PAWŁÓW. Artykuł o problemach działkowców z Kończyc, których ogródki są wciąż zalewane z powodu prac przy modernizacji wodno-kanalizacyjnej w sąsiednim Pawłowie (czytaj TUTAJ), spotkał się z dużym odzewem zdesperowanych mieszkańców rozkopanej dzielnicy. Wszystkie interwencje miały wspólny mianownik: w opinii pawłowian ulice rozkopano i... porzucono wszelkie roboty.

- Tak właśnie stało się na ul. Tyskiej czy Obrońców Westerplatte, które rozryto na przełomie kwietnia i maja! A potem robotnicy i maszyny odjechały, a my toniemy w błocie – żali się Zygmunt Rasek. - Kiedy słyszę, że roboty mają się skończyć w listopadzie, pozostaje mi tylko pusto się zaśmiać. Nie ma na to szans! Inni wtórują w tych żalach. - Sikorskiego to jest rozkopywane, to zasypywane. A potem nagle sprzęt odjeżdża – mówi pan Tomasz Nawrotny.

Takiemu stawianiu sprawy stanowczo sprzeciwia się Jednostka Realizująca Projekt 2, która nadzoruje inwestycję. - Roboty nigdzie nie zostały wstrzymane! Wykonawca musi zachować technologiczną kolejność prac, a na przykład ulica Tyska jest powiązana z bardzo głębokim kanałem w ul. bocznej Tyskiej – mówi Małgorzata Bećiri z JRP. Dodaje jednak, że doszło do wielu kolizji z innymi instalacjami. - Na skrzyżowaniu z ulicą Tyską wykonawca odnalazł kable teletechniczne i energetyczne, nieujęte na mapach i w projekcie.

Urzędnicy jednak przyznają, że opóźnienia są duże. Dlatego na oficjalnym harmonogramie prac prace na niektórych odcinkach wydłużono o dwa miesiące (do końca października m.in. na ul. Sikorskiego i Tyskiej), a na ul. Obrońców Westerplatte roboty zakończą się... w kwietniu przyszłego roku. Tam jednak robotnicy zejdą z placu w styczniu, by powrócić po dwóch miesiącach. - Zima nie działają obtaczarnie mas bitumicznych, więc asfalt na tej ulicy będzie można położyć dopiero wiosną – dodaje Małgorzata Bećiri.

Wylicza jednak więcej przyczyn opóźnień: zakaz zamykania wszystkich jezdni jednocześnie, problemy z uzyskaniem zgód na wycinkę drzew i wejście na posesje mieszkańców, rozbiórka ogrodzeń... Dodatkowo koniecznym było dokonanie ponownych uzgodnień z nowym właścicielem sieci energetycznych czy po prostu synchronizacja robót na różnych frontach.

W tym wspólnym lamencie urzędników i mieszkańców jednak pojawiła się dobra wiadomość dla właścicieli działek przy ul. Morciszka, gdzie rok po zakończeniu robót nawierzchnia dosłownie zapadła się na ich oczach. - Tam prace były prowadzone tylko na fragmencie ulicy. Nawierzchnia w tym miejscu została odtworzona, ale faktycznie wykonawca przyczynił się do jej zniszczenia ciężkim transportem. Będzie więc zobowiązany do usunięcia szkód – dodaje Małgorzata Bećiri.