WYDARZENIA. W ponad 40 miastach w całej Polsce odbyła się w sobotę dwunasta edycja akcji Zerwijmy łańcuchy, organizowanej przez portal Psy.pl. Również w Zabrzu można było symbolicznie zerwać zniewalające okowy przed centrum handlowym M1. Ideą akcji jest zwrócenie uwagi na ciężki los psów łańcuchowych. 

- Nieraz są one przez całe życie trzymane na krótkiej uwięzi, na czym cierpi ich zdrowie zarówno fizyczne, jak i psychiczne. Podczas akcji następuje symboliczne odwrócenie i zamiana roli - to człowiek zostaje przykuty łańcuchem. Działanie to ma uświadomiać, że łańcuchy dla zwierząt towarzyszących to okrucieństwo – mówi Danuta Mikusz-Oslislo, szefowa zabrzańskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, organizator sobotniego wydarzenia w naszym mieście. Ona sama wraz ze swym współpracownikiem Krzysztofem Kucierą też przykuli się łańcuchami do budy.
W Zabrzu podczas trwania akcji można było porozmawiać z społecznymi inspektorami TOZ oraz pobrać materiały promujących akcję, a także adopcję czworonogów z zabrzańskiego schroniska Psitulmnie, które na zlecenie gminy prowadzone jest również przez działaczy TOZ. - Olbrzymie zaangażowanie wykazali uczniowie i nauczyciele IV Liceum Ogólnokształcącego im. Mikołaja Reja w Zabrzu-Rokitnicy, którzy licznie przybyli na wydarzenie pomimo tego, że odbywało się ono w sobotę, a więc dla nich dzień wolny od nauki! Akcja została zwieńczona symbolicznym uwolnieniem Psitulaka, maskotki schroniska, która została tego dnia również przykuta do łańcucha – podkreśla Mikusz-Oslislo.
W Polsce prawo zezwala na trzymanie psów na łańcuchach pod dwoma warunkami. Łańcuch przede wszystkim musi mieć co najmniej trzy metry długości, zaś pies musi być spuszczany z niego przynajmniej raz na 12 godzin. W planach rządu jest nowelizacja ustawy, w ramach której łańcuch ma zostać wydłużony do 6 metrów. Niestety w praktyce nawet obowiązujące zapisy nie są często przestrzegane. Nie jest bowiem łatwo sprawdzić, czy pies jest spuszczany co dwanaście godzin. - Ponadto bardzo często okazuje się, że łańcuchy są zbyt ciężkie lub zbyt krótkie, a co najgorsze - psy bardzo często rosną wraz z założonymi zbyt ciasno łańcuchami, co nieraz kończy się dla nich tragicznie – dodaje szefowa TOZ.
Co gorsza, niektórzy właściciele nie uwzględniają w ogóle faktu, iż niektóre rasy psów w ogóle nie nadają się na psa podwórzowego czy stróżującego, a są nastawione na bliski kontakt z człowiekiem i towarzyszenie mu.

Tekst ukazał się w Głosie Zabrza i Rudy Śląskiej (nr 41, 11 października 2018) na kolumnie W STRONĘ NATURY, która jest współfinansowana przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach. Treści zawarte w publikacji nie stanowią oficjalnego stanowiska organów Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach.