WŁADZA LOKALNA. Już drugą sesję Rady Miasta Zabrze z rzędu poświęcono między innymi sprawie uchwały sprzed dziesięciu lat o planie zagospodarowania przestrzennego części centrum miasta. Osobom niewtajemniczonym w sprawę i przysłuchującym się dyskusji z boku trudno zrozumieć do końca o co tak naprawdę chodzi i skąd spór w niej pomiędzy radnymi Platformy Obywatelskiej, a prezydent Zabrza i wspierającym ją prawnikiem. Tymczasem w tle jest tak naprawdę toczący się od kilku lat proces sądowy, bo Huta Zabrze pozwała gminę, iż owa uchwała sprzed dziesięciu lat zablokowała jej możliwość rozwoju. Szacuje się, że ewentualnie zasądzone odszkodowanie wraz z nakazem odkupienia „bezużytecznego” terenu huty przez gminę może kosztować nawet 100 milionów złotych! To byłby dla budżetu Zabrza zabójczy cios.

Jeszcze dwa lata temu obsługujący zabrzański samorząd profesor i wybitny znawca prawa samorządowego Bogdan Dolnicki przekonywał, że huta nie ma szans na wygranie procesu. Ale sprawy chyba nie poszły w spodziewanym kierunku, bo ostatnio gmina nagle zaczęła szukać wyjścia awaryjnego. Według naszych ustaleń porozumiano się z wicewojewodą śląskim, który podjął działania zmierzające do unieważnienia uchwały. Sam nie mógł już jednak tego zrobić, dlatego sporządzoną skargę na ową uchwałę przesłał do władz miejskich Zabrza, która zgodnie z przepisami prawa powinna – tak się wydaje – skierować ją do sądu administracyjnego. Ale prezydent Zabrza wraz z większością radnych przeforsowała inne rozwiązanie – Rada Miasta podjęła w grudniu 2013 roku uchwałę o stwierdzeniu nieważności spornej uchwały sprzed dekady. Za takim rozwiązaniem gorąco opowiedział się profesor Dolnicki, który zaręczał głową, iż takie rozwiązanie jest zgodne z prawem.

- Po co mieliśmy iść do sądu spierać się z wojewodą, skoro w pełni zgadzamy się, iż tamtą starą uchwałę należy unieważnić, bo może być niezgodna z prawem. Rada Miasta sama unieważniając tamten dokument, skróciła więc drogę procesowania – tłumaczy wiceprezydent Krzysztof Lewandowski w rozmowie z GŁOSem.

Jednak radni Platformy Obywatelskiej od początku alarmowali, że taka droga na skróty jest bezprawna. Ba, specjalnie na tę okoliczność uzyskali opinię wicepremier rządu Elżbiety Bieńkowskiej, z której wynika, że skarga wojewody musi trafić do sądu, zaś Rada Miasta nie może sama unieważniać własnej uchwały sprzed dekady.

Tymczasem na początku stycznia tego roku wojewoda w trybie nadzorczym stwierdził nieważność uchwały z grudnia 2013 roku o unieważnieniu tej sprzed dziesięciu lat. Jednocześnie wystąpił do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego z wnioskiem o ukaranie grzywną Rady Miasta Zabrze za nieprzekazanie sprawy do sądu.

Władze miejskie Zabrza w dalszym ciągu jednak obstają przy swoim i podczas styczniowej sesji Rada Miejska zdecydowały o odwołaniu się od najnowszej decyzji wojewody do… sądu. Radni PO byli ponownie przeciw lub wstrzymali się od głosowania.

PEŁNY TEKST UKAZAŁ SIĘ W GŁOSIE nr 4 / 2013.