DZIAŁANIA PSP. W przeciągu minionego weekendu zabrzańscy strażacy aż czterokrotnie wchodzili siłowo do mieszkań, by ratować życie i zdrowie zabrzan. Do pierwszego zdarzenia doszło jeszcze w piątek o godz. 9.12 przy ul. Wolności 123A. - Od obecnego na miejscu policjanta usłyszeliśmy, że lokator najprawdopodobniej zasłabł. Użyliśmy rozpieraka hydraulicznego, by sforsować drzwi. W środku odnaleźliśmy leżącego na ziemi, przytomnego 80-latka. Trafił do szpitala - mówi rzecznik zabrzańskiej komendy straży pożarnej, Wojciech Strugacz.

O godz. 18.39 strażacy interweniowali przy ul. Bałtyckiej. Po sforsowaniu drzwi w środku odnaleziono zwłoki 53-letniego mężczyznę. Sprawę bada policja, ale prawdopodobnie do śmierci doszło z przyczyn naturalnych.

Już następnego dnia, w sobotę o godz. 19.13, strażacy stawili się przy ul. Roosevelta 4. Tam zza drzwi słychać było dwoje dzieci w wieku 3 i 5 lat. Choć miał też znajdować się tam ich ojciec, to nie odpowiadał na nawoływania. W końcu strażacy zamknęli dwa pasy ul. Roosevelta i do lokalu weszli po rozstawionej drabinie mechanicznej przez uchylone drzwi. - Mężczyzna spał na kanapie, nie reagował na nasze budzenie. Niestety nie udało nam się odnaleźć kluczy do drzwi, więc wyważyliśmy je od środka podręcznym sprzętem burzącym. Sprawdziliśmy też powietrze na obecność tlenku węgla, ale nasze urządzenia nie wykazały jego obecności - mówi Wojciech Strugacz. Dziećmi zaopiekowała się matka, a mężczyzna został przebadany przez pogotowie. Jak nieoficjalnie ustaliliśmy, był pod wpływem alkoholu.

Wreszcie do ostatniej podobnej interwencji doszło dzisiejszej nocy, o godz. 3.49 przy ul. Nocznickiego. Strażacy do mieszkania dostali się przez uchylone okno po drabinie. W środku odnaleziono lokatora, który zasłabł. Trafił do szpitala.