TRZY NA CZY. STEFAN KIELAR (66 lat) – z wykształcenia technik-górnik, a teraz prezes rodzinnej firmy usługowo-handlowej (początkowo bazary, parkingi, teraz małe osiedlowe sklepiki spożywcze w Zabrzu i Gliwicach). Zdobywca certyfikatu Odpowiedzialny sklep – renoma na Śląsku. W biznesie pomagają mu żona – Lucyna i synowie: Piotr i Paweł. Ma troje wnucząt. W wolnych chwilach chętnie chodzi po górach, jeździ na rowerze, a zimą na nartach. 

- Czy spodziewał się pan wyróżnienia certyfikatem Odpowiedzialny sklep - renoma na Śląsku?

- Ucieszyło mnie to, zwłaszcza, że dwaj pozostali laureaci reprezentują duże sieci handlowe, którym w naszych realiach ekonomicznych łatwiej utrzymywać standardy. Wiedziałem z GŁOSu, że będą prowadzone badania przestrzegania ustawy o wychowaniu w trzeźwości, ale i wcześniej moi sprzedawcy byli wyczuleni na tę sprawę. A splendor należy się nie mnie, lecz sprzedawczyniom ze sklepu przy ul. Sienkiewicza 21: Marlenie (pracuje tu od początku), Dominice i Marysi, bo to one zapracowały na nasz sukces.

- Czy nie bał się pan otworzyć sklep przy ulicy Sienkiewicza, która nie cieszy się w mieście najlepszą sławą?

- Może na początku były obawy, ale zaryzykowaliśmy i opłaciło się. Sklep przez dziewięć lat zyskał wiernych klientów. Wbrew obiegowej opinii (wiem, bo handlujemy też w Gliwicach) w Zabrzu ludzie są sympatyczniejsi, wyrośli w tradycjach górniczych, rodzinnych (niestety, nie mogę tego powiedzieć o urzędnikach). Trudne również dla mieszkańców tej ulicy sąsiedztwo „niebieskich ptaków” zmusiło nas niestety do ograniczenia godzin otwarcia (z całodobowego do godziny 23) i wtedy obroty spadły o 1/3. Liczy się jednak nie tylko zysk, ale wizerunek firmy.

- Czy w dobie kryzysu i dominacji dużych sieci handlowych mała firma może osiągnąć sukces?

- Najlepszy dowód, że działamy od 21 lat, a niebawem otworzymy w Zabrzu kolejny sklep, przy ul. Różańskiego. Jestem zdania, że ważniejsza od szybkich zysków jest stabilizacja i wzajemne zrozumienie. W naszych sklepikach nie tylko personel - z którym wspólnie omawiamy strategię firmy i sprawiedliwie dzielimy się zyskami i odpowiedzialnością - ale i klienci czują się jak w rodzinie. Lubią porozmawiać i chętnie powierzają nam swoje troski. W podobnych do naszych, rodzinnych sklepach kupujący nie są anonimowi, jak w hipermarketach, a nawet mają bezpośredni wpływ na asortyment towarów.