KONTROWERSJE. Mieszkańcy rozbudowujących się w rekordowym tempie zabrzańskich Grzybowic są zbulwersowani decyzją nowych władz miasta o pilnej budowie nowego przedszkola niemal na samym końcu dzielnicy i w szczerym polu – w okolicach peryferyjnej ul. Tenisowej. Temat bardzo mocno wybrzmiał podczas niedawnej sesji Rady Miasta w Zabrzu (radny Janusz Bieniek niemal pokłócił się z sekretarzem miasta Łukaszem Urbańczykiem), jak i podczas poniedziałkowego (7 kwietnia) spotkania Rady Dzielnicy z wiceprezydentem Rafałem Gryglem oraz wiceprzewodniczącym Rady - Grzegorzem Lubowieckim. Duże zdziwienie lokalnej społeczności wywołał także fakt, iż zamiast wznosić normalny budynek z perspektywą wielu dekad użytkowania, prezydent Agnieszka Rupniewska wraz ze swymi służbami forsuje projekt wpakowania kilkulatków do… kontenerów, których żywotność techniczna wyczerpuje się znacznie szybciej. A gmina spieszy się z inwestycją, bo chce uniknąć dodatkowych wydatków wynikających ze spodziewanego wejścia w życie nowych przepisów nakazujących budowę takich obiektów obligatoryjnie z pomieszczeniami schronów na wypadek wojny. Jeśli więc – nie daj Boże – doszłoby kiedyś do ostrzału dzielnicy w wyniku działań wojennych, przedszkolaki z Grzybowic nie będą miały gdzie się ukryć, bo gmina na nich „przyoszczędzi”.
– Poprzednia władza wybudowała nam budzący uciążliwości Geopark bez jakichkolwiek konsultacji z nami. A kolejna władza, deklarująca nową jakość komunikacji społecznej, idzie tą samą drogą i za naszymi plecami zdecydowała o lokalizacji nowego przedszkola na końcu dzielnicy, w dużej odległości od szkoły. Matki nie dysponujące samochodami, a mające kilkoro dzieci, będą musiały iść najpierw z jednym dzieckiem do szkoły, a potem z drugim „pielgrzymować” do przedszkola na skraj dzielnicy. Doceniamy, że w ogóle zapadła decyzja inwestycyjna, ale to wymaga chyba jakichś wspólnych rozmów i ustaleń, bo przecież jako mieszkańcy najlepiej znamy specyfikę Grzybowic, ich uwarunkowania i nasze oczekiwania – argumentowali wzburzeni uczestnicy spotkania Rady Dzielnicy z przedstawicielami władzy miejskiej. I sami znaleźli pod tę inwestycję - na pozór niemal idealną - działkę gminną w centrum dzielnicy
Dzieciaczki z „buta” dwa kilometry
Jako najbardziej ekstremalny przykład nonsensu i uciążliwości wygenerowanych przez nową władzę wskazują perspektywę rodzin zamieszkałych w dwóch blokach przy ul. Witosa. - Dla nich dojście do planowanego przy ul. Tenisowej przedszkola to odległość dwóch kilometrów w jedną stronę. Na pokonanie pieszo tego odcinka trzeba zarezerwować minimum 20 minut, a może i znacznie więcej, bo mówimy przecież o odprowadzaniu małych dzieci. Jeśli po drodze matka będzie chciała odstawić do szkoły drugie dziecko, musi jeszcze doliczyć kolejny czas. A jak będzie zima i śnieg zasypie dzielnicę, to pokonywanie tej drogi w uciążliwych warunkach zajmie jeszcze więcej czasu – wskazywali bardzo racjonalnie mieszkańcy.
OBSZERNY ARTYKUŁ CZOŁÓWKOWY NA TEN TEMAT WRAZ Z KOMENTARZAMI WŁADZY MIEJSKIEJ PUBLIKUJEMY W AKTUALNYM WYDANIU NASZEGO TYGODNIKA. GAZETA DOSTĘPNA JEST TAKŻE W WERSJI ELEKTRONICZNEJ POD LINKIEM https://eprasa.pl/news/głos-zabrza-i-rudy-śl/2025-04-10
|