Reklama
REKLAMA
Sąd: to były prezydent Zabrza poderżnął gardło wierzycielowi i zadał ciosy nożem. Drugi wyrok 25 lat więzienia dla Jerzego G. Email
Wpisany przez Jakub Lazar napisz do autora    piątek, 15 kwietnia 2016 10:54

Na 25 lat więzienia za okrutne zabicie swego znajomego i wierzyciela skazał dziś Sąd Okręgowy w Katowicach Jerzego G. – byłego lewicowego prezydenta Zabrza. To już drugi taki wyrok w tej sprawie. Wcześniejszy został jednak uchylony przez Sąd Apelacyjny i skierowany do ponownego rozpatrzenia. Wraz z Jerzym G. skazano dziś na karę 15 lat więzienia także zbirów wynajętych przez ex-prezydenta: braci T. oraz Mariusza F. Ofiarą był Lech Frydrychowski – wieloletni znajomy Jerzego G, nim ten został prezydentem Zabrza. Mężczyzna za życia twierdził, że prezydent nie chce oddać mu 246 tys. złotych. Na dowód swych słów pokazywał umowę podpisaną własnoręcznie przez Jerzego G. Autentyczność podpisu potwierdził biegły grafolog powołany przez sąd karny, który prawomocnie uniewinnił Frydrychowskiego od prokuratorskiego zarzutu sfałszowania umowy i próby wyłudzenia nieistniejących zobowiązań. Potem inny już sąd potwierdził formalne istnienie długu. Wraz z odsetkami Jerzy G. winny był ofierze 800 tys. zł.
Frydrychowski został znaleziony martwy w sierpniu 2008 roku w lesie pod Wymysłowem w okolicach Będzina. Śledczy wykazali, że to Jerzy G. zwabił tu swą ofiarę pod pretekstem pomagania mu w przewodzie doktorskim. Na miejscu czekała już ekipa wynajęta przez ex-prezydenta, która pomogła mu pobić i skrępować ofiarę oraz zostawić sam na sam z Jerzym G.
Uzasadniając piątkowy wyrok sędzia Małgorzata Buchacz wskazywała, że w ocenie sądu to właśnie Jerzy G. zadał śmiertelne ciosy nożem skrępowanej i klęczącej ofierze. Sprawca podcinał gardło (na głębokość 12 centymetrów) i zadawał także ciosy. W sumie było pięć takich ran. Sędzia zwróciła także uwagę na to, że już samo wcześniejsze pobicie ofiary przez wspólników Jerzego G. też mogło w konsekwencji doprowadzić do śmierci. Ale to prezydent dopełnił okrutnego dzieła. To jego ciosy były bezpośrednią przyczyną śmierci. Oskarżony Jerzy G. uparcie twierdzi natomiast, że w ogóle nie było go na miejscu zdarzenia.
Sąd jednocześnie odrzucił argumenty obrony stawiające hipotezę, jakoby ktoś sklonował kartę sim telefonu komórkowego Jerzego G. by fałszywie wykazywać jego obecność na miejscu zbrodni oraz wiele wykonywanych połączeń do wspólników.
Sam mecenas Robert Dopierała (na zdjęciu po ogłoszeniu wyroku ze zwieszoną nisko głową) komentując nieprawomocny wyrok na gorąco podkreślał, że obecny skład sędziowski nie wniósł do sprawy nic nowego w stosunku do pierwszego rozstrzygnięcia i zapowiedział kolejne złożenie apelacji.

 więcej o wyroku i jego uzasadnieniu oraz wnioskach w najbliższym drukowanym Głosie


 
 

FACEBOOK

 

    DO wynajęcia kawalerka    

w Centrum miasta,

na drugim piętrze,

w kamienicy.

Tel. 509556863

 


 

DREWNO opałowe,

pocięte, połupane,

300 zł/ m3.

Tel. 534-933-167 


 

Reklama
REKLAMA
Reklama
REKLAMA
Reklama
REKLAMA
Reklama
REKLAMA