Temat drzew dzieli naszych Czytelników od dawna. Od pewnego czasu odnotowujemy jednak znacznie więcej listów i telefonów w ich obronie, niż z prośbę o ich wycięcie.

Na początek chcemy uspokoić Lucjana Lisonia z Kończyc, który zadzwonił do redakcji GŁOSu z alarmującą informacją o masowej wycince drzew w parku im. Witolda Pileckiego w Zabrzu. – W tym parku 20 lat nic nie robiono, a teraz jakaś firma, chyba na zlecenie gminy bez opamiętania wycina mechanicznymi piłami zdrowe drzewa w parku – żalił się nasz rozmówca. – W dodatku nie wiadomo, gdzie to drewno później trafia.

Z informacji uzyskanych w Urzędzie Miejskim w Zabrzu wynika, że Park Pileckiego w istocie jest lasem i jako taki podlega Nadleśnictwu Brynek. Jak w każdym lesie okresowo przeprowadzana jest tam wycinka starszych drzew, w tak zwanym „wieku rębnym” (w tym przypadku 40-letnich topoli), które po wstępnej obróbce sprzedawane są, jako drewno opałowe do kominków i na skrzynki do owoców. - Na ich miejsce nasadzane są nowe, często szlachetniejsze gatunki, jak buk, czy dąb – tłumaczy Teresa Lisowska z Wydziału Infrastruktury Urzędu Miejskiego w Zabrzu. – Całą operację fachowo wykonuje wyłoniona w przetargu firma Forest, której szef z zawodu jest leśnikiem.

Tymczasem mieszkańcy 6-klatkowego bloku przy ul. Modrzewiowej 2a-e, którzy przed laty sami zasadzili na zieleńcu przed swymi oknami około trzydziestu modrzewi, nie mogą dojść do porozumienia w kwestii ich wycinki.

- Niedawno administrator zakomunikował nam, że drzewa zostaną wycięte, zgodnie z wolą większości – mówi starszy mężczyzna, który przyszedł do redakcji, z prośbą o interwencję. – Tymczasem te drzewa zostały zasadzone pod skosem i mieszkańcom mojej klatki bynajmniej nie przeszkadzają, a wręcz umilają życie.

Mężczyzna dodaje, ze najgłośniej do wycinki nawołują ci, którym przed laty tłumaczył, że sadzą drzewa za gęsto i zbyt blisko okien. - Od zgłoszenia, a nawet podjęcia uchwały przez wspólnotę większością głosów do wycinki, droga długa – uspokaja naszego Czytelnika Naczelnik Wydziału Ekologii, Janusz Famulicki. – Nigdy nie wydajemy zgody pochopnie i z pewnością weźmiemy pod uwagę wszystkie argumenty za i przeciw. Jeśli drzewo jest zdrowe, a jedynie zasłania komuś trochę światła, to jeszcze nie powód, by je wyciąć.