TRZY NA CZY. JAROSŁAW RAJDA (45 lat) – pracuje w straży miejskiej od 1991 roku i przeszedł wszystkie etapy służby – od patrolowania ulic, przez prowadzenie księgowości i wdrażanie nowych technologii w jednostce, aż do objęcia w marcu 2007 roku dowództwa. Prywatnie pasjonuje się sportem – przede wszystkim wschodnimi sztukami walki, które trenuje już od trzydziestu lat. Swoje umiejętności chętnie przekazuje na kursach samoobrony dla kobiet lub dodatkowych szkoleniach jego kolegów ze straży.

- Czy fotoradar straży miejskiej wciąż pojawia się na zabrzańskich drogach? 

- Po rocznej przerwie spowodowanej brakiem odpowiednich przepisów, urządzenie to powróciło na zabrzańskie drogi, choć codziennie z niego nie korzystamy. Szczegółowy harmonogram jego ustawiania ustalamy na bieżąco z policją. Po konsultacjach i analizie ruchu drogowego wytypowaliśmy piętnaście punktów w Zabrzu, które obustronnie oznaczyliśmy znakami informującymi o kontroli prędkości. W tym roku odnotowaliśmy w tych miejscach już 2042 przekroczenia prędkości. Nie wszystkie zdjęcia kończą się jednak mandatami. Pouczamy, gdy przekroczenie prędkości było spowodowane stanem wyższej konieczności, jak chociażby w przypadku jednego z mężczyzn, który pędził do szpitala z rodzącą żoną.

- Czy straż miejska wciąż korzysta z blokad kół, kolejnego „symbolu” formacji?

- Odchodzimy od ich zakładania. Mało kto zdaje sobie sprawę, że nie możemy ich montować, gdy zablokowane w ten sposób samochody mogłyby stwarzać zagrożenie dla bezpieczeństwa innych użytkowników – np. całkowicie blokuje chodnik i piesi muszą obchodzić auto jezdnią. Blokada na koło ma też podstawowy minus – angażuje patrole co najmniej dwukrotnie: przy zakładaniu i zdejmowaniu. To, że rzadziej je stosujemy, nie oznacza, że kierowcom udaje się uniknąć kar. Nasi funkcjonariusze dokładnie fotografują miejsce wykroczenia i zostawiają za wycieraczką wezwanie do komendy. W przypadku wyjątkowo niebezpiecznych wykroczeń, mamy prawo odholować auta, co w tym roku zdarzyło się 22 razy.

- Czy strażnicy miejscy mają prawo zatrzymywać jadący samochód?

- Przepisy pozwalają nam na to, gdy auta poruszają się w strefie objętej obustronnym zakazem ruchu – na przykład na deptakowej części ul. Wolności. Trzeba jednak działać zdroworozsądkowo, więc... Kiedy jeszcze osobiście patrolowałem ulice, zatrzymałem kierowcę jadącego pod prąd wąską ulicą. Sprawa skończyła się w sądzie, bowiem kierowca upierał się, że nie miałem uprawnień do zatrzymania. Sąd jednak uznał, że mężczyzna stwarzał na tyle duże zagrożenie, że interwencja była uzasadniona. Zdarza nam się też na przykład chwilowo zatrzymać ruch, kiedy dochodzi do wypadków albo należy zabezpieczać miejsca, gdzie np. brakuje studzienek kanalizacyjnych czy zapadła się jezdnia.