Ogromne zdziwienie wśród mieszkańców ulicy Czarneckiego w Zabrzu wywołał najnowszy pomysł urzędników Wydziału Infrastruktury Komunalnej Urzędu Miejskiego w Zabrzu, którzy chodnik po lewej stronie jednokierunkowej jezdni kompletnie zablokowali poprzecznie zamontowanymi barierkami. Te tworzą niejako „śluzy” dla mieszkańców wychodzących z klatek schodowych i prowadzą ich wprost na samą jezdnię. Urzędnicy tłumaczą, że chcieli w ten sposób rozwiązać problem małej ilości miejsc parkingowych i zastawianego przez samochody chodnika. Ludzie jednak stukają się w czoło i wskazują, że stawiając owe „śluzy” jeszcze bardziej zmniejszono pojemność parkingową ulicy i kompletnie wyłączono z ruchu pieszego cały chodnik na długości kilkuset metrów.
– Zareagowaliśmy na dwa pisma mieszkańców podpisane przez blisko 200 osób, a które wpłynęły do nas wiosną bieżącego roku – tłumaczy Krzysztof Adamczyk z Wydziału Infrastruktury Komunalnej Urzędu Miejskiego.
- Ludzie w tych pismach, na które powołuje się teraz Urząd Miejski, wnioskowali, by przywrócić im możliwość parkowania skośnego na chodniku po tym, jak urzędnicy przed miesiącami zarządzili parkowanie równoległe do krawężnika, co radykalnie zmniejszyło ilość miejsc postojowych. Ale nikt nie wnioskował o zabarykadowanie chodnika – mówi z kolei mieszkająca nieopodal radna Urszula Potyka.
Jak twierdzi radna, mieszkańcy są zbulwersowani nowym rozwiązaniem. Ich wprowadzenie kosztowało budżet gminy 20 tysięcy złotych, bo takich „śluz” trzeba było ustawić aż dwanaście – podwójne barierki dla każdej klatki schodowej.
- Za te pieniądze można było po prostu poszerzyć chodnik i wygospodarować tym samym miejsce zarówno dla samochodów, jak i pieszych – uważa Potyka. – Przy intensywniejszych opadach wychodząc z budynków korytarzem wydzielonym przez barierki ludzie pakują się wprost na zalaną wodą ulicę. Takie jest bowiem ukształtowanie terenu, że woda tu bardziej stoi niż spływa. Jak przyjdzie zima to będzie jeszcze gorzej, bo ul. Czarneckiego nigdy nie jest odśnieżana.
Krzysztof Adamczyk zwraca jednak uwagę na jeden istotny aspekt. – Nie utrudniliśmy ludziom poruszania się po chodniku. On po prostu przestał być ciągiem dla pieszych i został zamieniony w parking osiedlowy, co wyraźnie wynika z zastosowanego oznakowania drogowego. Żaden przepis nie stanowi bowiem, że chodnik musi przebiegać po obu stronach jezdni – podkreśla Adamczyk. - Podobne rozwiązania z powodzeniem funkcjonują od lat na osiedlu Barbary w śródmieściu oraz przy ul. Dulęby w Rokitnicy. Co więcej, tam mieszkańcy pobliskiej ulicy Andersa już nas proszą o wprowadzenie podobnego rozwiązania także przy ich domach. Bo samochodów przybywa, a miejsc postojowych nie.
Podczas naszej reporterskiej wizyty przy ul. Czarneckiego napotkani ludzie byli podzieleni co do oceny nowych rozwiązań.
- Wcześniej samochody musiały zostawiać na chodniku więcej miejsca dla przechodniów, przez co bardziej wystawały tyłem na środek jezdni. W efekcie inni musieli jeździć po prawym chodniku, tam z kolei stwarzając zagrożenie – powiedziała nam jedna z kobiet.
Inni mieszkańcy jednak przypominali, że w piśmie do urzędu proszono o zagospodarowanie pod parking zaniedbanego skweru nieopodal szkoły. Niestety, bezskutecznie.
W ostatnich dniach przy Czarneckiego znowu pojawiły się ekipy monterskie. Tym razem zaczęto robić asfaltowe nakładki pod zejścia ze „śluz” na jezdnię, by ludzie nie tonęli już w deszczówce. - A więc kolejne wydatki. Moim zdaniem sprawa od początku nie została właściwie przemyślana. Trzeba było zaplanować poszerzenie chodnika, zamiast wymyślać tak kosztowne prowizorki – nie kryje oburzenia radna Potyka.
|