Reklama
REKLAMA
Spotkajmy się przy rodzinnym stole. Rozmowa z ks. RAFAŁEM PRZYBYŁĄ, rezydentem w parafii św. Franciszka, inicjatorem wielu zabrzańskich inicjatyw Email
Wpisany przez Przemysław Jarasz napisz do autora    wtorek, 25 grudnia 2018 12:38

- Czy we współczesnym świecie święta, które nazywają się Bożego Narodzenia, nadto się nam nie skomercjalizowały? Czy nie zatracamy istoty tego wydarzenia?

- Oglądając kolejne reklamy i widząc ludzi tłumnie zapełniających markety, faktycznie daje się zauważyć zagrożenie takim zjawiskiem. Zresztą podobnie sprawa się ma z Wielkanocą, a nawet ze Wszystkimi Świętymi, przy okazji których handlowcy proponują nam już nie tylko przeróżne wieńce i wiązanki, ale też różne dziwne znicze. Jednakże gdy widzę ludzi, którzy przed świętami przychodzą jednak do kościoła odbudować się duchowo, przystąpić do sakramentu pokuty i budować relację z Panem Bogiem, to myślę, że nie wszystko stracone i jednak nie jest to jakiś głęboki kryzys.

- Mimo wszystko obserwując szał przedświątecznych zakupów można odnieść wrażenie, jakby to one się stały kwintesencją świąt.

- Oczywiście istnieje takie zagrożenie. Proszę jednak zwrócić uwagę, że cała ta pogoń za kupowaniem karpia, choinki i prezentów, tak naprawdę skończy się na jednym dniu – wręczeniu sobie podarków w wigilię. I mam nadzieję, że potem już będzie czas i sposobność, by należycie przeżywać święta tak religijnie, jak i w rodzinnym gronie.

- Na czym więc warto się skupiać przy celebrowaniu tych świąt?

- Przede wszystkim na budowaniu relacji z Panem Bogiem oraz drugim człowiekiem. W tym kontekście bardzo cenne jest podjęcie próby budowania pojednania w rodzinie i wśród bliskich. By mieć czas na to, by wspólnie zasiąść przy świątecznym stole i odsunąć od nas to, co przeszkadza w budowaniu tych pozytywnych relacji. Niestety coraz częściej w wielu domach na co dzień już nie ma w ogóle takiego mebla jak stół, przy którym nie tylko w święta spotykają się najbliżsi by wspólnie porozmawiać i spożyć posiłek. Stół został zastąpiony blatem kuchennym i czymś na wzór „szwedzkiego stołu”, gdzie każdy coś sobie z niego zabiera i odchodzi w samotności do swojego pokoju. Tymczasem wspólny posiłek zawsze łączył. Pamiętam takie małżeństwo z mojej dawnej parafii w Lublińcu, które przeżyło ze sobą 55 lat i odeszło z tego świata w odstępie kilku dni. I gdy pytałem ich za życia o receptę na tak długie i zgodne pożycie małżeńskie, odpowiadali, że mimo rozbiegania za różnymi obowiązkami, zawsze po południu musiała być wspólna kawa przy rodzinnym stole. To ich zbliżało i łączyło. Dlatego też głosząc kazania na ceremoniach zaślubin zawsze młodym małżonkom radzę – jak nie macie w domu ekspresu do kawy, to go koniecznie kupcie. To oczywiście pewne uproszczenie, ale ukazujące istotę sprawy.

 

- A czy w ocenie księdza, tej zgodzie przy rodzinnym stole nie zagraża to, co umownie w życiu społeczno-politycznym nazywa się wojną polsko-polską, a więc podział na zwolenników i przeciwników określonych opcji politycznych?

