MY I ŚRODOWISKO. Chyba jeszcze nigdy w historii utrzymania zieleni miejskiej w Zabrzu i Rudzie Śląskiej nie było tyle perturbacji i zastrzeżeń do jakości dbania o gminne trawniki, jak w ostatnich miesiącach. Wszystko to za sprawą dotychczas dobrze funkcjonującej bytomskiej firmy Wieczorek, której tegoroczny sposób „serwisowania” zieleni i znaczne opóźnienia w wykonywaniu usług wzbudziły tak wiele kontrowersji wśród urzędników i zwykłych mieszkańców, że – jak ustalił GŁOS – gmina Ruda Śląska wypowiedziała podpisaną umowę. Podobnego rozwiązania nie wyklucza Zabrze, choć tutaj urzędnicy wykazują znacznie więcej cierpliwości i tolerancji. Jak tłumaczą, zerwanie umowy pociągnęłoby za sobą konieczność wydania większych niż zaplanowano w budżecie pieniędzy, a po doświadczeniu rudzkim podobno Wieczorek wyciągnął wnioski i ostro wziął się do roboty. Czy za sukces można jednak uznać, że dopiero w drugiej połowie lipca przystąpiono do pierwszej w tym roku kosmetyki zieleni w pasie drogowym zabrzańskiego odcinka Drogowej Trasy Średnicowej?
Po raz pierwszy o kłopotach z dbaniem o zielone trawniki i krzewy w Zabrzu pisaliśmy obszernie w naszym ekologicznym cyklu w artykule „Ścierniska” (GŁOS Nr 25 z 23 czerwca). Mieszkańców drażniło, iż firma mająca dbać o kondycję i estetykę zieleni, de facto ją w pewnym sensie rujnuje. Koszenia odbywały się bardzo późno (gdy trawa była już bardzo wyrośnięta), a w dodatku wykorzystywano - ciągniętą przez traktor - wielką kosiarkę, która pozostawiała gigantyczne „omijaki” przy krzewach i słupkach. Skoszona trawa nie była należycie wygrabiana i sprawnie wywożona. W efekcie zieleńce zaczynały coraz gorzej wyglądać, przypominając bardziej tytułowe ścierniska, niż wizytówkę miasta szczycącego się dbałością o ekologię i przyrodę.
Życie dopisało ciąg dalszy do tej historii, bo firma w identyczny sposób traktowała zieleń w sąsiedniej Rudzie Śląskiej. Tutaj kontrakt opiewał na kwotę ponad 664 tysięcy złotych.
- Potwierdzam, że z dniem 1 lipca Ruda Śląska rozwiązała umowę na „Utrzymanie zieleni w pasach drogowych w mieście Ruda Śląska” z tą firmą z winy wykonawcy. On sam był u mnie i próbował pertraktować kontynuacje współpracy, ale nie poszedłem już na żadne ustępstwa i powiedziałem dość. Nie można tak wykonywać powierzonego zadania utrzymania zieleni miejskiej z publicznych pieniędzy – tłumaczy w rozmowie z GŁOSem Krzysztof Mejer, wiceprezydent Rudy Śląskiej. Jak dodaje, podobne jak w Zabrzu problemy występowały na terenie całej Rudy Śląskiej i były widoczne gołym okiem. Dlatego też nie można było dalej tolerować takiej sytuacji.
Tymczasem w Zabrzu jeszcze do drugiej połowy lipca nie były skoszone w tym roku ani razu trawniki wzdłuż Drogowej Trasy Średnicowej. To około 300 tys. metrów kwadratowych. Dopiero po nagłośnieniu w mediach problemu i otrzymaniu dwóch pisemnych upomnień od zarządcy drogi wykonawca wziął się do roboty. Dlaczego jednak zabrzańscy urzędnicy nie wypowiedzieli łamanej permanentnie umowy podobnie jak w Rudzie Śląskiej? Kazimierz Ladziński – dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg i Infrastruktury Informatycznej tłumaczy, że pociągnęłoby to za sobą dodatkowe koszty, bo oferta Wieczorka jest atrakcyjna finansowo dla miasta.
- Najważniejsze jednak, że w firmie tej nastąpiło otrzeźwienie i pewne trzęsienie ziemi. Widać, przykład Rudy Śląskiej uświadomił im, że żarty się skończyły. Dlatego też na terenie Zabrza firma przywróciła na stanowisko dyrektorskie i kierownicze człowieka, który we wcześniejszych latach doskonale zarządzał pracami i dobrze się z nami porozumiewał. Niestety, jego następca zdawał się momentami w ogóle nie rozumieć specyfiki i uwarunkowań tych usług. Widzimy ewidentną zmianę na lepsze, rzucono też do działań więcej pracowników. Chcemy więc dać jeszcze ostatnią szansę na polubowne rozwiązanie problemu – mówi Ladziński.
Jak dodaje jednak, pewne procedury zmierzające do wypowiedzenia umowy zostały już wdrożone. – Wykonaliśmy dwa z trzech kroków ostrzegawczych przewidzianych umową. Jeśli problem się powtórzy, postawimy kropkę nad „i”, i domkniemy temat pożegnania się – zapewnia Ladziński.
Co na to wszystko właściciel firmy? W przesłanym jeszcze w czerwcu do naszej redakcji obszernym oświadczeniu kwestionował zgłaszane zastrzeżenia. Twierdził nawet, że nic nie wie, by sprawa zastrzeżeń do jego usług była omawiana na wcześniejszej sesji Rady Miasta i uznał za niemożliwe, by zapuszczona zieleń wyrosła aż na pół metra w górę. Miał za to inną teorię na temat przyczyn niezadowolenia urzędników i mieszkańców.
„W związku z wyjątkowo sprzyjającymi warunkami atmosferycznymi występującymi od końca miesiąca maja wystąpił wzmożony przyrost chwastów i trawy. Szybki przyrost trawników został spowodowany wieloma czynnikami, ale takie główne to wilgotność powietrza i temperatura. Jak wiadomo, nawierzchnie trawiaste niestety nie są jednolite, a głównym ich składnikiem są chwasty. To determinujący składnik trawników. W wiążących nas umowach poszczególnym terenom nadano różną rangę utrzymania. Dlatego też w różnych terminach prowadzone są na nich prace. Generalnie problemy z utrzymaniem trawników występują na trawnikach najrzadziej obsługiwanych tj. podlegających trzykrotnemu wykoszeniu. Na tych nawierzchniach do zabiegów przystąpiono zgodnie z wiążącymi umowami najpóźniej. (…) W przypadku trzykrotnego wykoszenia trawników zawsze występuje moment, że trawa taka wydaje się być zaniedbana. Ponieważ taki standard utrzymania nie gwarantuje wysokiej jakości, zwłaszcza przy wzmożonym przyroście” – napisał do nas Jacek Wieczorek.
Tekst ukazał się w Głosie Zabrza i Rudy Śląskiej (nr 33, 18 sierpnia 2016) na kolumnie W STRONĘ NATURY, która jest współfinansowana przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach. Treści zawarte w publikacji nie stanowią oficjalnego stanowiska organów Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach. |