Reklama
REKLAMA
Złota hałda - czyli jak zdaniem śledczych radny Jerzy Wereta zarabiał na gminnym przetargu Email
Wpisany przez Przemysław Jarasz napisz do autora    środa, 21 września 2011 16:37

Do Sądu Rejonowego w Zabrzu wpłynął akt oskarżenia w sprawie korupcyjnej jednego z bardziej znanych samorządowców – radnego i byłego wiceprezydenta miasta Jerzego Werety. Sprawa trafiła do Wydziału VII Karnego, gdzie zdecydowano już, że poprowadzi ją sędzia Agnieszka Sierocińska. GŁOS dotarł do ustaleń zakończonego śledztwa w tej sprawie. Pokazują, jaki był zdaniem śledczych policjantów i prokuratorów mechanizm przestępczy zarzucany Jerzemu Werecie. Opisany został we wspomnianym akcie oskarżenia, który zostanie odczytany na pierwszej rozprawie. Jej terminu na razie nie wyznaczono.

Przed sądem Wereta będzie oskarżony przez prokuratora o pięć czynów przestępczych. Najpoważniejszym wydaje się być zarzut, że w okresie od listopada 2008 do grudnia 2010 – a więc do chwili aresztowania go – jako radny Rady Miejskiej, powołując się na wpływy w Urzędzie Miejskim i działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, podjął się pośrednictwa w uzyskaniu dla prywatnego konsorcjum firm zadania polegającego na ugaszeniu hałdy zlokalizowanej na zachód od ulicy Bielszowickiej w Zabrzu. W zamian za łapówkę w wysokości 30 tysięcy złotych oraz obietnicę otrzymywania złotówki od każdej sprzedanej z hałdy tony kruszywa, zobowiązał się wpłynąć na treść specyfikacji w ogłoszonym przez urząd konkursie, a następnie na pracę samej komisji dokonującej wyboru oferenta. Konkurs wygrała firma, która przedstawiła najmniej korzystną finansową ofertę dla miasta spośród trzech podmiotów ubiegających się o to zlecenie. Zapłaciła miastu niespełna ćwierć miliona, choć inna – i to o wiele bardziej doświadczona – gotowa była zasilić budżet gminy kwotą 2 milionów 407 tysięcy złotych.

Cena samorządowca
Jak zdaniem śledczych Wereta realizował krok po kroku swój cel? Zaczęło się oczywiście od spotkania z przedstawicielami konsorcjum z „operatywnym” samorządowcem. Biznesmeni byli głęboko zaniepokojeni tym, że na rynku pojawiła się konkurencja zainteresowana dzierżawieniem hałdy. Niestety zatem, plan otrzymania w najem od miasta dzierżawy hałdy niejako z wolnej ręki strzelił w łeb - miasto musiało ogłosić konkurs i wybrać najkorzystniejszą ofertę.

- Podczas rozmów z biznesmenami samorządowiec oświadczył, iż pokieruje pracami zespołu przygotowującego warunki przetargowe w taki sposób, by to właśnie oferta tego konkretnego konsorcjum uznana została za najlepszą. Decydująca miały okazać się wymagane dokumenty opracowane na zlecenie firmy przez Główny Instytut Górnictwa, a której wówczas nie posiadali jeszcze konkurenci – opowiada osoba znająca kulisy śledztwa.

Jak ustalili śledczy, na „dzień dobry” Wereta zażądał za swe zaangażowanie 30 tysięcy złotych i to bez względu na rezultat jego starań. W przypadku wygranej miał natomiast obiecaną prowizję – złotówkę od każdej tony kruszywa z hałdy mieszczącej 700 tysięcy metrów sześciennych, sprzedawanego pod budowę Drogowej Trasy Średnicowej.

Ukrywanie „prowizji”
Gdy jego starania przyniosły spodziewany skutek, konsorcjum przystąpiło nie tylko do gaszenia hałdy wydzierżawionej od gminy, ale przede wszystkim do sprzedawania kruszywa – co wobec zapotrzebowania na surowiec pod budowę dróg, było milionowym interesem dla zwycięskiego konsorcjum. Powstał jednak dylemat, jak sformalizować i zalegalizować „prowizję” wypłacaną Werecie. Zdaniem śledczych przestępczy pomysł polegał na tym, że należąca do niego firma wystawiała na rzecz konsorcjum fakturę na grube tysiące złotych za usługi, których Wereta tak naprawdę nigdy nie wykonał. I tak z dokumentów, do których dotarła prokuratura wynika, że firma Werety na potęgę naprawiała rzekomo psujący się sprzęt pracujący na hałdzie, taki jak koparki i ładowarki. Oficjalnie konsorcjum zapłaciło mu za to – na podstawie dwóch faktur – 122 tysiące złotych. Rzecz w tym, że w trakcie prokuratorskiego śledztwa nie znaleziono ani jednego robotnika, który oficjalnie by potwierdził, że naprawiał sprzęt na zlecenie Werety. Mało tego, sam podejrzany pytany o tę sprawę nie potrafił wskazać, jakim konkretnie ludziom zlecił naprawianie koparek i ładowarek, nie potrafił też okazać śledczym choćby jednego rachunku za kupione części zamienne do maszyn z hałdy. Tłumaczył, że kupował je na giełdzie lub pozyskiwał na złomowiskach.

