OSZUSTWA. Nie tylko nie odpuszczają, ale wręcz intensyfikują swoje przestępcze metody oszuści, próbujący wyłudzić pieniądze od zabrzan. Różnica polega jedynie na tym, że teraz wzięli się za firmy i podmioty gospodarcze, dzięki czemu suma ponoszonych przez ofiary strat znacznie rośnie w porównaniu do sytuacji, gdy oszukiwano indywidualnych mieszkańców. W miniony wtorek pewna zabrzańska firma straciła w jednej chwili aż 150 tys. złotych. Jak to możliwe?

Osoba odpowiedzialna w firmie za przelewy i księgowość otrzymała meilem korespondencję służbową z adresu łudząco podobnego do firmowego adresu swego szefa. W piśmie zawarte było polecenie przelania na wskazany numer konta bankowego 150 tys. złotych. Nieświadoma podstępu pracownica postąpiła zgodnie z instrukcją.

– Niewiele brakowało, a w podobny sposób inna zabrzańska firma straciłaby 18 tys. euro. Tutaj księgowa też zleciła przelew, ale jednocześnie smsowo zameldowała prawdziwemu szefowi wykonanie zadania. Ten natychmiast zareagował i zdołano w porę cofnąć realizację zlecenia – informuje Agnieszka Żyłka z komendy policji w Zabrzu.

Na baczności muszą się mieć także właściciele kantorów. We wtorek do trzech z nich zadzwonił rzekomy klient z zapytaniem o możliwość wymiany 40 tys. euro. Chwilę później zadzwoniła inna osoba, podająca się z imienia i nazwiska za policjanta i ostrzegająca przed oszustami okradającymi „kantorowców” i odradzająca zawarcie transakcji.

– Fałszywy policjant w celu potwierdzenia swej wersji proponował nawet przełączenie rozmowy na numer alarmowy policji oraz zapowiadał rychłą wizytę całej ekipy policyjnej, której zadaniem miało być rzekome zabezpieczenia całej gotówki z kantoru. Bardzo przytomnie zachowała się właścicielka kantoru z Rokitnicy, która uprzedzona dwa dni wcześniej przez prawdziwego dzielnicowego nie dała się nabrać i dzwoniąc na telefon stacjonarny V komisariatu zaalarmowała o procederze. Ostatecznie jednak nikt po gotówkę się nie zgłosił – podsumowuje rzeczniczka policji.