Termalica Nieciecza była do dzisiaj ostatnim zespołem ekstraklasy bez zwycięstwa, ale właśnie z naszym Górnikiem zdołał przerwać złą passę. Szkoda, bo przez większość spotkania nic nie wskazywało, że zabrzanie staną się lekiem na depresję niecieczan w tabeli, bo choćby pierwsza połowa przebiegła pod znakiem dominacji gości. Gola nie udało się jednak zdobyć ani Krawczykowi (przegrał pojedynek "sam na sam" z bramkarzem) i kilka sekund później Nowakowi (jego dobitkę z linii bramkowej wybił obrońca), jak i Janży (soczysty strzał z rzutu wolnego został sparowany na rzut rożny). Powiodło się jednak po przerwie obrońcy Janickiemu, który znalazł się w odpowiednim miejscu pola karnego rywali w 55 minucie: szykował się do główki po dośrodkowaniu, ale sytuacja (rykoszet) tak się ułożyła, że dostał szansę, by uderzyć z półobrotu i zrobił to perfekcyjnie. Górnik prowadził i wydawało się, że kolejne minuty przyniosą mu kolejne szanse bramkowe, tymczasem w 65 minucie rozpoczął się dramat zabrzan.
W niegroźnej sytuacji w polu karnym piłka trafiła w rękę Manneha i sędziowie - po długich naradach - uznali, że należy się za to gospodarzom rzut karny. Wykonywał go Wlazło, ale Sandomierski obronił jego strzał! Sędzia jednak zdecydował o powtórce, bowiem zabrzański bramkarz złamał nakaz pozostawania na linii bramkowej nim zawodnik wykonujący karnego nie kopnie piłki. To w zasadzie martwy przepis (uznaje się, że bramkarze mają tak małe szanse na dobrą interwencję, iż przymyka się oczy na lekkie naruszenie zasad), tym razem jednak sędzia chyba nie zmógł zignorować zachowania Sandomierskiego, bo ten wyskoczył dobry metr przed bramkę... W powtórce Wlazło uderzył w ten sam róg bramki, ale nieco wyżej, a Sandomierski pozostał na linii i choć rzucił się w dobra stronę bramki, to za późno.
Jakby tego było mało, kilkadziesiąt sekund później zabrzanie już przegrywali, bo Śpiewak wyskoczył najwyżej do dośrodkowania i mimo że był tyłem do bramki celnie zagłówkował. Minęło kolejne sześć minut i znów w użyciu był VAR: tym razem sędziowie dopatrzyli się faulu w polu karnym Podolskiego (złapał rywala ręką, a może nawet lekko tracił go w twarz). Karnego znów wykonywał Wlazło, ale tym razem skierował piłkę w inne miejsce, a Sandomierski liczył, że będzie chciał go przechytrzyć strzelają tam gdzie poprzednio. Zabrzanie zostali znokautowni i już do końca meczu nie podnieśli się z desek.
PKO EKSTRAKLASA - 10. kolejka: BRUK-BET TERMALICA NIECIECZA - GÓRNIK ZABRZE 3-1 (0-0) 0-1 Janicki (55) 1-1 Wlazło (68-karny) 2-1 Śpiewak (70) 3-1 Wlazło (76-karny) TERMALICA: Budziłek - Wasielewski, Bezpalec, Tekijaski, Kukułowicz (74 Hlousek) - Hubinek, Wlazło, Radwański (62 Pek), Stefanik (46 Terpiłowski) - Mesanović (90 Zeman), Gergel (62 Śpiewak). GÓRNIK: Sandomierski - Wiśniewski, Janicki, Gryszkiewicz - Dadok, Manneh (87 Mvondo), Kubica (46 Dziedzic), Krawczyk (46 Podolski), Nowak (87 Tosevski), Janża (74 Cholewiak) - Jimenez. Żółte kartki: Wlazło - Dziedzic, Podolski, Gryszkiewicz. Sędziował: Łukasz Szczech (Warszawa). |