Polewanie za fortunę
Ale były też i inne sposoby przelewania pieniędzy na konto firmy Werety. Na przykład wobec zagrożenia pożarowego na hałdzie i wobec ogromnego zapylenia Wereta osobiście wynajął z innej zaprzyjaźnionej firmy wóz gaśniczy do polewania hałdy wodą wraz z obsługą. Jak wykazało śledztwo, za 33,5 godziny pracy na zwałowisku właściciel wynajętego wozu zainkasował od Werety 3700 złotych. Tymczasem samorządowiec za dokładnie tę samą usługę otrzymał później od konsorcjum zarządzającego hałdą przelew na… 48.800 złotych!

Według naszych ustaleń, gdy właściciel wozu gaśniczego dowiedział się od śledczych, ile zarobił Wereta na wykonanej przez niego usłudze, to doznał szoku. Nie wierzył, że na tak prostej usłudze można było zarobic aż "taką kasę". Uznał  sprawę za interes życia Werety, bo w normalnych warunkach rynkowych powinien za tę usługę wziąć maksimum jakieś 6 tysięcy.

Fikcyjna budowlanka
Były też kolejne pomysły na zakamuflowanie wypłacanej samorządowcowi „prowizji”. Na przykład firma Werety wystawiła na rzecz konsorcjum fakturę na kwotę 73 tysięcy złotych za prace budowlano-murarskie w Łaziskach Górnych. Oczywiście i tym razem samorządowiec nie był w stanie wskazać robotników, którzy na jego zlecenie mieliby wykonywać ową usługę. Ustalono, że na pewno nie mogli to być formalnie zatrudnieni w jego firmie ludzie, gdyż ci tak naprawdę od dawna pracowali w prywatnej kopalni Siltechu należącej do znajomego Werety – dawnego prominetnego posła lewicy z Zabrza i tylko w sensie formalnym zostali „wyprowadzeni” ze stanu etatowego kopalni pod skrzydła Werety, bo zakład potrzebował wykazać się mniejszym zatrudnieniem.

Jak dużą fikcją była sprawa zlecenia murarskiego w Łaziskach najlepiej świadczy fakt, że z rozpędu po zakończeniu rzekomych robót podpisano protokół odbiorczy z prac przy wykonywaniu kanalizacji sanitarnej dla domków jednorodzinnych w… Gliwicach.

Cenny miał węglowy
Jeszcze innym pomysłem było też to, że konsorcjum sprzedawało miał węglowy pozyskiwany z hałdy wspomnianemu Siltechowi za pośrednictwem… firmy Werety. Prokuratura uważa, że cała transakcja była tylko na papierze, gdyż Wereta nie miał możliwości ani przewożenia miału, ani składowania go. I tak np. w jednej transakcji miał, który kupił od konsorcjum za 40 tysięcy złotych, sprzedał za 102 tysiące złotych. Kolejną dostawę zakupioną za 20 tysięcy sprzedał za 53 tysiące.

- Gdyby przyjąć, że Jerzy W. był zwykłym pośrednikiem, to oznaczałoby, że jego marża przekraczała 150 procent. Trudno podejrzewać, by właściciele konsorcjum byli tak mało obrotni, by zbyli miał z aż takim niedoszacowaniem. Wystawienie zaniżonej faktury było celowym działaniem z ich strony i stanowiło realizację z góry powziętego zobowiązania wobec samorządowca – przyznaje dopytywany o nasze ustalenia prokurator Michał Szułczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.

Ostatnim z pomysłów na spłacenie Werety było sprzedanie mu wierzytelności pewnej firmy o wartości 230 tysięcy złotych za 207 tysięcy. Nie byłoby w tym nic złego gdyby jednak nie fakt, że zdaniem śledczych Wereta zapłacił za nie tak naprawdę tylko 100 tysięcy złotych.

