TRZY NA CZY. JOLANTA BUDNIAK pochodzi z Pyskowic. W Zabrzu mieszka od trzydziestu lat, pracuje w księgowości w Urzędzie Miasta. Dziennikarka, absolwentka psychologii pedagogiki pracy, kulturoznawstwa i.. romologii. Jest pomysłodawczynią i organizatorką wielu ciekawych przedsięwzięć kulturalnych oraz akcji charytatywnych. W tej (całkiem społecznej) pracy pomaga jej mąż – Ryszard, towarzysz licznych krajoznawczych podróży, którym oddają się w chwilach wolnych od innych obowiązków. Mają dorosłą już córkę.  

- Czy łączenie wydarzeń kulturalnych z działaniami na rzecz potrzebujących się sprawdza?

- Zawsze uważałam, że warto pomagać. Staram się to robić organizując różnego typu spotkania, których program artystyczny przeplata się z poradnictwem zdrowotnym, kosmetycznym, psychologicznym. Uczestnicy tych imprez (bale charytatywne, wieczory z ciekawymi ludźmi, a ostatnio Wyspa Kobiet) chętnie angażują się w pomoc o konkretnym osobom i instytucjom. Owocują też kontakty z biznesmenami, uczestnikami moich imprez. Zdobycie sponsorów wymaga nieco zachodu, jednak w Zabrzu naprawdę nie brak ludzi, którzy potrafią dzielić się z innymi.

- Czy projekt Wyspa Kobiet nie trąci zanadto feminizmem?

- W naszym społeczeństwie mężczyźni wciąż faworyzowani są pod wieloma względami. Wyspa to zaś cykl spotkań z kobietami różnych zawodów, które osiągnęły życiowy sukces i dzieląc się swymi doświadczeniami pomagają innym podnieść własną samoocenę. Po czerwcowej „premierze” w restauracji Pod Wawrzynem dostałyśmy propozycje zorganizowania podobnych imprez w innych miastach. W Zabrzu kolejna odsłona już 27 października – tym razem w Klasyce. Ten projekt, a realizuję go wspólnie z Marią Miszczak z Telewizji Polskiej, „rodził” się dwa lata. Nie jesteśmy feministkami. Wyspę prowadzi mężczyzna, a wśród uczestników Wyspy też nie brak panów.

- Czy ma pani jakąś propozycję stricte dla mężczyzn?

- Mam coś dla każdego. Zajęciem, które świetnie integruje nie tylko różne płci, ale i grupy wiekowe i w dodatku służy zdrowiu, jest sport. Chciałabym zachęcić do uprawiania dyscypliny nie wymagającej dużych nakładów finansowych - nornic walking. W następną sobotę (22 września) nawet ci, którzy nigdy nie spacerowali z kijkami mogą przyjść pod bramę Parku im. Powstańców Śląskich (ul. Czołgistów). O godzinie 11 rozpocznie się wielki marsz, pod okiem instruktora tego sportu – Grzegorza Kwietnia.