KONTROWERSJE. Gorąco zapowiada się dzisiejszy dzień w zabrzańskim samorządzie. Wiceprzewodniczący Rady Miasta Bogusław Znyk zamierza przystąpić podczas popołudniowej sesji samorządu do frontalnego ataku na redakcję GŁOSu i obalać wszystkie kluczowe informacje (zweryfikowane dziennikarsko i potwierdzone) zawarte w dwóch naszych artykułach śledczych zatytułowanych „Druga twarz Znyka”. Tak przynajmniej zapowiadał ostatnio nieoficjalnie sam bohater artykułów w rozmowach z innymi radnymi. W ten sposób zamierza bronić własnego „stołka” w samorządzie, gdyż właśnie podczas dzisiejszych obrad (godz.. 14) ma być rozpatrywany projekt uchwały w sprawie odwołania go z prestiżowej funkcji w prezydium Rady Miasta. Na wieść o tym, osoby poszkodowane działalnością tego szefa klubu radnych PiS zamierzają przybyć na dzisiejszą sesję, by osobiście zaświadczyć o tym, co je spotkało.
Przypomnijmy, według naszych ustaleń zadłużony po uszy Znyk wykorzystując zaufanie społeczne wynikające z piastowanej w samorządzie oraz partii funkcji publicznych, pożyczał od ludzi pieniądze (czasem wiele tysięcy złotych) i ich nie oddawał lub czynił to z dużymi problemami, pozostawiając niektórych swych wierzycieli w trudnej sytuacji życiowej. Nie regulował także faktur za zamówione usługi – transportowe i szkoleniowe, choć w pierwszym przypadku przekazano mu na ten cel zebrane wśród sympatyków partii pieniądze. Sąd Rejonowy w Zabrzu wydał wobec niego 19 prawomocnych nakazów zapłaty różnych zobowiązań, głównie wobec spółdzielni mieszkaniowej oraz banków. Co więcej, z powodu „bumelek” stracił jedyną stałą pracę – w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych w Chorzowie, za to miał czas na odwiedzanie i obstawianie zakładów bukmacherskich. Przed dyscyplinarką uratował go osobiście szef Rady Miasta Marian Czochara negocjując zamianę trybu zwolnienia z pracy na ten „za porozumieniem stron”.
Według naszych najnowszych ustaleń, przez długi okres ten ważny zabrzański samorządowiec był także "alimenciarzem", czyli osobą zalegającą z płaceniem zobowiązań na własne potomstwo. Z tego właśnie powodu wzywany był m.in. do Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. Poważne wątpliwości budzi także treść jego oświadczeń majątkowych, w których z niemal dwuletnim opóźnieniem pojawiła się informacja o potwierdzonych przez sąd wekslach dłużnych na kwotę 45 tys. złotych, spłacanych solidarnie z byłą konkubiną.
Podkreślmy, że Znyk kategorycznie odmówił rozmowy z dziennikarzem przygotowującym artykuły. Choć publikacje na ten temat ukazały się już w maju, radny nigdy nie wystosował do redakcji ani wniosku o sprostowanie, ani chociażby listu polemicznego. Zwykłym meilem wezwał natomiast redakcję do zaprzestania pisania na jego temat, wyraźnie grożąc nam konsekwencjami prawnymi. Z klubu radnych PiS i z funkcji w samorządzie usunął natomiast Mirosława Dynaka - radnego Rady Miasta, który znalazł się wśród wielu rozmówców GŁOSu potwierdzających zachowania finansowe Znyka. |