Gigantyczny zysk gangstera

W złożonym w sądzie akcie oskarżenia osobny rozdział poświęcono sprawie łapówki w wysokości co najmniej tysiąca złotych, jaką Wereta miał przyjąć jeszcze jako wiceprezydent od znanego gangstera Krystiana F. Ten posiadał działkę w Rokitnicy zakupioną za 12 tysięcy złotych, a którą było zainteresowane miasto w związku z planowaną inwestycją kanalizacyjną. F. obawiając się wywłaszczenia prowadził negocjacje z urzędem miejskim w sprawie zamienienia się z miastem na inny grunt - przy ul. Nowodworskiej w Mikulczycach. Rzecz w tym, że operat szacunkowy zlecony przez urząd miasta wycenił wartość rokitnickiej działki tak nisko, że F. musiałby dopłacić do zamiany kilkadziesiąt tysięcy złotych, by miasto nie było stratne. Wtedy zdaniem śledczych i dwóch świadków Wereta doradził gangsterowi, by udał się do poleconego przez wiceprezydenta innego zaufanego rzeczoznawcy, który w ciągu dwóch dni sporządził dokument tak bardzo podwyższający szacowaną wartość działki gangstera, że ten musiał już dopłacić tylko 11 tysięcy złotych. Wereta osobiście polecił swej podwładnej urzędniczce odrzucenie urzędowego operatu, a uwzględnienie wyłącznie tego przygotowanego na prywatne zlecenie Krystiana F.

- Nie przypominam sobie podobnego przypadku z przeszłości, aby nie uwzględniono operatu urzędowego tylko prywatny – tak miał zeznać jeden z urzędników w śledztwie.

Mało tego, ostatecznie urząd zgodził się, by F. do działki wartej 97 tysięcy złotych dopłacił jedynie 2.900 złotych. Gdy F. został aresztowany, otrzymaną w Mikulczycach działkę jego żona sprzedała za… 170 tysięcy złotych. Na zamianie z miastem Krystian F. zarobił więc około 1500 procent! Wereta dziękując F. za docenienie jego starań miał powiedzieć, że pieniądze z koperty przekazał emerytom na wycieczkę.

Przypomnijmy, że Jerzy Wereta nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów i publicznie wielokrotnie już mówił, że dowiedzie swej niewinności przed sądem. Zapowiada się nie tylko ciekawy, ale i długi proces. Prokuratura wnioskuje bowiem o przesłuchanie ponad 70 świadków!

W NAJNOWSZYM GŁOSIE ZABRZA I RUDY ŚLĄSKIEJ (GŁOS nr 38) KONTYNUACJA TEMATU - UJAWNIAMY NOWE USTALENIA

 

Wizerunek i nazwisko Jerzego Werety udostępniamy na pisemną prośbę zainteresowanego.

 
Zobacz także

» Urzędnik miejski i jego wspólnik pod lupą prokuratury. Po publikacji GŁOSu wszczęto śledztwo w sprawie powoływania się na wpływy w magistracie

DZIENNIKARSKIM TROPEM. Jak potwierdził GŁOS, Prokuratura Rejonowa w Zabrzu po analizie naszego artykułu „Konflikt interesów” sprzed kilku tygodni i po wstępnym rozpoznaniu tematu przez śledczych z wydziału przestępstw gospodarczych...

» Kto będzie nowym wiceprezydentem? Odszkodowanie i uniewinnienie dla związkowca z Aquariusa. Śmierć na drodze, śmierć na torach... Nowy Głos już do kupienia i czytania!

TYGODNIK LOKALNY. W Zabrzu nastąpił podział ról w Radzie Miasta i tym samym powstała nieformalna koalicja. Jest już także kandydat na wiceprezydenta. Jaki jest układ sił? O tym szeroko w tekście WYKUWANIE KOALICJI na pierwszej stronie...

» Kup, przeczytaj i mądrze zadecyduj! Specjalne wyborcze wydanie Głosu już do kupienia i czytania.

TYGODNIK LOKALNY. Najświeższe "wyborcze" wydanie tygodnika „Głos Zabrza i Rudy Śląskiej” w kioskach już od poranka, a w nim dominuje szeroko podjęta już przed tygodniem właśnie tematyka wyborcza. To już w niedzielę decydować...

» Policja u drzwi kancelarii, bo do prokuratury zgłaszają się - w poczuciu oszukania - kolejni klienci doradcy prawnego

KONTROWERSJE. Doradca prawny Fabian Pawlak z Zabrza, w zlożonym w redakcji Głosu i opublikowanym przed tygodniem sprostowaniu zapewniał, że działa zgodnie z prawem, nie pozoruje działalności radcy prawnego lub adwokata i informuje swoich...

» Czy lokalny układ się sypie? Po serii policyjno-prokuratorsko-sądowych „cudów”, śledczy jednak oskarżą przed sądem szefową zabrzańskiego Aquariusa

ŚLADEM NASZYCH PUBLIKACJI. Wygląda na to, że po kilku śledczych publikacjach GŁOSu i ogólnopolskiego Tygodnika Solidarność, a także osobistej interwencji prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego w ministerstwie sprawiedliwości, zaczyna nieco...
 

FACEBOOK

 

    DO wynajęcia kawalerka    

w Centrum miasta,

na drugim piętrze,

w kamienicy.

Tel. 509556863

 


 

DREWNO opałowe,

pocięte, połupane,

300 zł/ m3.

Tel. 534-933-167 


 

Reklama
REKLAMA
Reklama
REKLAMA
Reklama
REKLAMA
Reklama
REKLAMA