DZIAŁANIA POLICJI. Przez kilkanaście godzin poszukiwano zaginionej 69-latki z Zabrza. Chorująca na zaniki pamięci kobieta wyszła z mieszkania bez telefonu komórkowego i dokumentów, po czym ślad po niej się urwał. Prawdopodobnie całą, chłodną noc spędziła leżąc w krzakach. Uratowana została dzięki informacji spostrzegawczej pasażerki przejeżdżającego przez Zabrze pociągu osobowego oraz szybkiej reakcji dzielnicowych z komisariatu II policji.

Późnym wieczorem w czwartek (19 maja) zabrzańscy policjanci zostali poinformowani o zaginięciu starszej mieszkanki centrum Zabrza.
- Z informacji uzyskanych od jej krewnych wynikało, że mieszkanie w którym samotnie mieszkała kobieta było otwarte. W jednym z pomieszczeń znaleziono jej dokumenty oraz telefon komórkowy. Te informacje, jak również fakt, że kobieta była poważnie chora, potęgowały obawy o jej życie i zdrowie – informuje Patrycja Sulikowska z komendy policji w Zabrzu.

Na miejsce interwencji sprowadzono przewodnika z psem tropiącym, jednak praca czworonoga nie przyniosła żadnego efektu. Tymczasem kilka minut po godz. 7 rano dyżurny zabrzańskiej komendy otrzymał informację od pasażerki pociągu relacji Gliwice – Katowice, że w pobliżu szlaku kolejowego zauważyła leżącą w krzakach kobietę. Dyżurny zabrzańskiej komendy skierował w rejon torowiska w Maciejowie podległe mu patrole, w tym dzielnicowych z komisariatu II. Mundurowi natrafili w końcu na leżącą i przykrytą gałęziami wychłodzoną kobietę. Pogotowie ratunkowe przewiozło ją do szpitala. Policja nie ma wątpliwości, że zabrzanka zawdzięcza życie temu, iż pasażerka pociągu nie pozostała bierna i zareagowała na niepokojący widok.