ZANDKA. Trzech zatrzymanych, zarzuty za pobicie i żądanie korzyści majątkowej, a w tle... skradzione BMW - tak w skrócie można opisać sprawę, która zajęła ostatnie tygodnie zabrzańskich policjantów. Na początku października sprzed budynku przy ul. Krakusa skradziono samochód wart a 54 tysiące złotych. Sprawą zajęli się policjanci. Po kilku jednak dniach do okradzionego zgłosił się znajomy, który poinformował, że wie gdzie znajduje się auto. Trzeba je jednak wykupić za 20 tysięcy złotych, na co właściciel niemieckiego auta bez chwili namysłu przystał.

Po kilku dniach jednak dotarło do niego, że z kradzieżą może mieć coś wspólnego jego kolega. Postanowił się z nim rozmówić.

14 października w asyście dwóch kolegów pojechał do jego domu. Nie zastał go tam, więc skierował się do jego 36-letniego brata. - Ten jednak wzruszył tylko ramionami, bo kompletnie nic nie wiedział o sprawie. Właściciel BMW wraz z kolegami wciągnął go jednak do samochodu, wywiózł do lasu i dotkliwie pobił - mówi Marek Wypych z zabrzańskiej policji. Poszkodowany zgłosił sprawę policji.

Przez cały miniony tydzień zatrzymywano kolejne osoby związane ze zdarzeniami. W sumie to trzech mężczyzn w wieku od 34 do 26 lat. Jeden z nich usłyszał zarzut pobicia i usiłowania dokonania wymuszenia rozbójniczego. Dwaj pozostali odpowiedzą za żądanie korzyści majątkowych wzamian za zwrot bezprawnie zabranego pojazdu. Wszystkich objęto dozorami policyjnymi.