkadiusz Półtorak podjął decyzję o likwidacji jedynego nocnego patrolu, zaś zgłoszenia przekazywane pod numer alarmowy 986 muszą być przekierowywane w tym czasie do miejscowej policji lub przekazane do interwencji dnia następnego, o ile nie były pilne. Sam komendant zarzeka się, że problem braków kadrowych i niedofinansowania służby nasilał się od dłuższego czasu i był sygnalizowany już za poprzedniej władzy, zaś ta obecna nie obcięła pieniędzy jednostce. Co jednak zdumiewające, początkowo Półtorak przekonywał nas, że decyzję o skasowaniu nocnego patrolu podjął jeszcze jego poprzednik. Dopiero po godzinie zreflektował się i oddzwonił do nas z poprawną informacją.
Skargi na brak nocnego patrolu straży miejskiej zaczęły pojawiać się podczas organizowanych przez prezydent Rupniewską spotkań z mieszkańcami poszczególnych dzielnic. Ponieważ sprawa nie została dokładnie wyjaśniona, postanowiliśmy temat zgłębić i poznać przyczynę tak radykalnego kroku. O ile bowiem nocą zapewne nikt nie zajmuje się tematami typowo porządkowymi w mieście, to jednak nocne zakłócanie ciszy i spokoju chociażby przez pijanych przechodniów czy dewastowanie mienia publicznego przez podchmieloną młodzież jest niestety na porządku dziennym i wymaga działania służb porządkowych miasta.
- Już od dłuższego czasu borykamy się z narastającym problemem braków kadrowych. Strażnicy zaczęli się bowiem przenosić do innych jednostek, a chętnych w ogłaszanych naborach za bardzo nie ma. To przełożyło się na wprowadzane sukcesywnie ograniczenia dotyczącego nocnych patroli jeszcze pod rządami komendanta Juskowiaka. To on zdecydował o czasowym zawieszeniu tej służby – przekazał nam obecny komendant Półtorak.
Formację i historię zabrzańskiej jednostki zna doskonale, bo w poprzednim rozdaniu samorządu był wieloletnim wicekomendantem, łącząc tę pracę z funkcją bardzo sprawnego rzecznika prasowego. Dlatego tym bardziej zaskoczyła nas jego sugestia, jakoby to nie on zlikwidował nocny patrol, bo z relacji mieszkańców wynikało, że to nowość w naszym mieście.
Sprawę jednak – jak twierdził – dokładnie zweryfikował po naszym niezapowiedzianym telefonie i wkrótce sam oddzwonił z precyzyjniejszymi ustaleniami.
- W 2014 roku były jeszcze dwa patrole nocne, a rok później dysponowaliśmy już tylko takim jednym. Na przełomie roku 2021/22 zawiesiliśmy ilość godzin zmiany nocnej tylko do godz. 2, ale w weekendy pozostawał patrol całonocny. Na przełomie obecnego roku zawiesiliśmy jednak zupełnie trzecią zmianę. Wynika to z faktu, że w terenie mamy tylko 18 strażników, na ogólną liczbę 47 pracowników komendy – przekazał nam komendant Półtorak.
Jak dodał, w czasach największej „prosperity” tej formacji w mieście, w terenie pracowało aż 40 funkcjonariuszy. Jak to jednak możliwe, że obecnie ulice miasta przemierza tylko 1/3 składu formacji?
- Mamy sześciu dyżurnych, do tego ośmiu strażników pilnujących bezpieczeństwa na terenie budynków urzędu miejskiego, czterech pracowników referatu prawnego obsługującego sprawy sądowe, do tego pracownik sekretariatu oraz dwie osoby sprzątające. W tygodniu pozwala nam to na wysyłanie w teren około 5-6 patroli. Na zmiany nocne brakuje już ludzi – wylicza Półtorak.
Zapytaliśmy go także o to, jakie cięcia finansowe dosięgły formację w nowym roku budżetowym w związku z gminnymi cięciami i oszczędnościami narzuconymi wszystkim jednostkom przez obecną władzę? – Nie zmniejszono nam budżetu, a nawet minimalnie go podniesiono z uwagi na wzrost obowiązującej płacy minimalnej – podsumował Półtorak. |