Brawo Górnik! Pewne zwycięstwo z wiceliderem na prawie pełnym stadionie! Email
Wpisany przez Wojciech Słota napisz do autora    piątek, 28 października 2022 22:19

 

Mecz z rewelacyjnym beniaminkiem – Widzewem Łódź (wicelider ekstraklasy) niespodziewanie urósł w Zabrzu do miana wydarzenia jesieni, na które już od kilku dni ostrzyli sobie zęby kibice. Ostatecznie na stadionie zebrało się ich aż 19,5 tysiąca, a słabujący ostatnio Górnik dostroił się do ilości i oczekiwań widowni. Od początku grał bardzo uważnie i umiejętnie neutralizował atuty łodzian, szczególnie ich hiszpańskiego asa Jordiego Sancheza. Efekty konsekwentnej gry przyszły nadspodziewanie szybko: w 18 minucie Dani Pacheco ostatkiem sił dogonił piłkę przed linią końcówą i nieco rozpaczliwie odegrał ją w pole karne, za to tak szczęśliwie, że dopadł jej nadbiegający Szymon Włodarczyk i korzystając z zagubienia obrońców precyzyjnie posłał w długi róg bramki Widzewa. Sześć minut później z niemal tego samego miejsca jeszcze lepiej uderzył Podolski – akcję zaczął Włodarczyk, który sprytnie zagrał do Erika Janży, a ten już posłał piłkę w pole karne – i efekt był ten sam! 2-0 w 24 minucie ustawiło mecz, bo Widzew skazany był na pozycyjny atak, co zabrzan z automatu ustawiło w wygodnej roli zespołu wyczekującego okazji na kontrę. I w doliczonym czasie I połowy takowa się nadarzyła: Podolski zaatakował lewą stroną (wszystkie ataki zabrzan szły tą częścią boiska) i choć sam mógł strzelać, wolał zagrać na środek do niepilnowanego Włodarczyka, który zachował zimną krew i zdobył trzeciego gola.

Ten młody napastnik był zresztą prawdziwym bohaterem I połowy: imponował nie tylko w ataku, ale również w obronie, notując liczne odbiory i ratunkowe interwencje. Po przerwie już jednak tak nie błyszczał, a wręcz z każdą minutą – wraz z narastającym zmęczeniem – gasł. Cały zespół trzymał jednak fason. W trudnych momentach, a tych nie brakowało, na wysokości zadania stawał Daniel Bielica, który m.in. dwukrotnie sparował piłkę po strzałach łodzian z bliskiej odległości. Nie brakowało też świetnych, indywidualnych interwencji obrońców, którzy w ostatniej chwili blokowali strzały (m.in. Kryspin Szcześniak). Słowem, choć okazji ku temu było wiele, zespół nie „pękł” do samego końca i w drugim meczu z rzędu nie dopuścił do straty gola. Sam mógł zresztą zadać kolejny cios, ale Robert Dadok (po świetnym podaniu Podolskiego był „sam na sam”) zabrakło precyzji (było za to za dużo siły w strzale), a Piotrowi Krawczykowi (w końcówce meczu) szczęścia, bo jego uderzenie było dobre, ale interwencja łódzkiego bramkarza jeszcze lepsza.

Górnik nie zagrał meczu doskonałego, ale taki na jaki czekaliśmy: wykorzystał wszystkie (prawie) sytuacje na strzelenie gola, a z drugiej strony ustrzegł się kardynalnych błędów w obronie, a pomyłki mniejszej rangi pozostały bez konsekwencji. Mamy więc wreszcie drugie zwycięstwo na swoim stadionie, ale bilans naszej drużyny nadal jest na minusie: zabrzanie ogółem wciąż mają na koncie więcej porażek (pięć) niż zwycięstw (cztery), a goli więcej stracili (22) niż strzelili (21), więc wciąż zajmują stosunkowo niskie (dwunaste) miejsce w tabeli. Do zakończenia I rundy jeszcze ma trzy spotkania (plus jeden mecz w Pucharze Polski), więc rzutem na taśmę można jeszcze tę jesień uratować!

PKO EKSTRAKLASA - 15. kolejka:
GÓRNIK ZABRZE - WIDZEW ŁÓDŹ 3-0 (3-0)
1-0 Włodarczyk (18)
2-0 Podolski (24)
3-0 Włodarczyk (45+6)
GÓRNIK: Bielica - Szcześniak, Bergstrom, Jensen (45 Dadok) - Wojtuszek (63 Cholewiak), Pacheco (63 Vrhovec), Mvondo, Okunuki (86 Marosa), Janża - Włodarczyk (86 Krawczyk), Podolski.
WIDZEW: Ravas - Zieliński (46 Danielak), Stępiński, Szota (46 Żyro), Kreuzriegler, Milos (78 Zjawiński) - Terpiłowski, Hanousek (81 Shehu), Kun (46 Letniowski), Pawłowski - Sanchez.
Żółte kartki: Pacheco, Szcześniak, Mvondo, Bergstrom - Sanchez, Milos, Stępiński.
Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork).
Widzów: 19.493.

 
 

FACEBOOK

DREWNO opałowe,

pocięte, połupane,

300 zł/ m3.

Tel. 534-933-167 


 

Reklama
REKLAMA
Reklama
REKLAMA
Reklama
REKLAMA
Reklama
REKLAMA