INWESTYCJE. Dwa lata po pierwotnym terminie ukończenia budowy stadionu Górnika nadal nie brak kontrowersji wokół tej inwestycji. Tym razem nie chodzi jednak o jej koszty, ale bezsenne noce, jakie mieszkańcom okolicy - zwłaszcza ul. Damrota - od połowy czerwca fundują wykonawcy placu przed głównym wejściem do tego obiektu. Na nic zdają się interwencje zdesperowanych zabrzan, gdy mandaty za zakłócanie ciszy nocnej nakładane są na „szeregowych” robotników, a nie na firmę Mostostal GPBP. Wątpliwe też, by poskutkował jedyny wniosek do sądu o ukaranie szefa firmy, gdyż bronić go chce… sam wnioskodawca.

- Dlaczego przy karaniu winnych nikt nie zauważa, że występuje tu tzw. „sprawstwo polecające”, wszak te osoby pracują tam nocami za wiedzą i na polecenie swoich pracodawców. Ponadto tak ciężkie i hałaśliwe roboty budowlane, prowadzone na trzy zmiany mimo wcześniejszych, wielokrotnych interwencji straży miejskiej, to nie wykroczenia pojedynczych osób, lecz „czyn ciągły” szefów firmy wykonującej prace budowlane – tłumaczy mecenas Łukasz Szkarłat, który systematycznie, od połowy czerwca interweniuje w straży miejskiej w sprawie zakłócania ciszy nocnej mieszkańcom ul. Damrota.
- Potwierdzam, że podejmowaliśmy w tej sprawie kilka interwencji. Jedna z nich zakończyła się nawet wnioskiem do sądu, bo ukarany nie zgodził się przyjąć mandatu. Wykonawca tłumaczy się, iż pewne roboty, zwłaszcza wylewanie betonowej nawierzchni, trzeba wykonywać bez przerw. Jednak obiecał zakończyć je w ciągu tygodnia - mówił redakcji 13 lipca Maciej Klimaszewski, nadzorujący pracę strażników w tej części miasta, dziwiąc się, że do GŁOSu napływają kolejne skargi mieszkańców.

PEŁNA TREŚĆ TEKSTU W GŁOSIE nr 29 / 2015. ZAPRASZAMY DO ZAKUPU W REDAKCJI