PIŁKA NOŻNA – ROZGRYWKI. To musiało się kiedyś stać i stało się dzisiaj. Piłkarze Górnika byli po sześciu kolejkach jednym z trzech zespołów ekstraklasy, który jeszcze nie przegrał. I miał spośród nich największy powody do dumy, bo wśród tych ekip, które nie były w stanie go pokonać były Legia Warszawa (czytaj TUTAJ) i Lech Poznań (czytaj TUTAJ). Dał radę tego dokonać za to Śląsk Wrocław, a w zasadzie Flavio Paixão, który strzelił zabrzanom dwa gole, a więc tyle samo, ile gracze innych drużyn strzelili dotychczas Górnikowi bramek łącznie. Portugalczyk wykorzystał dwie sytuacje „sam na sam”, które zawdzięczał podaniom Sebastiana Mili – za pierwszym razem precyzyjnie uderzył „po długim słupku", za drugim popisał się subtelnym lobem.

A zabrzanie? Tym razem nie mieli za wiele argumentów. Ot, kilka groźnych strzałów, ale żadnej tzw. setki. Starał się bardzo Mateusz Zachara, dla którego być może był to ostatni mecz w Górniku. Do jutra (31 sierpnia), kluby mogą dokonywać transferów i niewykluczone, ze zabrzański klub skorzysta z jakiejś propozycji, by na tym napastniku (trzy gole w tym sezonie) coś zarobić.

W obliczu porażki Górnika nowym liderem ekstraklasy jest na razie Wisła Kraków (15 punktów), a jutro może zostać nim Legia Warszawa (jeśli wygra swój mecz będzie miała 16 punktów). Zabrzanie (14 punktów) będą w zależności od rozwoju sytuacji na drugim bądź trzecim miejscu.

T-MOBILE EKSTRAKLASA – 7. kolejka:
ŚLĄSK WROCŁAW - GÓRNIK ZABRZE 2-0 (1-0)
1-0 F. Paixão (34)
2-0 F. Paixão (90)
ŚLĄSK: Pawełek - Zieliński, Celeban, Hołota, Dudu - F. Paixão, Droppa, Danielewicz (79 Hateley), Mila, Pich (90nJuanito) - Machaj (71 Ostrowski).
GÓRNIK: Šteinbors - Sadzawicki, Danch, Gancarczyk (71 Szeweluchin) - Gergel, Gwaze (46 Mańka), Sobolewski, Madej, Jež (85 Łuczak), Kosznik - Zachara.
Żółte kartki: Mila oraz Gergel, Madej i Gancarczyk.
Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz).
Widzów: 9793.