WŁADZA LOKALNA.  Wyraźnie zaczyna szwankować w Radzie Miasta komunikacja pomiędzy klubem Skutecznych dla Zabrza, a ich nieformalnym koalicjantem – klubem PiS. Widać to było dobitnie podczas ostatniej sesji przy głosowaniach nad dwoma uchwałami, w których trzeba było wystawić swoich kandydatów do różnych gremiów. Sam przebieg głosowania też pokazuje, jakby PiS delikatnie dystansował się od Skutecznych, dzięki którym ma przecież w prezydium Rady aż dwóch wiceprzewodniczących.

Pierwsza ze spornych uchwał dotyczyła oddelegowania dwóch radnych do prac w prezydenckiej komisji bezpieczeństwa miasta. Po tym, gdy PiS zaproponował ze swojej strony kandydaturę Jana Dąbrowskiego, Skuteczni nieoczekiwanie wystawili dwóch kolejnych kandydatów: Damiana Trześniewskiego i Krystiana Jonecko. W związku z tym trzeba było zarządzić dodatkowe głosowanie, by wykluczyć spośród trójki chętnych jedną, najsłabszą kandydaturę. W bratobójczym głosowaniu poległ Trześniewski, który otrzymał 8 głosów „za”. O jeden głos więcej miał Dąbrowski, a aż 14 Jonecko. Naszą uwagę zwrócił jednocześnie fakt, że sam Dąbrowski jako jedyny głosował wyraźnie „przeciw” obydwu kandydaturom Skutecznych.

Niedługo potem sytuacja się powtórzyła, przy zatwierdzaniu składu komisji ds. nazewnictwa ulic. PO zgłosiło Przemysława Juroszka, PiS – Borysa Borówkę, zaś Skuteczni ponownie wystawili dwóch kandydatów – Janusza Bieńka i Dariusza Walerjańskiego, choć miejsca w sumie do obsadzenia były tylko trzy. Nim ponownie doszło do bratobójczego starcia do akcji włączył się sam wiceprezydent Krzysztof Lewandowski, który poprosił o natychmiastową, krótką przerwę. W jej trakcie usilnie o czymś rozprawiał z radnym swego klubu, po czym po wznowieniu obrad swą kandydaturę sam „na ochotnika” wycofał radny Bieniek.

- Cała ta sytuacja to dowód na to, że jako PiS nie jesteśmy w żadnej koalicji ze Skutecznymi – jak to się nam insynuuje - i nie wszystko z nimi z góry ustalamy – skomentował dla GŁOSu po zakończeniu obrad radny Bogusław Znyk, szef zabrzańskiego PiS.