- Historia mojego dziadka, który był wcielony do wermachtu oraz przyszywanego dziadka – żołnierza wojska polskiego, który był lwowiakiem i repatriantem ze wschodu nauczyła mnie, że zawsze można się porozumieć i znaleźć coś, co nas łączy. W ich przypadku tym wspólnym mianownikiem było zamiłowanie do krawiectwa, zaś wcześniejsze doświadczenia – gdy znaleźli się po dwóch stronach wojennego frontu - nie przeszkodziło im w zbudowaniu dobrych, wzajemnych relacji w późniejszym życiu. Zresztą te relacje pomiędzy obydwiema rodzinami trwają po dziś dzień. Zwłaszcza przy świątecznym stole warto schować do kieszeni swoje poglądy polityczne, by nas nie ograniczały, a po prostu budować swoje człowieczeństwo i relacje z ludźmi, którzy nas otaczają. By to osiągnąć, rozmawiajmy ze sobą, ale nie skupiajmy się na przekonywaniu do swoich racji lecz słuchajmy drugiego człowieka.

- Ksiądz pochodzi z Toszka, ale sporo czasu spędził w Zabrzu, będąc wikarym w parafiach św. Wawrzyńca w Mikulczycach oraz św. Józefa w śródmieściu. A i na praktyce diakońskiej był ksiądz w aktualnej parafii na Zaborzu. Czy przez to Zabrze stało się księdzu bliższe, wyznaczając ważne miejsca na drodze posługi?

- Zabrze stało się dla mnie bardzo ważne, zresztą tu właśnie rozpoczęła się droga mojego kapłaństwa. To miasto ma taki swojski klimat, w tym pozytywnym znaczeniu . Można się tu odnaleźć, odkryć swoje miejsce, zaś w ludziach dostrzec taką serdeczną otwartość. Naprawdę dobrze się tu czuję.

- W dalszym ciągu prowadzi ksiądz na Rańczu Leśna w Mikulczycach hipoterapię dla niepełnosprawnych dzieci, zbierając na ten cel makulaturę, elektrośmieci i koreczki?

- Ależ oczywiście. Zajęcia prowadzę osobiście, przy wsparciu trzech pomocników. W Zabrzu z takiej formy pomocy korzysta obecnie 24 dzieci, a w Chorzowie – gdzie dojeżdżam - kolejnych 30. I napływają następne zgłoszenia. I widzę duże postępy naszych podopiecznych, zwłaszcza że do hipoterapii dołączyliśmy rewalidację czyli usprawnianie pedagogiczne . Jest to możliwe dzięki ukończeniu przeze mnie studiów z pedagogiki specjalnej. W formie zabawy dzieci utrwalają sobie to, co wynoszą z zajęć szkolnych.

- Podobno podjął ksiądz też kolejne, ciekawe i pożyteczne wyzwania z myślą o innych?

- Najnowsza propozycja obejmuje stworzenie naszym podopiecznym pomocy logopedycznej i psychologicznej. Docelowo już niedługo będzie działać też sala integracji sensorycznej w wynajmowanych pomieszczeniach biurowca dawnego Mostostalu przy ul. Wolności 191. Już zamówiliśmy potrzebny sprzęt. Tam też otworzymy niepubliczną poradnię pedagogiczno-psychologiczną pomagającą w oparciu o wartości chrześcijańskie, zaś już działa tam niepubliczna placówka kształcenia ustawicznego dla dorosłych, która szkoli w zakresie psychologii, pedagogiki, prawa, hipoterapii oraz weterynarii, zaś od marca będzie także w zakresie bhp. W planach mamy też wskrzeszenie umarłego zawodu rymarza.

A na koniec naszej rozmowy życzę wszystkim Czytelnikom GŁOSu narodzin Jezusa w ich sercach, by narobił tego pozytywnego rabanu, a ogniem miłości spalił wszystko co w nas niedobre i niewłaściwe.

 
 

FACEBOOK

 

    DO wynajęcia kawalerka    

w Centrum miasta,

na drugim piętrze,

w kamienicy.

Tel. 509556863

 


 

DREWNO opałowe,

pocięte, połupane,

300 zł/ m3.

Tel. 534-933-167 


 

Reklama
REKLAMA
Reklama
REKLAMA
Reklama
REKLAMA
Reklama
REKLAMA