PIŁKA NOŻNA - EKSTRAKLASA. Górnik zagrał trzeci w sezonie na wyjeździe, ale znów nie wygrał, choć na kilka minut przed końcem prowadził różnicą dwóch bramek. Zabrzanie mieli jednak końcówkę tak słabą, jak słaby mieli początek spotkania. Bo start spotkania był taki, że wydawało się, że Cracovia może Górnika wręcz roznieść! Gospodarze zdobyli gola już w 3 minucie (przechwyt piłki w środku pola, zagranie przez linię zabrzańskiej obrony do Zenjova, a ten oddał perfekcyjny strzał), a i kolejne ich akcje były niezwykle groźnie. Nasza drużyna opanowała sytuację około 20 minuty, co częściowo wynikało ze zmiany taktyki gospodarzy, którzy oddali pole zabrzanom, żeby łatwiej móc ich znów skontrować. I się na tej taktyce przejechali!
Górnik z każdą minuta poprawiał swoją grę i nabierał wiatru w żagle. I w 39 minucie - trochę przpadkowo - wyrównał: piłka po dośrodkowaniu z rzutu rożnego przeleciała obok nosa kilku zawodników i doleciała aż do Koja, który stał przy drugim słupku, a ten z bliska głową skierował ją do siatki. Za to tuż przed przerwą zabrzanie zupełnie zdemolowali rywali: najpierw w sytaucji sam na sam był Łukasz Wolsztyński, ale Sandomierski obronił jego strzał, lecz kilka sekund później piłka znów wróciła w pole karne do napastnika Górnika (bo po główce Angulo bramkarz gości odbił ją wprost pod jego nogi) i tym razem strzał z półobrotu był bezbłędny!
Gónik tym samym wygrał I połowę, na co wcale się nie zanosiło. Dzięki takiemu obrotowi sprawy po przerwie to nasza drużyna mogła kontrolować grę, czekając na kolejne bramkowe szanse. Taka nadarzyła się 71 minucie, kiedy Rafał Wolsztyński wywalczył sobie piłkę na środku boiska i pobiegł w nią aż w pole karne, gdzie mógł podawać do Angulo, ale wolał uderzyć na bramkę i... dobrze zrobił! Podobnie jak jego brat-bliźniak w I połowie, także on - choć na boisku pojawił się ledwo kilka minut wcześniej - zdobył gola, zresztą w drugim meczu z rzędu. Było więc 3-1, ale w końcówce nasza młoda drużyna nie potrafiła utrzymać nerwów na wodzy, co się srodze zemściło. Zaczęło się od tego, że w 85 minucie po wątpliwym faulu Żurkowskiego na Heliku gospodarze dostali rzut karny, który wykorzystali. Potem sytuację mógł uspokoić Kurzawa, ale finalizacja kontry w jego wykonaniu zakończyła się niepowodzeniem. Niestety w doliczonym czasie gry zabrzanie znów sprokurowali rzut karny: tym razem faulował Wolniewicz, który dostał za to drugą w meczu czerwoną kartkę i Górnik konczył mecz w dziesięciu., A skończył remisem, bowiem Piątek znów sprostał zadaniu i zdobył gola z 11 metrów. Mecz była pasjonujący, ale wynik pozostawia wielki niedosyt.
CRACOVIA KRAKÓW - GÓRNIK ZABRZE 3-3 (1-2) 1-0 Zenjov (3) 1-1 Koj (39) 1-2 Ł. Wolsztyński (45) 1-3 R. Wolsztyński (71) 2-3 Piątek (85 - karny) 3-3 Piątek (90+4 - karny) CRACOVIA: Sandomierski - Wójcicki, Malarczyk (79 Helik), Dytiatjew, Sowah - Zenjov, Čovilo, Drewniak, Szczepaniak (70 Wdowiak), Mihalík (64 Hernández) - Piątek. GÓRNIK: Loska - Wolniewicz, Wieteska, Suárez, Koj - Kądzior (62 R. Wolsztyński), Ambrosiewicz, Żurkowski, Kurzawa - Angulo (81 Matuszek), Ł. Wolsztyński (66 Urynowicz). Żółte kartki: Sowah, Dytiatjew, Wójcicki - Żurkowski, Wolniewicz, R.Wolsztyński, Loska, Wieteska, Suárez. Czerwona kartka: Adam Wolniewicz (90+2 minuta, za drugą żółtą). Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów: 8346. |