KONTROWERSJE. W jednym z głośniejszych wypadków drogowych Zabrza ostatnich lat, w którym prywatny samochód policjanta zabrzańskiej drogówki staranował jadący do akcji na sygnale radiowóz z II komisariatu, do dziś nie ustalono winnych. Pierwotnie prokuratura oskarżyła w tej sprawie mundurowego z policji drogowej Zbigniewa M., który nie dość, że gnał przez śródmieście z nadmierną prędkością, to miał głośno włączone radio (z tego powodu nie usłyszał jadącego „na kogutach” radiowozu), a nade wszystko – co najbardziej bulwersuje – tuż po kraksie zbiegł z miejsca zdarzenia i na sześć godzin zapadł się pod ziemię. Sąd Rejonowy w Zabrzu w osobie sędziego Bartosza Dobrzańskiego uznał jednak, że funkcjonariusz ten nie złamał prawa. Nie dostał nawet grzywny za przekroczenie prędkości. Taki też werdykt zaakceptowano także w Sądzie Okręgowym w Gliwicach, a nawet Sądzie Najwyższym. Innego zdania byl jeden z gliwickich sędziów, ale został przegłosowany.

OBSZERNY ARTYKUŁ NA TEN TEMAT PREZENTUJEMY W AKTUALNYM WYDANIU DRUKOWANEGO GŁOSU, WCIĄŻ DOSTĘPNEGO W KIOSKACH I SALONACH PRASOWYCH