NIEBEZPIECZNE. Dziś rano nasza Czytelniczka z przerażeniem stwierdziła, że w zlewozmywaku jej kuchni rozgościł się 6 centymetrowy skorpion. Wystraszyła się, ale nie chciała go zabijać. Po chwili totalnej konsternacji, z pomocą domowników udało jej się stawonoga złapać do słoika. Potem zadzwoniła do Straży Miejskiej, by ta ewentualnie znalazła gniazdo tych zwierząt.
- Straż odmówiła przyjazdu, podejrzewając że to z mojej hodowli, co jest totalnym absurdem - mówi oburzona zabrzanka. - Ale przecież, taką hodowlę może mieć sąsiad i to robactwo się w jakiś sposób rozlazło! Pomocy w ustaleniu źródła niebezpieczeństwa odmówiono mi także w wydziale zarządzania kryzysowego - twierdzi rozmówczyni. W Straży Miejskiej dowiedzieliśmy się, że ta nie interweniowała na miejscu bo nie było bezpośredniego zagrożenia - Pani zadzwoniła do nas, gdy mniemany skorpion był już w słoiku. Nie możemy także wchodzić do sąsiednich mieszkań i robić przeszukania bez odpowiedniej zgody administracyjnej. Nie mamy też żadnego dowodu na to, że to autentycznie niebezpieczne zwierzę. Jeśli okaże się, że to rzeczywiście jadowity skorpion to podejmiemy odpowiednie kroki i działania w celu odszukania źródła jego pochodzenia. To jednak, czy ów skorpion (patrz zdjęcie) to skorpion polecono naszej Czytelniczce sprawdzić już samemu u weterynarza. - I takie to otrzymałam słowne wsparcie... - żali się kobieta. - Jak jutro wyjdzie mi zza szafy kolejny, to poczekam aż mnie ukąsi i wtedy przyjedzie policja, straż miejska i pożarna, pogotowie, urzędnicy z wydziału kryzysowego i prokuratura. Do sprawy niebawem powrócimy.
|