MY I ŚRODOWISKO. Już dawno utrzymanie i kosmetyka zielonych płuc gminy - zieleni miejskiej w Zabrzu nie budziło tak wielu kontrowersji, jak w ostatnich tygodniach. Sprawa oparła się ostatnio nawet o sesję Rady Miasta, bo zarówno radni, jak i mieszkańcy nie zgadzają się na takie traktowanie przyrody. Na wielu trawnikach jeszcze do niedawna królowała kompletnie zapuszczona roślinność, czasem niemal metrowej wysokości. Gdy w końcu na zlecenie samorządu firmy utrzymania zieleni przystąpiły do działania, pod wpływem ich nieudolnych interwencji piękne w minionych latach trawniki zamieniły się w brzydkie ścierniska z licznymi „omijakami” i niechlujnie wygrabionymi ścinkami. W efekcie w wielu miejscach trawniki są po prostu niszczone, gdyż zalegające i gnijące siano nie pozwala zieleni się odradzać.
- W innych śląskich miastach dobiega końca druga tura koszenia trawników, a w Zabrzu w wielu miejscach nie rozpoczęła się jeszcze pierwsza. Najwyższa pora zrobić z tym porządek – argumentowali radni miejscy podczas czerwcowej sesji tego gremium.
Prace wnet zintensyfikowano, jednakże sposób ich prowadzenia pozostawiał wiele do życzenia. Jak zauważyli zarówno nasi Czytelnicy, jak i sami reporterzy GŁOSu, wiele trawników bez dbałości o przyrodę „brutalnie” traktowano wielkimi kosiarkami na traktorach. Przy okazji niszczono pomniejsze rośliny, powierzchnia ściętej zieleni była bardzo nierówna i poszarpana, pozostawiano też gigantyczne wręcz „omijaki” przy słupkach, drzewach i krzakach. Ścięta trawa nie od razu było wywożona, a gdy w końcu to zrobiono, okazywało się, iż ścinki nie zostały dokładnie wygrabione. Bardzo dobrze widać to było np. na głównym trawniku obok targowiska miejskiego w Rokitnicy (ul. Budowlana) czy przy pobliskim Gimnazjum 29, ale nie tylko.
- Uwagi redakcji są trafione w stu procentach. Jeszcze do niedawna 50-60 procent powierzchni zielonej nie było poddanej koszeniu. Opisywane problemy i niedoróbki widzimy praktycznie w całym mieście. Jeździmy, monitorujemy, zgłaszamy reklamacje wykonawcy. Ale generalnie wygląda to fatalnie – przyznaje w rozmowie z GŁOSem Adam Kołatek, zastępca dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg i Infrastruktury Informatycznej. Jak dodaje, zarządca gminnych dróg i przyległych trawników stracił już nadzieję na ustne porozumienie z wykonawcą i przystąpił do prawnej batalii. Realne stało się naliczenie kar finansowych i kierowanie pozwów sądowych.
Największe problemy gminie niespodziewanie przysparza firma Wieczorek z Bytomia, która od wielu lat współpracuje z miastem i nigdy nie powodowała perturbacji. W przypadku terenów zarządzanych przez ZDMiII Wieczorek realizuje trzy spośród pięciu zadań na terenie Zabrza, za kwotę ponad 1,2 miliona złotych. Podobnie złą opinię o tym samym wykonawcy ma wydział infrastruktury komunalnej Urzędu Miejskiego, który z kolei odpowiada za pozostałą część zielonych terenów gminy.
- Firma ZUKTZ Jacek Wieczorek utrzymuje w ramach zawartych umów ponad 44 hektary, co stanowi około 33 procent powierzchni podległych naszemu wydziałowi parków i zieleńców objętych stałą konserwacja terenów zieleni – wylicza Grzegorz Boral, naczelnik wspomnianego wydziału. Z jego dokumentacji wynika, że feralna firma obsługuje dwa kolejne gminne kontrakty o wartości ponad 1,3 miliona złotych. - W trakcie realizacji umowy i odbiorów robót zastrzeżenia budziły nie wykoszone lub wykoszone niedokładnie tereny, nie wygrabiona i zalegająca trawa, nie pielone różanki i krzewy – dodaje Boral. Z tego powodu gmina postanowiła naliczyć blisko 20 tys. złotych kary umownej.
Co na to sprawca całego zamieszania i poniekąd niszczenia zieleni miejskiej? Przedstawiciele firmy Wieczorek nie byli zbyt skorzy do tłumaczenia się. – Są drobne problemy z wykonywaniem umowy. Nie możemy się jednak zgodzić ze stwierdzeniami, że nasza firma wykonuje usługi nierzetelnie i nieprofesjonalnie. To jest subiektywna ocena jednej strony – oświadczyła Agnieszka Gębska z działu marketingu firmy Wieczorek.
Najbliższy czas pokaże, czy uszkodzona zieleń miejska zdoła się odrodzić…
Tekst ukazał się w Głosie Zabrza i Rudy Śląskiej (nr 25, 23 czerwca 2016) na kolumnie W STRONĘ NATURY, która jest współfinansowana przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach. Treści zawarte w publikacji nie stanowią oficjalnego stanowiska organów Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach. |