Moda na ogródki działkowe nie mija. Co prawda nie ma już takiego boomu na ich posiadanie jak w trakcie pandemii, kiedy dawały możliwość swobodnego przebywania ze znajomymi na wolnym powietrzu, ale chętnych do ich nabycia i bezpośredniego obcowania z przyrodą nie brakuje. W samych tylko rodzinnych ogrodach działkowych im. Webera w Zabrzu rocznie właścicieli zmienia około 12 ogródków. Nie są z mocy prawa kupowane na własność, ale uzyskuje się ich prawo dzierżawy, a więc niemal nieograniczonego dysponowania.
Działki wystawiane są przez władze ogrodu na licytację albo „sprzedają” je ich właściciele. Czasem – gdy na bardzo zadbanym i atrakcyjnym terenie jest solidna altana – wartość sięga działki kilkudziesięciu tysięcy złotych. Altana może mieć do 35 metrów kwadratowych powierzchni. Regulowana przepisami jest także jej wysokość i zależna jest od tego czy dach jest płaski czy stromy. Wiele altan ma świetne sanitarne zaplecze, kuchnie, a nawet możliwość ogrzewania. Cały teren ROD Webera jest podłączony do wodociągu oraz zelektryfikowany – są także na alejkach lampy solarne oraz aż 38 kamer z zapisem monitoringu. System skutecznie odstrasza złodziei, ale nie... zwierzynę, która potrafi – ostatnio dziki – poczynić szkody w uprawach, a nawet ogrodzeniach. No cóż, taki jest urok terenów zielonych nawet w mieście. - Dawnymi czasy działki dawały wyżywienie – mówi Szymon Marczewski, wieloletni prezes ROD im. Webera. - Ludzie sadzili w dużych ilościach warzywa, owoce, robili przetwory, hodowali kury czy króliki. Te czasy minęły. Teraz to w większości tereny służące rekreacji, a więc królują kwiaty, rośliny ozdobne, trawniki, łąki kwietne, skalniaki. Oczywiście starsi – u nas najstarsza „działkowiczka”, pani Stefania ma 90 lat - nadal korzystają ze swych terenów w sposób tradycyjny, ale młodzi – a mamy wśród nas nawet 25 -latków! - to już tylko korzystają z uroków ekologicznych zielonego terenu. To wbrew pozorom jednak także odpowiedzialność przyrodnicza, bo trzeba dbać o stan jakościowy i zdrowie swych roślin. No i w związku z tym jednak dużo pracy i zajęć oraz pozyskiwania wiedzy. To jednak przyjemność, bo na łonie natury, a nauki botaniki nigdy za wiele!
ROD im. Webera to 404 działki o powierzchni zazwyczaj około 400–500 metrów kwadratowych. Są też większe, a nawet tzw. podwójne, bo uprawiane dwie przez jednego dzierżawcę. Jeśli temu podoła to władze ogrodu nie mają nic przeciwko takim praktykom. Ogrody są zresztą raz do roku kontrolowane komisyjnie – najlepsi gospodarze otrzymują wyróżnienia i nawet nagrody, w tym roku to budki lęgowe dla ptaków kupione ze środków pozyskanych z karnych odsetek za nieterminowe opłaty. Dzierżawa jest bowiem opłacana wraz z wodą (obecnie to około 500 złotych rocznie) i zdarzają się spóźnialscy... A ci którzy o swe działki nie dbają otrzymują upomnienia. Wśród działkowiczów przeważają zabrzanie, ale są także mieszkańcy Gliwic, a nawet Katowic, Knurowa i Tychów! Generalnie to jednak bardzo zadbane przyrodniczo tereny. Użytkownicy korzystają w większości przypadków z najnowocześniejszych i ekologicznych metod gospodarowania. Od lat ucieka się od chemicznych oprysków czy nawozów. Stosuje się przede wszystkim naturalne oraz ręczne metody zwalczania szkodników czy chwastów. A tych niestety nie brakuje, nawet na roślinach ozdobnych. Działkowicze korzystają z literatury dydaktycznej a młodzi z porad dostępnych w sieci. Działka to bowiem doskonałe miejsce do rozwijania swojego hobby związanego z uprawianiem wszelkich odmian warzyw, owoców, kwiatów czy krzewów ozdobnych. Przebywanie na łonie natury, bezpośredni kontakt z roślinami, ich pielęgnacja, dają mnóstwo satysfakcji i jest świetną formą spędzenia czasu, relaksu a nawet terapii. Właściciele ogródków działkowych cenią je bowiem także za możliwość nawiązania kontaktów towarzyskich. - Są wśród nas świetni praktycy, ale też wręcz „naukowcy” - mówi Marczewski. - Działki służą im nie tylko do rekreacji ale wręcz eksperymentów w hodowli nowych odmian takich jak krzyżówki śliwki i aronii czy nowych odmian kiwi o kwiatach nie wspominając. Jakby jednak nie patrzeć, ogrody działkowe to wielkie zielone płuca miasta. Dają nie tylko ożywczy oddech ich gospodarzom, ale pośrednio wszystkim mieszkańcom Zabrza. Ci korzystają także z naszej oferty rekreacyjnej. Mamy wspólny teren z estradą na różnego rodzaju imprezy, koncerty. Organizujemy np. Dzień Dziecka, Andrzejki, zabawy taneczne. Największe są Dożynki zaplanowane w tym roku na 7 września na godzinę 16. Będą zabawy, konkursy, potańcówka, wręczenie nagród i dyplomów najlepszym gospodarzom.
Kilkanaście lat temu były plany połączenia w Zabrzu ogrodów działkowych w jeden administracyjnie twór. - Chcieliśmy się połączyć z sąsiednimi ogrodem Nasza Palma i pobliskim Kolejarzem. Chcieliśmy być silniejsi w rozmowach z władzami gminy, czy regionu jeśli chodzi o sprawy ekologii, przyrody, ale też sytuacje prawną. Nic z tego nie wyszło, bo chyba jednak i tak każdy z ogrodów bardziej ceni swą niezależność i ma inne uwarunkowania, potrzeby i problemy. A wszyscy i tak mamy wspólną organizację, czyli delegaturę mieszczącą się przy ul. Matejki 37. Obecnie największe w Zabrzu są ROD Róża (około 600 działek), które są niemal tak stare jak Zabrze (zalążkiem były działki wytyczone w 1926 roku przez Kopalnię Makoszowy). ROD im. Webera powołane zostały w 1938 roku. Mają nawet swoją bogato ilustrowaną kronikę.
Tekst ukazał się w Głosie Zabrza i Rudy Śląskiej (nr 32 z 14 sierpnia 2024 roku) na kolumnie W STRONĘ NATURY, która jest współfinansowana przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach. Treści zawarte w publikacji nie stanowią oficjalnego stanowiska organów Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach. |